W Galerii Sztuki KM 0 w Warszawie trwa właśnie twoja wystawa Cut - the hair of the Polish folks. Czy możesz nam o niej opowiedzieć?
Joanna Ambroz: Na wystawie można zobaczyć ilustracje inspirowane przesądami i wierzeniami dotyczącymi włosów w kulturze polskiej, które zawarte są w mojej książce „Cięcie – włosy ludu polskiego”. Na ekspozycji jest również jeden z 15 ręcznie szytych egzemplarzy publikacji oraz mój szkicownik.
Wystawa jest podsumowaniem eksplorowania tematu włosów ludzi polskiej wsi. „Cięcie” zajmuje się odbiorem człowieka przez pryzmat jego włosów od narodzin aż po śmierć, jego postrzegania w społeczeństwie. Poszukując informacji do książki, okazało się, że jest to temat zapomniany. Teraz na włosy patrzy się przez pryzmat pielęgnacji i atrakcyjności. W bibliotekach znajdowałam jedynie pozycje poruszające tematy kosmetyki i kryminologii, nie odnalazłam współczesnej publikacji odnoszących się stricte do włosów w kontekście słowiańskim. Dlatego sięgnęłam do literatury XIX i XX-wiecznej, mówiących o zwyczajach i medycynie ludowej na ziemiach polskich. W nich znalazłam odpowiedzi na nurtujące mnie zagadnienie. Na podstawie moich poszukiwań tekst do książki napisał Paweł Ziegler, z którym doskonale rozumiemy sprawach twórczych: jego tekst i moje ilustracje tworzą swoistą symbiozę.
Z czego czerpiesz największą inspirację?
Inspirują mnie rzeczy, które można rozwiązać. Problemy, które potrzebują ubrania w skórkę, aby było łatwiej się z nimi oswoić. „Cięcie” jest wynikiem zastanowienia nad tym, jak wielką wagę ma nasz wygląd zewnętrzny i w jaki sposób bezsłownie definiuje nas wśród ludzi. Kiedyś, jak kobieta miała krótkie, nienakryte włosy, wiadomo było, że została przyłapana na nieuregulowanej prawnie namiętności z mężczyzną. Napiętnowana, nazwana Przeskoczką. Od tamtej chwili, jeżeli nie była wyjątkowo majętna lub piękna, nie miała dużych szans na znalezienie partnera. Jeżeli chodzi o strefę wizualną, inspirują mnie artyści z przeszłości. Uwielbiam Egona Schiele i El Lissitzkiego. Ich prace są niedopowiedziane, lekko metafizyczne. Obrałam ich za inspiracje do ilustracji w „Cięciu”.
Czy uważasz, że posiadasz określony styl swoich prac? Definiujesz go w jakiś sposób?
Trudno powiedzieć. Czasami dostaję wiadomości od osób, które obserwują moją twórczość, że czują „ciężar” moich prac. Albo że wyglądają na przemyślane od początku do końca. Kiedyś dostałam maila, że moja książka „Krótka historia o przemijaniu” pomogła komuś poradzić sobie się ze śmiercią partnera. Nie wiedziałam, co odpisać. Moje prace często są ulaniem się emocji: aby się czegoś pozbyć, aby było tego mniej we mnie. To może właśnie jest ten „styl”. Nie sam wyraz wizualny, bo pracuję różnymi narzędziami, ale napięcie.
Wystawę Joanny Ambroz Cut - the hair of the Polish folks można oglądać do 10 czerwca w galerii KM 0 (Zwycięzców 4B, Warszawa)
Fot. Marcos Rodriguez Velo