Przede mną siedzi Naomi Watts, jaką znamy z czerwonych dywanów  szykowna blondynka z kręconymi włosami. W filmie „Bleeder” przeszłaś jednak nie lada metamorfozę. Na ekranie widzimy rudą, małomiasteczkową babkę w panterce, która bez owijania w bawełnę mówi to, co myśli.

Zakochałam się w Lindzie od razu, od pierwszego wejrzenia. Nieczęsto pojawia się też możliwość poznania prototypu ekranowej postaci. Zazwyczaj mamy do czynienia z czystą fikcją, a w Bleederze rzeczywistość przecina fikcję – to filmowa biografia. Nigdy wcześniej nie grałam takiej bohaterki, która tak bardzo różniłaby się ode mnie samej. A poza tym, jak nie sympatyzować z kobietą, która na końcu zdobywa konsekwencją i cierpliwością  ukochanego. Kobieta, która jest w stanie sprowokować w mężczyźnie pozytywną zmianę jest spełniona pod każdym względem.

1 naomi watts wywiad 


Nie jesteś cierpliwa i konsekwentna na co dzień?

Łapiesz mnie za słówka! Gdybym nie była, nie zaistniałabym w tej branży. Sława zapukała do moich drzwi wyjątkowo późno i niejednokrotnie musiałam uzbroić się w cierpliwość. W Hollywood trzeba się zahartować żeby złość i zazdrość dosłownie i w przenośni  nie odebrały ci urody. Z tymi różnicami pomiędzy mną a moją bohaterką miałam na myśli przede wszystkim to, że lubię tajemniczość, prostotę, instynktownie stawiam na skromność, nie wychodzę przed szereg, jeśli nie jestem do tego zmuszona. Bohaterka, którą zagrałam w Bleederze" jest twardą babką, która manifestuje swoją silną i bezkompromisową osobowość już na poziomie stylu – ubioru i makijażu. Pamiętam zresztą jak bardzo byłam zdumiona, kiedy Linda wyznała mi, że nawet po trzydziestu latach małżeństwa, nie ma dnia, żeby mąż ją zobaczył inaczej niż w kompletnym makijażu. Jak można kłaść się spać z umalowaną buzią? Ja bym tak nie mogła.

 

A może budzi się codziennie rano przed mężem i wtedy się maluje?

Nawet gdyby – wyobrażasz sobie taką trzydziestoletnią rutynę?

 

Nie, prędzej zmieniłabym partnera.

Ale to nie mąż ją do tego zmusza! To jest jej własny kanon piękna, kanon pokolenia, które jeszcze nie miało jak posiłkować się makijażem permanentnym. To zdecydowanie ułatwia życie.

 2 naomi watts wywiad


Jak odnalazłaś się w tym kiczu rozgorączkowanych lat siedemdziesiątych?

Dość dobrze, ale cieszę się, że pewne obyczaje modowe już minęły na zawsze. Poza planem nigdy bym się tak nie wystroiła – napuszone włosy, krzykliwy makijaż, opięte stroje w zwierzęce wzorki, cętki. Właściwie to wstydziłam się wychodzić tak ubrana na ulicę, liczyłam po cichu, żeby zdjęcia z planu nie przedostały się do sieci. To zupełnie nie mój styl. Cenię sobie minimalizm, lubię utrzymywać cały strój w jednolitej tonacji kolorystycznej, często pastelowej, żeby współgrało to z moją naturalnie bladą cerą. Nie muszę być owinięta w tęczę, żeby czuć się promienna, radosna.

 

Nie chcę nic mówić, ale śliczny, czarny kostium, który masz na sobie, zdobią na samym przodzie dwa złoto-brązowe ptaszki, od których trudno oderwać wzrok...

Tak, ale to coś innego. To sukienka projektu mojej przyjaciółki Stelli McCartney. Stella doskonale łączy klasyczne, proste formy z egotycznymi, odważnymi dodatkami. To jest kontrolowana ekstrawagancja, w której doskonale się czuję, szykownie.

 

Bleeder" to film bokserski. Twój były partner, Liev Schreiber, który zagrał tytułową krwawą rolę" boksuje również w prawdziwym życiu. Czy ty też próbowałaś swoich sił w tym sporcie?

Próbowałam! Raz dałam się namówić chłopakom na siłowni i bardzo żałowałam. Dobrowolne nabijanie sobie siniaków to nie moja bajka. Ale ze względu na pasję mojego byłego męża nauczyłam się z czasem czerpać przyjemność z oglądania walk na małym ekranie. Przed walką sprawdzam zawodników, czytam jak najwięcej o ich życiu prywatnym: skąd pochodzą, z kim się związali, ile mają dzieci, przez co przeszli, z jakich kontuzji wyszli... Oczywiście sympatyzuje z tym zawodnikiem, który miał bardziej traumatyczną bądź po prostu ciekawszą historię w tle. Zamiast uważnie śledzić wymianę i rodzaj ciosów, ring zamieniam w telenowelę i dopowiadam sobie narrację do widowiska sportowego.

 4 naomi watts wywiad

Skoro już wiemy, że nie uprawiasz boksu, to jak zatem dbasz zatem o figurę? Dobre geny"?

Im dalej w las, że tak się wyrażę, tym bardziej kończy się alibi na „dobre geny". Choć to prawda – nie mam na co narzekać. Od lat uprawiam jogę, co jest właściwie przeciwieństwem boksu. Co ciekawe, jeszcze kilka lat temu stawiałam na bardzo wyczerpujące treningi, aerobik i cardio. Uspokoiłam się trochę, co nie znaczy, że zrezygnowałam z częstotliwości zajęć. W pewnym momencie już nie da się ukryć, że czerpie się siłę od środka, że jeśli nie zadba się o swój środek, to nawet wcześniej wypracowane mięśnie mogą nic właściwie nie wnosić, z wyjątkiem wagi. Pajacyki i pompki odstawiłam na bok i poszłam w kierunku medytacji.

 

Jane Fonda style?

Tak, Jane Fonda jest dobrym wyznacznikiem. Ale w stronę medytacji skierował mnie co ciekawe mój przyjaciel i mentor David Lynch. Choć jego filmu stanowią przykład surrealistycznej enigmy, sam David bardzo dba o utrzymanie równowagi ducha i ciała.

 


A jak grało się u boku człowieka, przed którym nie ma się tajemnic? Chodzi mi oczywiście o Lieva.

To było cudowne przeżycie, po długiej przerwie zagraliśmy znów razem. Teraz aż się dziwię, że byłam, aż tak zestresowana, zmartwiona. Jakbym wróciła do początków swojej kariery. Niezwykle trudno jest się skupić, kiedy osoba, którą znasz najlepiej na świecie, zaczyna przed tobą udawać, wchodzi w postać. I pomimo tego, że dobrze jej to wychodzi, nie jesteś w stanie połączyć tych dwóch perspektyw. Ciężko zatem było wejść w fikcję", która jest budulcem filmowego świata. Ale kiedy się stresujesz, denerwujesz – wiesz, że ci zależy, czujesz, że wciąż kochasz szczerą miłością to, co robisz.

 


Wspomniałaś o początkach kariery. Sukces zapukał do twoich drzwi późno, ale skutecznie.

Patrząc na to z dzisiejszej perspektywy, wydaje mi się, że dobrze, że właśnie tak się stało. Jestem zadowolona z filmów, które zrobiłam, niczego nie żałuję. Być może, gdyby popularność przyszła wcześniej, zagubiłabym się w tym, nie poprowadziła dalej kariery.

 

Za swój największy sukces zawodowy uznajesz...

Trudne pytanie! Ale myślę, że Mullholand Drive". Uważam, że uśmiechnęło się do mnie szczęście, że to właśnie mnie wybrali na castingu do tej produkcji. To był przełomowy film dla mojej kariery. Jestem dumna z tego, że zostałam częścią filmu, który wciąż stanowi pole do interpretacji dla specjalistów w dziedzinie kina, ale jest też pozycją obowiązkową dla nowego pokolenia miłośników sztuki filmowej, że stale się o nim chce dyskutować i mam na myśli przede wszystkim widzów, nie krytyków. To ciekawe, że co roku filmy zdobywają nagrody, wszyscy marzą o Oscarach, a o większości tych niby najlepszych produkcji" nie pamiętamy zupełnie po latach. Ten film poszedł inną drogą, niezależną. Ostatnio uznano Mullholand Drive" za najlepszy film XXI wieku.

 

Czy należysz do tych wybrańców, którzy wezmą udział w nowej wersji kultowego serialu Twin Peaks"?

[uśmiecha się zalotnie] Nie mogę o tym jeszcze mówić. Muszę przyznać, że jestem zawsze pod wrażeniem naszych wspólnych działań z Davidem [Lynchem] i w tej kwestii nie powiedzieliśmy ostatniego słowa.

 

To wróćmy do życia prywatnego. Jak odnajdujesz równowagę na linii praca-dom?

To jest trudne. Dzieci przyzwyczaiły się do takiego rytmu, że najczęściej któregoś z rodziców na dłużej nie ma. Ale odwiedzamy się na planie zdjęciowym. Nie jest trudno o komunikację, jeśli są chęci. Kiedy jestem w domu, to cała jestem dla dzieci. To nie jest tak, że siedzę i czytam sobie jakiś magazyn i od czasu do czasu na nie spoglądam, tylko bawię się razem z nimi, układam z nimi klocki Lego, pomagam im odrabiać lekcje.

3 naomi watts wywiad 

Mama, która układa klocki Lego musi być super.

Mama, która nie pozuje na gwiazdę, gdy ma przed sobą dzieci jest super. Mama, która jest w stanie zarówno wymagać, jak i kochać. Mnie tak właśnie wychowano. Nie byłam chwalona za nic bez powodu. Nienawidzę tych rodziców, którzy za byle co od razu robią prezenty. Byłam wyróżniania wówczas, gdy na to zasłużyłam. To zbudowało mój charakter. Moją rodziną była tak naprawdę mama, babcia i brat, tata opuścił nas bardzo szybko i urwał kontakt. Pomimo tego, że mama starała się jak mogła, a brat próbował zapewnić bezpieczeństwo, to czegoś nam wszystkim brakowało. Dlatego cieszę się, że moje dzieci mają zapewnioną miłość z dwóch stron.

 

Musimy kończyć, ale ja nie mogę się na ciebie napatrzeć. Czy zdradzisz jeszcze twój sposób na urodę?

Sen. I to dużo. Nie mogłabym przetrwać bez odpowiedniej dziennej dawki snu. A kiedy mam wytężony plan zdjęciowy, wiem, że muszę to szybko nadrobić. I jeszcze jedno: uważam, że nie ma piękniejszej osoby od takiej, która cieszy się swoim życiem.

Fot. materiały prasowe