Jest rok 2004. Prezydentem USA jest Bush, który wysłał swoich dzielnych i młodych wprost do Iraku. Akcja powieści toczy się w czasie, kiedy tamtejszą wojnę prawicowa propaganda nazywała jeszcze sukcesem, obroną cywilizowanego świata. Jednak już za dosłownie chwilę rozpocznie się szukanie winnych porażki, którymi oczywiście nie będą ci, którzy wojnę wywołali. Głównego bohatera „Długiego marszu...”, 19-letniego szeregowego Billy'ego Lynna propaganda nie bierze. Siedzi w Iraku, wie z czym się go je. Wie też, że to, czy przeżyjesz, zależy od przypadku. „Najbardziej dobija ta pieprzona przypadkowość, to, że różnica między życiem a śmiercią czy potwornym kalectwem sprowadza się czasem tylko do tego, że ktoś, idąc po żarcie, schylił się, by zawiązać sznurówkę, albo wybrał trzeci kibel w rzędzie, a nie czwarty, obrócił głowę w lewo, a nie w prawo. Przypadek. To strasznie ryje łeb” – czytamy. I faktycznie ciąg przypadków powoduje kolejne wydarzenia w życiu Billy'ego. Po pierwsze wraz z kolegami z jednostki trafia w samo centrum ostrzału islamistów. Po drugie olewa zagrożenie i rzuca się z pomocą ciężko rannemu sierżantowi Grzybowi. Po trzecie, mimo że Billy nie ratuje Grzyba, obecne podczas strzelaniny media namaszczają go na bohatera narodowego. Jego sława spływa też na całą jednostkę, którą media zaczynają nazywać „kompanią Bravo”.

Nieprawdziwy kryptonim, jak i całe wyniesienie na piedestał bohaterstwa, potrzebne jest, aby podnieść morale zwykłych Amerykanów. Billy i pozostali żołnierze znajdują się na samym końcu zainteresowania, są jedynie propagandowym narzędziem. „Bravo” zostaje wysłana z powrotem do Stanów na triumfalne tournée, którego zakończeniem jest mecz na wspominanym stadionie drużyny Dallas Cowboys. Mecz nie byle jaki, bo w Święto Dziękczynienia. „Dla tak wielu spośród tych ludzi to jest Wielka Chwila: jego [Billy'ego – przyp. K.W.] cierpienia stają się ich cierpieniem i vice versa, dochodzi do pewnego rodzaju mistycznego przeniesienia i już samo to wielu z nich przerasta (…) więc trzymają się starych, bezpiecznych wariantów. Proszą o autografy. Chcą cykać fotki telefonami. Dziękują raz za razem, coraz gorliwiej, wiedzą, że kiedy dziękują żołnierzom, to dobrze, aż oczy im lśnią, tak bardzo wówczas kochają siebie samych i te namacalne dowodny własnej dobroci”.

Akcja książki rozgrywa się w ciągu kilkunastu godzin, począwszy od czasu tuż przed meczem oraz w jego trakcie (jak i w retrospektywach). Dzieje się bardzo dużo, łącznie z rozerotyzowanem koncertem Destiny's Child i zakochaniem. Billy i pozostali z „Bravo” spotykają bardzo majętnych ludzi, którzy obiecują im złote góry, hollywoodzki film z Hilary Swank w roli Lynna, ogromną kasę i popularność. Obietnice pełne krętactw, kłamstw, mamienia, a pośrodku tego oni – chłopaki zmuszeni, aby dnia następnego powrócić do Iraku (bo przecież ciągle obowiązuje ich kontrakt!).

Niby znam kapitalistyczne mechanizmy opisane w powieści, ale jednak – czy to przez kunszt autora i tłumacza, czy przez atrakcyjność historii – czytałem ją z niedowierzaniem i zwyczajnym zdenerwowaniem. Przez przedmiotowe traktowanie medialnie wykreowanych żołnierzy-bohaterów Fountain analizuje amerykańskie problemy; wśród nich znajduje się pogarda dla tych, którym się mniej powiodło, którzy nie realizują (ciągle!) American Dream; przez to stając się jedynie marionetkami w rękach majętnych biznesmenów. Choć w rzeczywistości majętni tego świata są równie podatni na manipulacje i wyzysk, jak ci, których manipulują i wyzyskują.

1 felieton kuba wojtaszczyk ben fountain dugi marsz w poowie meczu recenzja book 

Kuba Wojtaszczyk – rocznik '86, pisarz, kulturoznawca, absolwent Gender Studies UAM. Publikował i publikuje m.in. w „enter the ROOM”, „Czasie Kultury”, „Blizie”, „Lampie”, antologii „Nowe Marzy” 10. MFO. W 2014 r. debiutował powieścią „Portret trumienny”. W 2016 r. ukazała się jego druga książka „Kiedy zdarza się przemoc, lubię patrzeć”. Tłumaczony na niemiecki, węgierski i ukraiński. Stypendysta Prezydent m.st. Warszawy, Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Międzynarodowego Funduszu Wyszehradzkiego. W kwietniu 2017 r. ukaże się jego najnowsza powieść „Dlaczego nikt nie wspomina psów z Titanica?”.

Fot. Marcos Rodriguez Velo