Artyści niejednokrotnie zostają postawieni w klinczu sprzecznych tematów i postaw. Wkraczanie w przestrzeń społecznego ostracyzmu, niechęci, niejednokrotnie skutkowało z jednej strony pewnym odrzuceniem w branży czy krytyką mas, z drugiej podziwem wielu.

Pojęcie tabu swoimi korzeniami jest głęboko osadzone w rytualnych przekonaniach ludów pierwotnych i odnosiło się do całkowitego zakazu dotykania bądź mówienia o pewnych przedmiotach, zwierzętach czy istotach, którego naruszenie miało skutkować ingerencją sił ponadnaturalnych. Słowo „tabu” po raz pierwszy zostało wprowadzone do języka angielskiego za sprawą podróżnika, żeglarza i geografa Jamesa Cooka w 1777 roku podczas jego pobytu w Australii. Współczesne znaczenie tego terminu przez szereg ostatnich dekad znacznie zawęziło swój zakres obejmując zasięgiem tematy wyparte z przestrzeni publicznej ze względu na kontrowersyjny, niebezpieczny bądź wstydliwy charakter, mogący zaburzyć istniejącą strukturę kulturową. Kanałem ujścia dla niewygodnych treści zawsze – w mniejszym lub większym stopniu – była sztuka. Artyści, najczęściej wbrew nieruchomym, choć stale funkcjonującym konwenansom społeczno-kulturowym, łamali istniejące bariery dopuszczalnych norm, rozciągali zastygłe granice etyki, moralności, obyczajowości, poprawności politycznej czy religijnej. Jak w tym wszystkim odnajdowała się muzyka?

1 okadki pyt pex pistols

Powszechne wyobrażenie stojących w stałej opozycji wobec ogólnie przyjętych w społeczeństwie norm mimowolnie rysuje w wyobraźni długowłosych, rockowych muzyków przyodzianych w skórzane kurtki z gitarami w ręku jako nieodłącznymi atrybutami. Choć członkowie formacji Sex Pistols postawili na krótkie fryzury, to reszta w zupełności się zgadza. Rok 1977 to czas premiery niezwykle ważnego w dziejach brytyjskiego zespołu, ale też muzyki rockowej, albumu Never Mind the Bollocks, Here's the Sex Pistols, uznanej przez magazyn Rolling Stone za „najciekawszą płytę lat siedemdziesiątych”. Natomiast w historii Wielkiej Brytanii rok 1977 mienił się obchodami Srebrnego Jubileuszu panowania królowej Elżbiety II. Premierę drugiego singla noszącego tytuł „God Save The Queen” zaczerpnięty z hymnu Wielkiej Brytanii muzycy postanowili zsynchronizować z rozpoczęciem uroczystości związanych z 25-leciem panowania. W laurce, jaką był utwór, formacja określiła rządy Elżbiety II jako „faszystowski reżim”, w którym „nie ma przyszłości” dla obywateli brytyjskich. Nie więc dziwnego, że wytwórnie nie były zainteresowane współpracą z zespołem, BBC, a nawet niezależne rozgłośnie radiowe nie decydowały się na emisję utworu. Rewolucyjny tekst, agresywne gitarowe riffy, punkowa moda i często skandalizujący wizerunek medialny formacji dotkliwie uderzyły w poprawność polityczną w Wielkiej Brytanii, ale też gusta i poglądy wielu młodych Brytyjczyków. Singiel „God Save The Queen” co prawda nie zastąpił właściwej treści hymnu Wielkiej Brytanii o tym samym tytule, ale zdecydowanie urósł do miana hymnu kontrkultury.

Przekraczanie tabu często dawało, i daje wciąż, bilet wstępu do ogromnej niesławy w kręgu władz. Sex Pistols nie są jedynymi, którzy się o tym przekonali. Płyta „Encore” w bogatym dorobku fonograficznym Eminema pomimo dobrych wyników sprzedaży oraz dość wysokich ocen m.in. magazynów „NME” czy „Rolling Stone”, nie jest dziejowym albumem. Obok obrażającego wszystkich utworu „Just Lose It” na trackliście znalazły się też piosenki „Mosh” oraz „We As Americans” wymierzone przeciw kandydaturze George’a W. Busha na stanowisko prezydenta USA w wyborach w 2004 roku. Pierwszą z nich promował animowany teledysk, który ukazał się kilka dni przed wyborami. To jednak nie powstrzymało Amerykanów przed wyborem Busha na głowę państwa. Patrząc z tej perspektywy, wielkiego wrażenia czy szoku nie powinny dziś wywoływać utwory otwarcie atakujące 45. Prezydenta USA, Donalda Trumpa, bo – jak się okazuje  nie jest pierwszą głową państwa, która znalazła się pod ostrzałem muzyków zarówno przed wyborami, jak i po nich.

Odrzucanie tabu nie było i wciąż nie jest wyłączną domeną szeroko pojętej muzyki gitarowej czy nieprzebierającego w słowach rapu. Zawsze o krok przed opinią publiczną, szczególnie tą wprzężoną w tryby konserwatyzmu, była Madonna. Pierwszym, choć jeszcze nie do końca pewnym krokiem w kierunku naruszania zakazów kulturowych była wydana w 1984 roku płyta „Like a Virgin”, otwarcie wymierzona w chrześcijańskie wartości. Bardziej wyrazistym obrazem przełamywania tabu jest album „True Blue” z 1987 roku, na którym pojawił się buntowniczy i dziejowy utwór „Papa Don’t Preach” o antyaborcyjnym wydźwięku. Singiel został zadedykowany przez artystkę ówczesnemu papieżowi Janowi Pawłowi II i szybko stał się pierwszą iskrą rozpalającą spór na linii Madonna – Watykan. „Papa Don’t Preach” znalazł się na setlistach czterech tras koncertowych artystki i idealnie wpasował się w jej skandalizujący, odważny i niezwykle szokujący wizerunek sceniczny. Podczas Who's That Girl World Tour z 1987 roku na ekranie w tle sceny pokazywane były wizerunki ówczesnego prezydenta Ronalda Reagana oraz papieża.

3 okadki pyt pex pistols

Oliwy do ognia dolał wydany w 1989 roku singiel „Like a Prayer”, pochodzący z płyty o tym samym tytule. Treść „modlitwy” Madonny jest pełna niejednoznacznych sugestii burzących ramy powszechnie przyjętej obyczajowości oraz ponownie uderza w nieco już nadwątloną poprawność religijną. Nie mniejszy rozdźwięk wywołał nakręcony do utworu teledysk – jeden z pierwszych, który stał się samodzielnym podmiotem, a nie tylko uzupełnieniem piosenki. Pokazując w klipie czarnoskórego Jezusa, Madonna odniosła się do problemu rasizmu. W środowiskach katolickich ponownie zawrzało. Zdecydowana reakcja padła też ze strony papieża. Jan Paweł II nawoływał wiernych do bojkotu koncertów Madonny we Włoszech oraz dążył do ograniczenia możliwości wjazdu artystki do kraju.

Współcześnie granica między tabu a tematami powszechnie występującymi w przestrzeni publicznej dość mocno uległa zatarciu. Coraz mniej tematów czy zachowań wzbudza oburzenie mas. Przykładem jest dość skandaliczne zachowanie duetu Twenty One Pilots podczas 59. ceremonii wręczenia nagród Grammy, które pozostało w cieniu medialnego zainteresowania chociażby względem poruszającego występu Adele. Deficyt tabu sprawia, że skandale czy kontrowersje przestały być współcześnie trampoliną dla celebrytów, wyrzucającą na wierzchołek sławy kolejne kilkuminutowe gwiazdy. Powiedziane zostało już wszystko. Albo prawie wszystko.

Fot. materiały prasowe