Przypomnij mi, kim jestem, Matthew Thomas. Wydawnictwo Wielka Litera

„Przypomnij mi, kim jestem” Matthew Thomasa to książka, która zahacza o wybitność. Trzypokoleniowa opowieść osadzona na przestrzeni ponad pięćdziesięciu lat amerykańskiej historii jest głębokim skokiem w psychologię, wewnątrzrodzinne pogmatwanie i pogoń za nieosiągalnymi marzeniami.   

Eileen Tumulty jest córką irlandzkich imigrantów. Samotnym dzieckiem przedstawicieli klasy robotniczej. Jej rodzice to para alkoholików; ojciec szanowany przez sąsiadów hulaka, łączący w sobie cechy spowiednika i charyzmatycznego błazna, oraz matka, pełna niespełnionych ambicji pracowniczka cukierni. Eileen nie chce powielać błędów swoich rodziców. Chce stworzyć coś na kształt rodziny idealnej. Jest ambitna i konsekwentna. Gdy poznaje introwertycznego naukowca Eda, wydaje się, że jej marzenia wreszcie się spełnią.

Główna bohaterka jest w jakimś sensie alegorią iluzji amerykańskiego snu. To kobieta udręczona wiecznym marzeniem o jego realizacji. Targają nią demony nadmiernej ambicji, chce stworzyć dom na wskroś niepodobny do tego, jaki zafundowali jej rodzice. Bez przerwy goni za ideałem, pragnie świata dostosowującego się do jej wyobrażeń. Błądzi. Jej mąż to z kolei idealistyczne patrzący na świat psychofarmakolog, odnajdujący spokój podczas eksperymentów przeprowadzanych w zaciszu swojego laboratorium. Oczekiwane narodziny syna jedynie komplikują wewnątrzrodzinne relacje.

Thomas krok po kroku odsłania nam portret rodzinnych powiązań, będących areną momentów pięknych i niezdrowych. W zamkniętych czterech ścianach stajemy się świadkami kiełkujących wariactw i fobii, zduszonych pragnień i wybuchów codziennej frustracji. „Przypomnij mi….”  to historia opowiedziana na wielu płaszczyznach. Od cicho przemycanego portretu mieszczańskiej Ameryki ostatnich 60 lat, przez konflikt ojca i syna rodem z Sofoklesa, aż po niezwykle aktualną dyskusję o eutanazji. To książka momentami wstrząsająca, pełna bólu i cierpienia ale także prawdziwie wzruszających momentów ciepła i rodzinnej troski. Nie ma tu wielkiej akcji, ani artystycznych fikołków. To utwór trudny także przez swoją objętość (prawie 600 stron tekstu) jednak zagłębienie się w niego pozwala odkryć nowe przestrzenie i zauważyć w nas samych emocje, o których wcześniej nie mieliśmy pojęcia. 

Jan Staszczyk

 

Krwawa Luna, Patrycja Bukalska. Wydawnictwo Wielka Litera

Postać Julii Brystygier do dzisiaj budzi wiele kontrowersji. Świadczy o tym choćby ciągle odmalowywany czerwoną farbą napis na jej nagrobku: „KRWAWA LUNA”. Co sprawiło, że nadano jej właśnie taki przydomek? Dlaczego tak negatywnie zapisała się w pamięci? Skąd się wzięła jej legenda? Na te i wiele innych pytań stara się odpowiedzieć Patrycja Bukalska w swojej najnowszej książce pt. „Krwawa Luna”.

Już na samym początku autorka zapewnia nas, że dla niektórych nakreślony przez nią portret Luny – rewolucjonistki, komunistki, kobiety niezwykle uzdolnionej i inteligentnej, kierującej departamentem wchodzącym w skład Służby Bezpieczeństwa, zajmującej się m.in. rozpracowywaniem organizacji młodzieżowych, społecznych i kościelnych  będzie za mało krwawy, dla innych może nawet zbyt ostry lub w ogóle niepotrzebny, ale portret ten ma przede wszystkim stanowić mozaikę życiowych wyborów bohaterki i tego, w jaki sposób oddziałały one na jej dalsze losy. W ten sposób otrzymujemy portret obiektywny, często pozbawiony ocen a poparty przytaczanymi cytatami i faktami. Biografka starannie opisuje młodzieńcze lata Luny, które w żaden sposób nie zwiastowały jej późniejszych „krwawych” losów. Widzimy bowiem, że w młodości Julia była taką samą dziewczyną jak jej rówieśniczki, a nawet odznaczała się dużą inteligencją i zacięciem pisarskim, które przejawiało się w tworzeniu sentymentalnych wierszy i opowiadań. Im głębiej w biografię, tym postawa bohaterki zaczyna coraz bardziej stawać pod znakiem zapytania, ale też przekonujemy się, że owiewająca ją legenda, pełna jest niedomówień i sprzeczności, z którymi Bukalska stara się polemizować. Wtedy właśnie jej praca nad książką najbardziej przybiera formę dochodzenia, próby oddzielenia mitów od faktów, co tylko potwierdza rzetelne podejście autorki do tematu i wpływa na wysnuwanie kolejnych wniosków, już we własnym zakresie, przez czytelników.

„Krwawa Luna” opowiada przede wszystkim o życiowych wyborach, o życiu pełnym niedopowiedzeń, obfitującym w nagłe zwroty czy wypadki. Autorka stara się zrozumieć motywację swojej bohaterki i zadać jej życiu jedno pytanie: dlaczego właśnie tak?

 Piotr Cyran

1 to czytamy lektury krawa luna

Fot. Marcos Rodriguez Velo dla enter the ROOM