Kiedy w wyszukiwarkę wpiszecie frazę „seks międzyrasowy”, wyskoczą setki tysięcy odnośników do stron porno. W zachodnim internecie można jeszcze z tego gąszczu wyłuskać pojedyncze artykuły, publikacje naukowe, linki do e-booków. W Polsce temat jest praktycznie nierozpoznany, co w prostej linii wynika z tego, że jesteśmy narodem homogenicznym etnicznie, bez tradycji kolonialnej. Małżeństwa mieszane stanowią u nas nawet nie procent, a promil ogółu. Badania Eurostatu dowodzą, że w żadnym innym kraju europejskim odsetek małżeństw zawieranych z cudzoziemcami nie jest tak niski. Przy czym obecnie tendencja jest spadkowa, z uwagi na resentymenty nacjonalistyczne i podsycaną przez rząd niechęć do imigrantów.

W skali globalnej genezy seksu międzyrasowego należy naturalnie szukać w czasach wielkich podbojów i niewolnictwa. Przedstawiciele rasy kaukaskiej na wielu etapach historii oficjalnie pogardzali rasami negro- i mongoloidalną, co nie przeszkadzało białym mężczyznom postrzegać kobiety z „gorszych” grup etnicznych w kategoriach atrakcyjnych obiektów seksualnych, nierzadko zdobywanych siłą. Europejki tymczasem marzyły o zamorskich kochankach z Afryki, Bliskiego Wschodu czy Ameryki Południowej. 

3 piotr dobry loving Richard and Mildred Loving

Paprotnik Studio

Dziś niewiele się pod tym względem zmieniło: białych ludzi w seksie międzyrasowym wciąż pociąga najbardziej egzotyka, tajemnica, niepospolitość, obietnica przygody. Na stronach z wielorasową pornografią najczęściej spotykane konfiguracje to hojnie obdarzeni czarni mężczyźni dominujący nad białymi kobietami oraz biali mężczyźni kopulujący z Azjatkami. W obu przypadkach mamy do czynienia z hiperseksualizacją mitu – tego o gigantycznych czarnych penisach i tego o baśniowości gejszy lub eterycznej postaci z mangi. 

Najbardziej skrajną formą fantazji jest heterochromofilia – fetysz polegający na odczuwaniu satysfakcji seksualnej wyłącznie bądź głównie w kontaktach z osobami innej rasy. Do grona znanych heterochromofilów możemy zaliczyć Roberta De Niro, Davida Bowiego czy Kim Kardashian.

Popularność seksu mieszanego jako odrębnej gałęzi branży porno bierze się z niewesołego faktu, że ów seks wciąż pozostaje tabu w dzisiejszych społeczeństwach. Biali chętnie uciekają w birasowy świat wyobraźni, ewentualnie w orientalne romanse, ale partnerów życiowych szukają głównie wśród swoich. W ankiecie przeprowadzonej przez serwis randkowy Interracial Dating Central aż 67% respondentów wyznało, że seks z osobą o odmiennej proweniencji etnicznej jest lepszy niż seks z osobą własnej rasy. Przeciwnego zdania było tylko 15% badanych. Zarazem jednak wcale nie trzeba uciekać się do przykładu jednolitej Polski, by zauważyć brak korelacji między popytem na dwurasowy seks bez zobowiązań a trwałymi związkami. W multikulturowych Stanach Zjednoczonych małżeństwa mieszane stanowią raptem niecałe 4% wszystkich małżeństw. Zatem o ile w sypialni ludzie pragną różnorodności, o tyle w życiu już niekoniecznie.

Problem jest oczywiście wieloaspektowy, od zaszłości historycznych począwszy. Małżeństwa międzyrasowe były prawnie zakazane w nazistowskich Niemczech, w RPA czasów apartheidu, w szesnastu stanach USA aż do 1967 roku, do precedensowej sprawy Richarda Lovinga, który przed Sądem Najwyższym udowodnił niekonstytucyjność braku zgody na ożenek z Afroamerykanką. Casus Lovingów doczekał się w tym roku ekranizacji („Loving”) w reżyserii Jeffa Nicholsa. Film został ciepło przyjęty na festiwalu w Cannes i zebrał entuzjastyczne recenzje wśród zagranicznych krytyków.

1 piotr dobry loving Richard and Mildred Loving

Kadr z filmu „Loving”

Od momentu całkowitej legalizacji liczba dwurasowych małżeństw w Ameryce systematycznie podwajała się co dekadę – od 300 tys. w latach 70., przez 600 tys. w 80. i blisko milion w 90., po ponad 2 miliony obecnie. Nadal jednak jest to niewielki ułamek jak na najludniejsze państwo wysoko rozwinięte.

Podobnie regularny, a zarazem mozolny progres zaznaczał się w mediach. Do normalizacji wizerunku par mieszanych w znacznym stopniu przyczyniły się reklamy takich marek jak Ikea, Calvin Klein czy Tommy Hilfiger, z początku kontrowersyjne, z czasem coraz bardziej powszedniejące. Na postęp społeczny reagowało także kino, choć akurat pozornie liberalne Hollywood w kwestii seksu i rasy zawsze zachowywało powściągliwość. Mimo że romanse międzyrasowe coraz częściej pojawiały się na srebrnym ekranie, jednocześnie utrwalały stereotypy. Bohaterowie masowej wyobraźni, jak James Bond, Ethan Hunt z cyklu „Mission Impossible” czy Frank Farmer z „Bodyguarda”, wpisywali się w schemat białego zdobywcy. Kiedy zaś w filmach dla masowego widza parę protagonistów tworzyli czarny mężczyzna i biała kobieta, jak w „Raporcie Pelikana” czy „Kolekcjonerze kości”, zachowawczo kastrowano ich perypetie z wątków romantycznych, nawet jeśli takowe występowały w pierwotnej wersji scenariusza.

Złożoność intymnych relacji międzyrasowych doskonale pokazuje „Malaria” Spike’a Lee. W filmie zamożny czarny architekt z Harlemu, grany przez Wesleya Snipesa, wdaje się w romans z atrakcyjną sekretarką o włoskich korzeniach. W efekcie żona wyrzuca bohatera z domu, a ojciec dziewczyny brutalnie bije córkę. Kochankowie postanawiają zamieszkać razem, ale reżyser nie pozostawia złudzeń: ich związek z góry skazany jest na klęskę, i to nie tylko na skutek ostracyzmu ze strony obu środowisk – również przez osobiste poczucie winy, a nawet zdradę własnej rasy. 

Ćwierć wieku po premierze „Malarii” czarno-białe związki budzą już dużo mniejszy opór społeczny, są sukcesywnie destygmatyzowane, niemniej w dalszym ciągu bywają postrzegane w charakterze dewiacji. Amerykański historyk Douglass Adair opisuje je jako „poplątany węzeł miłości i nienawiści, dumy i winy, namiętności i wstydu”. Segregację rasową oficjalnie zniesiono dawno temu, ale bariery psychiczne i emocjonalne wciąż są żywe, nadal rzutują na relacje kolejnych pokoleń. 

Popularność seksu mieszanego jako odrębnej gałęzi branży porno bierze się z niewesołego faktu, że ów seks wciąż pozostaje tabu w dzisiejszych społeczeństwach.

Na ironię zakrawa przy tym fakt, że u podstaw Ameryki leży kreolizacja, europejscy kolonizatorzy mieszali się z autochtonami i niewolnikami; żaden inny naród na świecie nie jest w takim stopniu przetasowany genetycznie. Miliony Amerykanów mają w genach domieszkę rasową, choćby na poziomie kilku procent, nawet o tym nie wiedząc. Naukowcy wskazują na miarowo postępującą unifikację pod względem cech kulturowych, jak i fenotypu – zmianie ulega średnia szerokość nosa i warg, pigmentacja, tekstura włosów.

Zarazem poszczególne mniejszości etniczne konsekwentnie opierają się integracji, widząc w niej zagrożenie dla swojej specyficznej tradycji i kultury. Afroamerykanie głośno wyrażaną dumą z własnej rasy rekompensują sobie dodatkowo krzywdy historyczne, dawne uprzedmiotowienie. Tak jak w „Malarii” – relacje płciowe wychodzące poza wspólnotę nierzadko traktowane są w kategoriach zdrady. Czarne kobiety oskarżają białe o kradzież mężczyzn, a tychże mężczyzn – o analogiczne upokorzenie, jakiemu ich przodkinie były poddawane ze strony białych ciemiężycieli. „Biały mężczyzna żeni się z białą kobietą. Czarny mężczyzna żeni się z białą kobietą. Kto ożeni się ze mną?”, pyta retorycznie Katrina Williams na łamach magazynu „Ebony”. Bynajmniej nie są to zarzuty bezpodstawne – formalne związki czarnych mężczyzn z białymi kobietami oscylują w granicach 9% całej populacji małżeństw mieszanych, natomiast związki białych mężczyzn z czarnymi kobietami nie przekraczają nawet 1%. Z podobnym problemem borykają się zresztą kobiety latynoskie i azjoamerykańskie.

2 piotr dobry loving Richard and Mildred Loving

Lovingowie

Splot rasy i genderu bardzo mocno rezonuje nie tylko w społeczeństwie amerykańskim, ale i światowym – w tak palących zagadnieniach, jak starzejąca się Europa czy kryzys imigracyjny. Równościowa filozofia kończącej się właśnie epoki Baracka Obamy oraz idea „color blind” znalazły szerokie odzwierciedlenie w mediach, choćby w hollywoodzkich przebojach kinowych, jak „Focus” bądź „Annie”, gdzie bohaterowie Willa Smitha i Jamiego Foxxa otwarcie romansują z białymi kobietami. Nie przekłada się to jednakże na znaczące zmiany w realnej sferze obyczajowej, a zamykanie granic przed uchodźcami i szerząca się ksenofobia także nie nastrajają optymistycznie. Emocje wokół seksu międzyrasowego długo jeszcze nie wygasną. I w zależności od kontekstu, może być to wiadomość dobra lub zła.

Fot. materiały prasowe, wikipedia.org, ilustracja Paprotnik Studio dla "G'rls ROOM" 

Tekst ukazał się w pierwszym numerze magazynu "G'rls ROOM" (zima 2016-2017)