Wierząc w babciną mądrość i uzdrawiające moce, zadowalałyśmy się prowizorycznymi opatrunkami z byliny i zapominałyśmy o odniesionych urazach. Okłady z babki zwyczajnej, zwanej też lancetowatą, działały jednak nie tylko z powodu magicznego myślenia dzieciaków – charakterystyczne szerokie liście faktycznie mają właściwości kojące, przynoszą ulgę nawet po użądleniu przez pszczoły. Jeszcze teraz, po dwudziestu latach, zdarza mi się latem zbaczać z drogi i wyrwać parę listków z zaniedbanych trawników, by przykleić babkę do wiecznie odrapanych kolan. Z ostatniej podróży przywiozłam pozbieraną w cypryjskich górach dziką miętę, która zapachem przypomina urlop. Na Cyprze w każdej knajpie, oprócz kawy i herbaty, podawane są zioła: wspomniana mięta, napar anyżowy bądź nagietkowy, wywary z rumianku albo werbeny. Naśladując Cypryjczyków, robię wiosenne porządki w kuchni. Żadne tam matchy, mate czy lapacho – zamiast modnych ziółek stawiam na klasykę. Można powiedzieć, że to tylko popijanie ziołowych herbatek, ale to fitoterapia – leczenie preparatami roślinnymi – jeden z przyjemniejszych sposobów dbania o siebie.

2 marta mitek babka lekarska girls room zioa

Ziołolecznictwo brzmi nieco znachorsko, fitoterapia – nowomodnie i wellnessowo. Jako gałąź medycyny ludowej może być wykpiwane przez goniących za nowinkami racjonalistów, ale to przecież z przetworzonych surowców roślinnych wciąż produkuje się leki czy suplementy. Również Kościół patrzy mało łaskawym okiem na działalność zielarzy – w końcu od kobiety leczącej ziołami blisko do wiedźmy o nieczystych mocach. To właśnie „wiedzące”, czyli te, które parały się ziołolecznictwem, były pierwszymi farmaceutkami. Paradoksalnie, to dzięki klasztorom zachowało się sporo tradycyjnych recept zielarskich, a święto Matki Boskiej Zielnej to echo pogańskiego kultu personifikacji Matki Natury. Na marginesie, ziołem Matki Bożej jest nawłoć, której jaskrawożółte kwiaty mają właściwości antyoksydacyjne. Germański bóg Odyn, poszukując magicznych ziół, musiał przybrać postać kobiety – ziołolecznictwo od zawsze było sfeminizowane. Gros ziołowych receptur przeznaczonych jest dla kobiet: miesiączkujących (wiesiołek, pięciornik gęsi), w ciąży (liść maliny), w połogu (przywrotnik pospolity), karmiących (koper włoski), w okresie menopauzy (koniczyna!). Jeszcze w XIX wieku na szlacheckich dworkach znajdowały się wirydarze – ogrody spacerowe połączone z sadem. Istniały też osobne izdebki z ziołami, przyprawami, korzeniami i samodzielnie wytwarzanymi lekami: wykorzystując substancje czynne z hodowanych w wirydarzach roślin, produkowano woski, olejki, wody, octy, konfitury, nalewki. Klucze do takich spiżarek dzierżyły panny apteczkowe. Czy panny te czuły więź z mitycznymi czarownicami Kalipso czy Kirke? Możliwe, bo w czasach przedkondomowych całkiem powszechne było również stosowanie ziół w roli środka antykoncepcyjnego. Wiedzą dotyczącą roślin o właściwościach spędzania płodu mogli pochwalić się już starożytni. Dioskorides żyjący w I wieku naszej ery, autor traktatu „O materii medycznej”, wspomina o afrykańskim krzaku o żółtych kwiatach – silphium – jako o najlepiej znanym w ówczesnym świecie środku wczesnoporonnym. Działanie antykoncepcyjne miał mieć owoc granatu i jagody jałowca, jeśli tylko przed stosunkiem rozgniotło się owocki na wargach sromowych (może w ramach gry wstępnej?). Napary również chroniły przed zajściem w ciążę: pomocna była tu ruta, liście wierzby białej oraz mięta polna. Szczególnie ciekawym przypadkiem jest wywar z korzenia dzikiej marchwi – skuteczność tego specyfiku przebadał w 1992 roku John Riddle, autor książki „Zioła Ewy”. Badania laboratoryjne wykazały, że terpenoidy zawarte w nasionach dzikiej marchwi blokują progesteron już po zapłodnieniu. Nie chcę eksperymentować w tym zakresie, więc ziół używam hobbystycznie, z myślą o wspieraniu mojego układu odpornościowego, a nie jako antykoncepcji.

Germański bóg Odyn, poszukując magicznych ziół, musiał przybrać postać kobiety – ziołolecznictwo od zawsze było sfeminizowane.

Fitoterapia to temat dobry dla każdego, kto odnajduje w sobie małego chemika. W pospolitych roślinach można wyśledzić substancje czynne znane z opakowań kosmetyków czy suplementów diety. I tak osławione flawonoidy to jeden z głównych składników kwiatostanów i liści głogu. Przeciwzapalny tylirozyd występuje w kwiatach lipy. Działający przeczyszczająco sennozyd pozyskuje się z liści senesu. Korzeń żeń-szeń swe adaptogenne właściwości zawdzięcza trójterpenowi ginsenozydowi, a przeciwbólowy i przeciwzapalny harpagozyd uzyskiwany jest z korzeni rośliny o wdzięcznej nazwie czarci pazur. Nie wspominając już o walerianie, antydepresyjnym dziurawcu czy marihuanie. 

Rośliny można suszyć i parzyć, a komu nie wystarczą herbatki, niech spróbuje maceratów bądź wyciągów roślinnych na bazie mieszaniny alkoholu etylowego. Proces wytrawiania surowca zapewnia maksymalne wyekstrahowanie substancji czynnych, przez co mocniejsze napitki silniej działają.

Z niektórymi ziółkami jednak nie ma zabawy – łatwo o przedawkowanie, które może być niebezpieczne dla zdrowia, a nawet życia. Przykładem zabójczej roślinki może być konwalia majowa. Trzeba ściśle przestrzegać dawek zawartych w niej glikozydów nasercowych. Zatrucie nimi powoduje takie dolegliwości jak bóle głowy, nudności, wymioty, biegunka, zaburzenia widzenia, spadek ciśnienia tętniczego krwi i zaburzenia rytmu serca, co może też doprowadzić do śmierci. Zwyczajowo czas trwania kuracji ziołowej to okres od 4 do 6 tygodni, przy codziennym spożyciu nawet półtora litra wywaru (ta ilość zależy oczywiście od składników herbatki). Po dwutygodniowej przerwie kurację można powtórzyć.

Jak zacząć? Wiosną – od pierwiosnka. Lekarska odmiana ma działanie wykrztuśne, łagodzi bóle migrenowe, uspokaja. Uważać na pierwiosnek powinny osoby z chorobą wrzodową (na którą z kolei pomoże bogaty w alantoinę żywokost lekarski, dobry również na blizny). Kuszą również bazie na wierzbach, jednak to kora jest najbardziej cenionym elementem drzewa. To z niej wyekstrahowano kwas salicylowy, czyli aspirynę. Wywar z kory wierzbowej działa przeciwgorączkowo i przeciwbólowo. Jedna z pierwszych kwitnących na wiosnę roślin to ziarnopłon, jednak najbardziej wartościowe są jej liście. Właściwości? Przeciwwirusowe, przeciwbakteryjne, moczopędne, napotne, odtruwające, pomaga w leczeniu wyprysków… To dopiero początek listy. Osobom planującym wiosenny detoks poleca się zioła moczopędne, czyli wspomagające filtrację, a wśród nich korzeń mniszka lekarskiego (jego liście można wykorzystać do sałatki bądź zielonego szejka) oraz korzeń łopianu, który ma działanie oczyszczające krew i limfę. 

1 marta mitek babka lekarska girls room zioa

Bezapelacyjną miss ziół jest pokrzywa zwyczajna. Łodygi i kłącza pokrzywy zawierają aglutyninę, która hamuje rozwój wirusów, a także mikroelementy i witaminy. Pokrzywę się pije (również w postaci piwa!), pokrzywę się je (jako zupę lub chlebek!), w pokrzywie płucze się włosy. Na alergię, anemię, dla oczyszczenia dróg oddechowych lub zwalczenia bakterii i grzybów. Picie wywaru poprawi kondycję skóry, włosów (dodatkowo płucz je wywarem) i paznokci, wzmacnia układ odpornościowy, zwalcza alergie, oczyszcza zatoki, reguluje pracę trzustki (obniża poziom cukru we krwi), wyciąga z anemii, pomoże w leczeniu prostaty i dróg moczowych. Ułatwi nam także trawienie, oczyszczenie dróg oddechowych, złagodzi skurcze i obrzęki, a także zwalczy bakterie i grzyby. Stosowana świeżo po zerwaniu i ususzona. W zasadzie, cokolwiek z pokrzywą nie zrobić – pomoże. 

Uprawa pokrzywy jest nieopłacalna, dlatego – gdy zależy nam na świeżych roślinach – lepiej poszukać jej w okolicy. Tak jak inne drogocenne zioło, mniszek lekarski, traktowana jest jak chwast i zbierać ją można w oddalonych od drogi terenach nizinnych, na przykład na podmiejskich łąkach. Najcenniejsze rośliny to te przed okresem kwitnienia, czyli zbierane w kwietniu i maju. Zrywając zioła, by je własnoręcznie ususzyć bądź przygotować wywar i zadbać o siebie, można poczuć się jak wiedźma. 

Korzystałam z książek: L. Bremness, „Wielka księga ziół”; S. Marosi, „Apteka dobrego samopoczucia”; prof. Ożarowski i Jaroszewski, „Rośliny lecznicze i ich praktyczne zastosowanie”.

Fot. Marcos Rodríguez Velo; flickr.com