Wszyscy fani „Małego Quinquina”, eksperymentalnego, kryminalnego serialu, który Bruno Dumont nakręcił dla kanału Arte, będą zadowoleni, że francuski reżyser przygotował kolejny obraz wypełniony czarnym humorem. Szczególnie, że Dumont wolał wcześniej uderzać w znacznie poważniejsze tony. „Martwe wody” – filmowa makabreska z elementami kryminału, groteskowa, cała w oparach absurdu – budzi skojarzenia z filmami Monty’ego Pythona, Jacquesa Tati, slapstickowymi komediami z czasów kina niemego czy utworami, które wyszły spod pióra Witkacego lub Gombrowicza. Dumont miesza konwencje, starając się stworzyć obraz przerysowany do granic możliwości. Może zarówno drażnić, jak i przykuwać do ekranu. Zresztą chyba o to reżyserowi chodziło – zero półśrodków.

1 martwe wody gutek film

W „Martwych wodach” Francuz zabiera nas do rodzimej Flandrii, ale nie tej współczesnej – trafiamy do roku 1910. Niebawem wybuchnie wojna, ale nikt jeszcze o tym nie wie. Choć w powietrzu czuć już pewne przesycenie, dekadencja osiąga szczytowy moment, ekstrawaganckie, pełne emfazy zachowania i dziwaczne sytuacje mają w sobie coś z rzeczywistości zaczerpniętej z koszmaru. Poznajemy kolejne postaci z barwnego, jakby cyrkowego korowodu. W tym rodzinę Van Peteghemów – zblazowanych arystokratów, obserwujących zwykłe życie okolicznych mieszkańców, jakby było to swego rodzaju kuriozum. Atmosfera wkrótce stanie się jeszcze bardziej surrealistyczna, gdy z plaż zaczną znikać ludzie, a dochodzenie zacznie prowadzić dwóch komicznych policjantów.

Chciałem znaleźć formę na ucieleśnienie tego wariactwa, które pojawia się, kiedy historia wypada z torów. Zapamiętałem na przykład pewną willę, zbudowaną pod koniec XIX wieku w stylu neoegipskim – to był właśnie ten rodzaj 'wariactwa'. W scenariuszu odniosłem się do tej rezydencji. Właściciele nie byli zbyt przychylni, by przyjąć ekipę filmową. Na początku odmówili, ale rok później nieoczekiwanie się zgodzili. Tam nakręciliśmy sceny z zewnątrz, podczas gdy wnętrza 'zagrał' zupełnie inny, cudaczny dom Anglików, wybudowany w stylu Tudorów” – opowiadał w jednym z wywiadów Dumont, opisując atmosferę, którą starał się uchwycić w filmie.  

2 martwe wody gutek film

Jak w ogóle reżyser wpadł na pomysł opowiedzenia o Van Peteghemach i Brufortach? „Kiedy szukałem komediowej historii związanej z Opal Coast, które znam i na którym mieszkam, przejrzałem trochę starych pocztówek. Znalazłem kilka, które przedstawiały 'Passeurs de la baie de la Slack', czyli przewoźników, którzy przeprawiali ludzi z klasy średniej z jednego brzegu rzeki Slack na drugi na początku XX wieku. To był punkt wyjściowy 'Martwych wód', który nadał wszystkiemu odpowiedni kierunek: Brufortowie po jednej stronie, Van Peteghemowie na drugiej, historia miłosna i tajemnicze zniknięcia. Kiedy zacząłem pisać scenariusz, czułem się, jakbym po prostu wypełniał przestrzeń między tymi pocztówkami” – zdradzał twórca.

W „Martwych wodach” obok gwiazd europejskiego kina (Juliette Binoche, Fabrice Luchini, Valeria Bruni Tedeschi) wystąpili nieprofesjonalni aktorzy. Zresztą Dumont nie od dziś ma talent do wynajdywania charakterystycznych osobowości, ludzi, którzy mimo braku doświadczenia, świetnie sprawdzają się na ekranie. W jego najnowszym filmie wydawać by się mogło, że kluczem do doboru aktorów była przede wszystkim ich predyspozycja do przerysowanej ekspresji. Pod warstwą kpiny i humoru u Dumonta kryje się jednak refleksja nad społeczeństwem. Francuz wymierza ostrze swojej krytyki przede wszystkim w bogatych, niczym Luis Buñuel w „Dyskretnym uroku burżuazji”. Mimo wszystko w „Martwych wodach” zwraca się uwagę przede wszystkim na warstwę wierzchnią, której zintensyfikowany koloryt czasem wywołuje uczucie przesytu, ale zdecydowanie zapada w pamięć.   

3 martwe wody gutek film

5 martwe wody gutek film

„Martwe wody” w polskich kinach można oglądać od 12 maja. Redakcja enter the ROOM objęła patronat medialny nad tytułem. 

Fot. materiały prasowe