Organizujecie właśnie nowy cykl warsztatów „Zawód: Artystka- ćwiczenia z pracą”. Na czym dokładnie polega projekt i jak będą wyglądały zajęcia?

Anna Szapert: To nasz najnowszy pomysł stworzony specjalnie z myślą o artystkach. Dzięki wsparciu „TransferHub – inkubatora innowacji społecznych” do udziału w cyklu bezpłatnych warsztatów i do skorzystania z indywidualnego art coachingu możemy zaprosić 10 kobiet. Do współprowadzenia grupowych spotkań angażujemy również twórczynie z większym stażem, które chcą dać coś od siebie mniej doświadczonym koleżankom, chcą zostać tutorkami, podpowiedzieć, jak kształtować swoją drogę zawodową.

Paulina Czapska: W kolejnym kroku chcemy dotrzeć z tym pomysłem również do uczelni artystycznych. Jest ich całkiem sporo w Polsce, a – jak pokazują najnowsze badania – ok. 70% ich słuchaczy to studentki. Jednocześnie są to studia, na które wydajemy jako społeczeństwo stosunkowo dużo pieniędzy, nawet więcej niż na medycynę. Niestety jeśli przyjrzymy się statystykom, to zauważymy, że studentek i studentów, którzy wchodzą na rynek i rzeczywiście wykonują swój artystyczny zawód, jest bardzo mało. Zaledwie około 2% absolwentów utrzymuje się z działalności stricte artystycznej. Większość osób pracę artystyczną łączy z innymi zleceniami. Szczególnie mocno dotyczy to kobiet i wynika z wielu różnych powodów, o których chcemy głośno mówić. Uczelnie przyjmują ogromną ilość studentów, choć raczej wiadomo, że tylu młodych ludzi nie znajdzie dla siebie satysfakcjonującego miejsca w świecie sztuki. Jest on w Polsce po prostu bardzo mały.

2 zawod artystka

Poza tym, choć w Polsce mamy bardzo dużo studentek, uczelnie są często urządzone tak, by wspierać mężczyzn.

Anna Szapert: Uczelnie w Polsce odzwierciedlają system patriarchalny, są bardzo zmaskulinizowane, pracuje na nich znacznie więcej wykładowców niż wykładowczyń. Możemy o tym przeczytać między innymi w „Marne szanse na awanse. Raport z badania na temat obecności kobiet na uczelniach artystycznych”. W polskim systemie nauczania artystycznego wciąż dominuje model mistrz-uczeń, a przeważnie tym mistrzem jest mężczyzna, który chętniej wspiera mężczyzn.  Zjawisko to nosi nazwę „efektu św. Mateusza” – w okresie studiów to mężczyźni otrzymują większe wsparcie od wykładowców, dobre rady, polecenia itd. W związku z tym, to oni odnoszą większe sukcesy, mają nie tylko większą pewność siebie, ale i zbudowaną sieć kontaktów  osób chętnych im pomóc. Warto pamiętać, że jeszcze nie tak dawno kobiety miały wstęp na ASP tylko w roli modelek. Takie zaszłości i struktury sprzyjają raczej zaniżaniu samooceny artystek. Przekonane, że nie są wystarczająco kompetentne, blokują się przed zrobieniem kolejnego kroku, rzuceniem się na głęboką wodę.

Paulina Czapska: Świat artystyczny jest dla nas „soczewką” uwydatniającą już nazwane społeczne problemy. Postanowiłyśmy zająć się kobietami artystkami, bo wydaje się nam, że wymieniane problemy są istotne, a stosunkowo mało uświadomione wśród samej grupy artystek. Uważamy też, że praca z takimi kobietami ma  ciekawy  wymiar symboliczny. Mamy nadzieję, że wspólnie z tymi kreatywnymi dziewczynami znajdziemy język, żeby przedstawić różne dyskryminacyjne mechanizmy również innym kobietom.

 

Jakiś czas temu byłam na konferencji „Power to Women”, kierowanej do kobiet ze świata biznesu. Wiele pań – prezesek znanych korporacji czy założycielek wielkich firm – musiało zmagać się z podobnymi problemami. Często poruszano temat braku wiary w siebie –  tego, że kobiety nawet, gdy wiedzą bardzo dużo, wciąż oceniają swoją wiedzę jako niekompletną, przez co częściej niż mężczyźni obawiają się wyzwań. Bywają też inaczej traktowane jako liderki. Jedna z prelegentek opowiadała o tym, jak lata temu ktoś powiedział jej, że zachowuje się zbyt emocjonalnie, więc postanowiła zamienić się w twardą kobietę, która nic po sobie nie daje poznać. Po kilku latach jej kolejny zwierzchnik powiedział jej, że jest zbyt zimna i jeśli chce być prawdziwą liderką, musi dopuścić do siebie emocje.

Paulina Czapska: Temat, który poruszyłaś jest bardzo ciekawy. W psychologii został ukuty taki termin – „paragraf 22” – który odnosi się do tego, że kobiety na stanowiskach liderskich oceniane są przez podwójne, stojące często w opozycji jakości. Z jednej strony przez pryzmat cech stereotypowo kobiecych (nastawienie na komunikację, wspólnotowość, życzliwość itp.), z drugiej przez pryzmat cech stereotypowo męskich (stanowczość, przywódczość, chłodna kalkulacja itp.). Jeśli kobieta zostanie uznana za zbyt „kobiecą”, zostaje oceniona jako niewystarczająco profesjonalna i kompetentna. Jeśli natomiast zaprezentuje cechy stereotypowo „męskie”, może zostać uznana za zbyt zimną i nieprzyjemną.

„Paragraf 22” odsłania przed nami absurd – niezależnie od tego, jak kobieta będzie się zachowywała i które cechy będą cechami dominującymi w jej pracy, i tak oberwie. Społecznie wymagamy od kobiety pogodzenia w sobie dwóch skrajnie różnych postaw i jakości. Nieważne, czy jest prezeską zarządu wielkiej firmy, dyrektorką artystyczną, redaktorką naczelną, wykładowczynią, szefową instytutu, dyrektorką muzeum – wszędzie może spotkać się z takim błędnym kołem oceniania. 

Anna Szapert: Na szczęście pojawiają się nowe pomysły na definicję dobrego lidera. Coraz częściej mówi się o tym, że nie tylko model dominujący, agresywny jest skuteczny. Bezpieczeństwo, zaufanie, tolerancja, akceptacja błędów, dzięki którym pracownicy mogą się czegoś nauczyć – to wszystko postawy, które łatwiej osiągnąć kobietom ze względu na uwarunkowania społeczne. To jest mocna strona kobiet, która zaczyna być doceniana.

 3 zawod artystka

Jakiś czas temu Google opublikowało badania, z których wynika, że najbardziej kreatywne są zespoły, których członkowie są dla siebie po prostu mili.

Anna Szapert: Niestety myślę, że przed nami jeszcze długa droga. Po pierwsze istniejący system będzie oporował. Ci, którzy do tej pory byli szanowani i mieli wysokie pozycje społeczne, bo realizowali bardziej agresywny model liderstwa, nie będą przecież chcieli tych pozycji stracić – mówię tu głównie o mężczyznach, ale nie tylko o nich. Po drugie  wśród kobiet nie ma jednomyślności co do tego, jaki model liderstwa, jaki typ zachowania czy styl życia jest najlepszy. I dobrze, że nie ma jednomyślności, bo różne poglądy są potrzebne, jednak dopóki będziemy się wzajemnie antagonizować, forsować jeden model jako lepszy czy gorszy, toczyć ze sobą cichą wojnę, raczej nie znajdziemy nowych, skuteczniejszych rozwiązań.

 

Niestety wciąż pokutuje przeświadczenie, że włączanie emocji do strefy zawodowej jest nieprofesjonalne.

Paulina Czapska: Zupełne wypieranie emocji ze sfery publicznej czy zawodowej nie ma moim zdaniem sensu. Opowiem wam taką historię: lata temu pracowałam w toksycznym dla mnie miejscu pracy. Na jednym ze spotkań mój szef zaprezentował takie wartości, z którymi nie mogłam się zgodzić i taki rodzaj myślenia, który w moim świecie nazywa się po prostu oszustwem. Poczułam się absolutnie bezsilna i rozpłakałam się. Wtedy szef powiedział do mnie: „Moja panno, to nie jest miejsce i czas, żeby płakać”. Odpowiedziałam: „Trudno, to jest najbardziej adekwatna odpowiedź, jaką mogę dać na pana słowa”. Dziś, z perspektywy czasu, uważam, że ta szczera, emocjonalna reakcja, która popchnęła mnie do podjęcia decyzji, aby odejść z tamtego miejsca, była jednym z największych sukcesów w  moim życiu zawodowym. 

 

W końcu skoro szef może się wyładować na pracowniku, to czemu pracownik miałby zawsze za wszelką cenę chować emocje? Przecież one też są dobrym komunikatem. Wróćmy jednak do waszego projektu. Czym jest dla was art coaching?

Anna Szapert: W skrócie to metoda, która polega na intensywnej rozmowie skoncentrowanej na poszukiwaniu i generowaniu nowych rozwiązań. Jest okazją do gimnastyki naszego sposobu myślenia. Pretekstem do zadawania sobie pytań i szukania odpowiedzi w obszarach, które dla naszego mózgu wydawały się do tej pory „oczywiste”. Odświeżenia i uwolnienia nowej energii i motywacji na przykład w pracy. Stworzeniu i utrwaleniu nowych, bardziej adekwatnych i wspierających nas nawyków. Coach, stosując różne narzędzia i proponując, często zaskakujące, ćwiczenia pomaga uruchomić nowe procesy myślowe i zbudować doświadczenie – na przykład na temat zagadnienia „skuteczności w pracy”.

 

To, co bardzo mi się podoba w waszym projekcie, to fakt, że zawód artystki traktujecie bardzo współcześnie, otwarcie. Nie zapraszacie na warsztaty tylko malarek czy rzeźbiarek, a najróżniejsze dziewczyny, które realizują swoje kreatywne pasje.

Anna Szapert: O artystkach myślimy jako o osobach, które zarabiają albo chcą zarabiać na uprawianej przez siebie twórczości. Uważamy więc, że artystką może być na przykład dziennikarka, która podchodzi z pietyzmem do słowa pisanego, tworzy niebanalne teksty, jak i malarka, graficzka, aktorka, projektantka, fotografka itd. Nie zakończyłyśmy jeszcze rekrutacji, więc myślę, że bardzo ciekawe będzie to, jakie dziewczyny uda nam się wyłowić, jakie dziedziny będą reprezentowały.

4 zawod artystka 

Bardzo cenne w waszym programie wydają mi się spotkania z tutorkamki. Przecież o ile w świecie korporacyjnym ścieżka zawodowa jest dość jasno zdefiniowana przez hierarchię czy kolejne pożądane stanowiska, o  tyle w branży kreatywnej można zrobić właściwie wszystko. Ta wielość wyborów może jednak przytłaczać. Nie ma żadnej utartej ścieżki, a więc i ogólnie dostępnych rad, co zrobić, by się rozwijać. Jest wiele pytań, które z chęcią zadałabym bardziej doświadczonym ode mnie kobietom zajmującym się pisaniem, jak i wiele odpowiedzi, których mogłabym pewnie udzielić młodszym osobom – to mogłoby wiele ułatwić. A jednak branża kreatywna, w przeciwieństwie do branży biznesowej, nie wypracowała takich modeli wspomagania się, mniej mówi się w niej o networkingu itd.

Paulina Czapska: Zgadzam się, w branży kreatywnej nie istnieje tak łatwo dostępna platforma wymiany informacji, kontaktów itd. Świat biznesu już zrozumiał, jak ważne jest, by osoby, które są już o parę kroków dalej, dzieliły się z mniej doświadczonymi swoimi dobrymi praktykami. Częścią naszego pomysłu jest, by taka przestrzeń powstała i by mogła wspierać kobiety.

Anna Szapert: Pojawia się coraz więcej publikacji na ten temat. Jeden z amerykańskich dziennikarzy, Curray Mason, prowadził na przykład bardzo ciekawego bloga, na którym zbierał informacje na temat różnych praktyk i zwyczajów twórców. Informacje zebrał później w formie książki – „Codzienne rytuały. Jak pracują wielkie umysły?”. To bardzo fajna inicjatywa, ale w wielu publikacjach na podobny temat brakuje mi jednego komentarza – to są indywidualne nawyki i przekonania, które jednym artystom będą służyć świetnie, a innym w ogóle. Najistotniejsze jest, by zacząć wyrabiać swoje własne dobre nawyki.

 

Pamiętam, że pisałam kiedyś tekst o nawykach znanych pisarzy i pisarek. Edith Sitwell podobno przed zabraniem się do pisania wyciszała się w trumnie, Fryderyk Schiller tworzył tylko przy zapachu zgniłych jabłek, Truman Capote pisał tylko na leżąco… To nie są gotowe rozwiązania, które pomogą każdemu. Natomiast wszystkie te nawyki pokazują, że osoby, które tworzą, mają często bardzo duży problem z tym, by w ogóle zabrać się do pracy, są mistrzami prokrastynacji i często tylko dziwaczne nawyki są w stanie im pomóc.

Paulina Czapska: Trudno się tej prokrastynacji dziwić, bo twórcy często zmagają się z lękiem przed porażką. Obawą przed tym, że coś, co jest w nich i wydaje się wielowarstwowe, idealne, fascynujące, trzeba ostatecznie zawrzeć w kilku słowach, obrazie, filmie. Każda praca to przecież zaledwie wycinek tego, kim jest dany twórca, twórczyni. Jednak właśnie przez pryzmat tej jednej pracy często ich oceniamy. Artystki i artyści wystawiają swoje „wnętrze” regularnie na ocenę. To wymaga olbrzymiej odporności. Myślę, że wielu artystów ma kłopot z tym, że bardzo mocno identyfikują się ze swoją twórczością, wplatają ją w trzon swojej tożsamości. Wiele osób, które tworzą, dręczą pytania: czy ich twórczość przetrwa próbę czasu? Czy będą świetnymi artystami dziś, ale jutro wszyscy o nich zapomną? A może za życia będą niedoceniani, a uznanie zyskają dopiero po śmierci? A może nikt ich nigdy nie doceni? Jeśli uznanie przyjdzie późno, po śmierci, to przecież nawet się o tym nie dowiedzą. To są potężne tematy tożsamościowe, z którymi codziennie mierzy się mnóstwo twórców. A przecież to, jak zostanie oceniona ich praca, zależy często od przypadku. Możliwość przewidzenia tego, co zostanie uznane za dobre lub złe, jest iluzją.

Anna Szapert: Dlatego tak ważne jest, byśmy mieli własne kryteria. Zapytali siebie – po czym poznam, że stworzyłem coś dobrego, ile czasu chciałbym poświęcić na tę pracę, co ma się w niej znaleźć itd. Wtedy nawet jeśli dajmy na to film zostanie źle przyjęty, możemy i tak mieć satysfakcję z naszej pracy, mieć poczucie wpływu. Wtedy przestajemy żyć w polaryzacji i identyfikować naszą pracę jako wielką klęskę czy porażkę, w zależności od tego, co powiedzą o niej ludzie. Oczywiście nie jest łatwo dojść ze sobą do takiego porozumienia, uodpornić się na oceny – jednym ludziom uda się to osiągnąć szybciej, inni zmagają się z takimi problemami przez całe życie. Odrobina dyskomfortu oczywiście jest nam bardzo potrzebna, może napędzać do działania, nie ma co się z nią siłować i starać się jej absolutnie wyeliminować. Chciałabym, żeby nasze zajęcia dla kobiet były swojego rodzaju szczepionką wzmagająca właśnie ten rodzaj odporności na krytykę, który dla artystów jest kluczowy.

Paulina Czapska: Bierzemy też pod uwagę to, że będziemy pracować z grupą kobiet, które są w różnych momentach życia. Część z nich może właśnie przyjmować na siebie nowe role osobiste – matki, partnerki, żony itd. Wtedy pojawia się jeszcze więcej pytań, kobiety chcą sprawdzić się z różnej strony. Pracowałam na przykład z mamami małych dzieci, które miały wyrzuty sumienia, jeśli dużo zajmowały się swoją twórczością, zamiast spędzać czas z dziećmi. Szczególnie jeśli nie były pewne, czy ta twórczość zagwarantuje im jakąś gratyfikację finansową. W takim momencie pracuję z kobietami zarówno nad ich tożsamością jako twórczyń, jak i matek. Niestety kiedy mężczyzna podąża za swoim powołaniem, więcej osób to akceptuje, gdy kobieta robi to samo, często przylepia się jej etykietkę złej matki.

 

Zanim postanowiłyście stworzyć projekt „Zawód Artystka” pracowałyście z wieloma ludźmi z szeroko pojętej branży kreatywnej. Co było zapalnikiem, który sprawił, że tym razem zdecydowałyście się skupić tylko i wyłącznie na kobietach?

Anna Szapert: Po pierwsze: bycie kobietą to kawałek życiowego doświadczenia, który jest nam osobiście bliski (śmiech). Po drugie: fakt, że kobiety w świecie sztuki wciąż są na gorszej pozycji, o czym rozmawiałyśmy już wcześniej. Poza tym chciałyśmy skupić się na sztuce, bo mamy wielki szacunek do ludzi, którzy decydują się poświęcić swój czas, energię i talent na tworzenie i wypuszczanie do sfery publicznej filmów, muzyki, książek, zdjęć itd., które czynią ową sferę publiczną, jak i nasze życie pełniejszym, bardziej wartościowym, uwrażliwiają nas na różne rzeczy. Myślę, że właśnie z tego wielkiego szacunku i wdzięczności zrodziła się potrzeba, by tych ludzi, a szczególnie kobiety wesprzeć.

Paulina Czapska: Zauważyłyśmy też, że w duecie jest nam znacznie łatwiej – że o trudnych sprawach, problemach, które rozgrywają się na wielu płaszczyznach, lepiej rozmawia się nam wspólnie, dochodzimy do ciekawszych wniosków, jesteśmy w stanie lepiej pomóc przychodzącym do nas osobom. Taka sieć wsparcia jest bardzo ważna, chciałyśmy odtworzyć ją w trochę większej grupie, zachęcić dziewczyny, by dzieliły się swoimi doświadczeniami. Rozmawiając z naszymi klientkami – scenarzystkami, artystkami, różnego typu twórczyniami – często słyszałyśmy, że bardzo chciałyby móc spotkać inne mniej i bardziej doświadczone artystki, wymienić się spostrzeżeniami, porozmawiać o różnych mechanizmach rządzących twórczością. Skoro dziewczyny mówią o tym wprost, nie miałyśmy wyboru i postanowiłyśmy działać (śmiech).

 5 zawod artystka

Ważne! Zgłoszenia można wysyłać do 16 kwietnia. W projekcie mogą uczestniczyć twórczynie między 18 a 29 rokiem życia. Cykl warsztatów potrwa do listopada. Więcej szczegółów na Facebooku wydarzenia.

*ANNA SZAPERT jest coachem, edukatorką i psychoterapeutką. Od ponad 10 lat wspiera ludzi w zdobywaniu nowych kompetencji i dokonywaniu zmian na poziomie osobistym i zawodowym. Pracuje w języku polskim i angielskim, m.in. prowadzi sesje coachingu językowego umożliwiającego połączenie rozwoju kompetencji językowych oraz rozwoju osobistego. Organizuje i tłumaczy warsztaty zagranicznych coachów i psychoterapeutów. Ukończyła szereg szkoleń coachingowych i psychoterapeutycznych (m.in. certyfikat coacha MLC, artcoacha Norman Bennet).  Jest w trakcie szkolenia licencyjnego Polskiego Towarzystwa Psychologii Procesu i Rocznego Kursu Terapii Gestalt dla Profesjonalistów. 

*PAULINA CZAPSKA jest edukatorką. Od ponad 10 lat wspiera osoby indywidualne i organizacje w poszerzaniu kompetencji zawodowych i osobistych. W pracy wykorzystuje m.in. podejście skoncentrowane na rozwiązaniach (PSR), teorię równoważenia perspektyw czasowych i wiedzę z obszaru neuropsychologii. Jest autorką programów społeczno-kulturalnych i wieloletnią członkinią Zarządu Towarzystwa Inicjatyw Twórczych "ę". Ukończyła Szkołę Coachów przy Erickson International i Wszechnicy UJ oraz Szkołę Trenerów Wszechnicy UJ. Jest w trakcie Rocznego Kursu Terapii Gestalt dla Profesjonalistów oraz kursu I stopnia Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach (TSR).  

Dziewczyny działają wspólnie w ramach FUTURE SIMPLE

1 zawod artystka

Fot. unsplash.com, materiały prasowe