Odnoszę wrażenie, że taniec nadal jest niszą, jeśli chodzi o scenę artystyczną, ale też edukację. Dlatego chciałam zapytać o tę ostatnią. Jak ona wygląda?
Paulina Święcańska: Edukacja taneczna w Polsce jest zdecydowanie inna niż zagranicą. Nie mówię o tym, że jest gorsza, ale wielu rzeczy nie mamy – na przykład pedagogów, którzy chcieliby funkcjonować na polskim rynku pracy. Nie chodzi o to, że nie mamy dobrych pedagogów, wręcz przeciwnie – mamy świetnie wykształconych specjalistów, ale oni nie chcą pracować za tak niewielkie pieniądze i doskonale to rozumiem. Sama pracowałam przez rok w szkole baletowej, ale dla przyjemności i doświadczenia, nie dla pieniędzy… Wyobrażam sobie nauczycielki, które dzień w dzień są odpowiedzialne za młodych ludzi i to nie tylko mentalnie, ale też fizycznie, odpowiadają za to, aby nikomu nie stała się krzywda. Każda z tych nauczycielek czy każdy z tych nauczycieli zarabia bardzo mało. Chociaż finanse to problem całej edukacji kulturalnej w Polsce. Jeżeli chodzi zaś o studia, to możemy wymienić tutaj Wydział Teatru i Tańca w Bytomiu, natomiast w Łodzi, Krakowie i Warszawie są już kierunki zaoczne. Jeśli chodzi o szkoły, to mamy bezpłatne szkoły baletowe, gdzie zdobywa się wykształcenie klasyczne. Inną możliwością są płatne zajęcia dodatkowe – jest mnóstwo kierunków, szkół i dobrych nauczycieli, którzy żyją z tego, że uczą prywatnie. To są zajęcia pozaszkolne, ale nie uważam, aby to było zjawisko negatywne, wręcz przeciwnie. Ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że zawsze miałam dwie szkoły – szkoła podstawowa, liceum ogólnokształcące i jednocześnie szkoła muzyczna. Taki młody człowiek musi się nauczyć w tych warunkach lepszej organizacji czasu. Kiedy ma się dwie szkoły, to ta dyscyplina naturalnie się pojawia od początku. Zajęcia dodatkowe kierunkują młodych ludzi. Żałowałam jedynie, że w szkole podstawowej i w liceum nie miałam tańca zamiast wf-u, a najlepiej równolegle obu przedmiotów.
Interesuje mnie właśnie kwestia dyscypliny, kiedy młody człowiek zaczyna wchodzić w świat taneczny – czy to wpływa na jego życiową postawę, osobowość, kształtowanie siebie?
Paulina Święcańska: Oczywiście, że tak. Przede wszystkim na świadomość ciała. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach, gdzie mamy media społecznościowe i nieustannie wpatrujemy się w telefony czy non stop pracujemy przed komputerem. Jeśli młoda osoba chce coś robić ze swoim ciałem – czy jest to taniec, czy jest to sport – to super. Równolegle w tym czasie powinien odbywać się rozwój psychofizyczny, co jest niezwykle ważne: ze względu na postawę, na kształtowanie organizmu, na dyscyplinę mentalną. Bo to nie jest tylko dyscyplina fizyczna. Tworzą się wówczas jednostki wewnątrzsterowne, a nie zewnątrzsterowne, które kształci polski system edukacji. Jeśli sama decyduję o tym, co chcę osiągnąć, to tym samym buduję poczucie własnej wartości, decyduję, kim chcę być. Istotnym elementem jest także uważność skierowana na siebie. W moim przypadku kontakt improwizacja pojawiła się dopiero na studiach. Jednak elementy improwizacji miałam na szczęście w szkole muzycznej, za co jestem niezwykle wdzięczna, ponieważ im wcześniej młody człowiek ma możliwość samokreacji i tworzenia własnych rzeczy, tym szybciej staje się sprawny intelektualnie i może podejmować decyzje za siebie. Przy takich technikach, jak improwizacja, uczymy się tego bardzo szybko. Uczymy się mechanizmów, dostajemy narzędzia, żeby obserwować siebie. Ja miałam szczęście, że poznałam te techniki w młodym wieku, jednak teraz to nie jest kwestia szczęścia, ponieważ młodzi ludzie mają dostęp do różnego rodzaju form samokształcenia poprzez ruch i taniec. A w dzisiejszym świecie, który jest przepełniony fizycznością, ważne jest, aby kształtować świadome postawy a nie podążać za modą czy kultem „pięknego” ciała.
Fot. Rafał Nowak
Pełna akceptacja ciała jest konieczna, kiedy się tańczy? Czy może poprzez taniec ta akceptacja przychodzi naturalnie, bo lepiej poznajemy siebie?
Paulina Święcańska: Muszę przyznać, że nigdy nie miałam problemu z brakiem akceptacji ciała. Z jednej strony nie da się tańczyć, kiedy nie akceptuje się własnego ciała, ale z drugiej strony – bardzo dużo tancerzy, zwłaszcza klasycznych, nie akceptuje swojego ciała, bo w tańcu klasycznym istnieje wizja piękna idealnego – proporcji i linii. A tej wizji wiele osób nie jest w stanie sprostać. Jeśli nie ma się odpowiednich predyspozycji genetycznych, aby być tancerzem klasycznym, to trudno coś z tym zrobić. I albo walczę z tym, albo – jeśli kocham taniec – będę szukać technik, które są dla mnie. Zawsze było dla mnie ważne mówienie studentom, że ciało ma nam służyć, ma być funkcjonalne. Nie zawsze to chude, kościste jest funkcjonalne, bo nie jest zdrowe, nie ma siły oddać tego, co chcemy pokazać w tańcu. Z wiekiem, kiedy poznajemy różne techniki, ciało się zmienia – cały czas obserwuję, jak zmienia się moje ciało. W zależności od tego, w jakim momencie życia jesteśmy, ciało się kształtuje – reaguje na naszą psychikę, ale też na to, co jemy, co się wydarza w naszym życiu, na naszą emocjonalność. Uświadomić sobie to i posłuchać własnego ciała, to jest największa sztuka, zwłaszcza w dzisiejszych czasach.
Taniec jest drogą do uważnego obserwowania ciała?
Paulina Święcańska: Zdecydowanie, ponieważ dzisiaj nie działa model, który dzieli społeczeństwo na osoby fizyczne i intelektualne. Człowiek jest traktowany holistycznie, nie ma rozdziału pomiędzy ciałem i umysłem. A o zdrowym człowieku możemy mówić wtedy, kiedy czuje się on dobrze na każdym poziomie. Techniki tańca, z którymi pracuję, łączą elementy fizyczności i duchowości, dlatego polecam wszystkim improwizację i kontakt improwizację.
Chciałam zapytać o ograniczenia, które stawia ciało, to znaczy udział w tańcu osób niepełnosprawnych.
Paulina Święcańska: Pracuję z osobami niepełnosprawnymi i wiem, że ograniczenia tak naprawdę są w naszej głowie. Nie wszyscy mają takie szczęście, że rodzą się zdrowi. Czasem możemy też ulec wypadkowi i wtedy wszystko się zmienia. Ale jeśli mogę ruszyć tylko ręką albo nogą, to mogę już coś tworzyć, coś kreować poprzez ciało. Nie jest to takie proste, jak teraz przedstawiam, ale pracowałam z osobami niepełnosprawnymi, które przerobiły ten problem i mają ogromną radość z tańczenia. Są wręcz inspiracją dla osób pełnosprawnych – poprzez to, jak się ruszają, ile rzeczy chcą robić w życiu, jak chcą tego życia doświadczać. Kiedy pracuję z osobami niepełnosprawnymi, zawsze łączę ich z zawodowymi tancerzami czy amatorami ruchu, żeby nie dzielić człowieka ze względu na to, jakie ma możliwości ruchowe. Analogicznie nie dzielę ludzi na tych, którzy tańczą taniec klasyczny i tych, którzy nic nie tańczą. Dla osoby, która uprawia taniec klasyczny, ten, kto w ogóle nie tańczy, jest niepełnosprawny. Tworząc zajęcia czy projekty, myślę po prostu o człowieku, a nie o jego fizycznych możliwościach.
Fot. Rafał Nowak
Jak dokładnie wygląda proces pracy z tancerzami i tancerkami? Chodzi mi o budowanie, zawiązywanie się relacji.
Paulina Święcańska: Jak już wspomniałam, miałam ogromne szczęście, że spotkałam nauczycieli, którzy uczyli mnie wewnątrzsterowności. Dzisiaj, pracując, czy to z młodzieżą, czy z tancerzami, szukam zarówno indywidualności, staram się także prowadzić dialog. Istotne jest dla mnie współtworzenie. Pracuję przez obrazy mentalne, zadaję pytania i przede wszystkim staram się wydobyć to, co jest w tancerzu, zamiast narzucać mu swoje patenty ruchowe, bo to jest nie do powtórzenia. To, że ja, znając swoje ciało, potrafię coś wykonać, nie oznacza, że druga osoba to tak dokładnie powtórzy. Oczywiście, są modele, techniki tańca, w ramach których powtarza się konkretne choreografie i też to przerabiałam, ale z wiekiem zmienia się człowiek i jego mentalność. Dlatego obecnie pracuję prawie wyłącznie z improwizacją i kontakt improwizacją, ponieważ uważam, że te techniki najlepiej pokazują emocje oraz możliwości tancerza i na scenie.
Zawiązuje się wtedy taka prawie intymna relacja między choreografem a tancerzem?
Paulina Święcańska: Procesowi twórczemu zawsze towarzyszy intymna relacja. Widząc, jak dana osoba się rusza, jestem w stanie nawet na początkowym etapie powiedzieć, jakie blokady są w jej ciele, nad czym warto popracować. Blokady emocjonalne doskonale ujawniają się poprzez ciało – wystarczy sprawdzić, czy klatka piersiowa jest zamknięta, czy otwarta, czy biodra są rozluźnione, czy miednica jest ruchoma. Cała nasza historia – fizyczna i psychiczna – zapisana jest w ciele.
Czym jest kontakt improwizacja?
Paulina Święcańska: Na bazie swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że jest to jedna z najtrudniejszych technik tańca. Nie mamy wyznaczonych sztywnych ram, nie mamy choreografii, tutaj podążamy za partnerem. Bazujemy na świadomości ciała, na jego ciężarze, słuchaniu drugiej osoby i podążamy za punktem kontaktu. Podążamy za energią, która jest między nami. I tutaj nie ma indywidualnych ciał, jest jeden organizm, który pozostaje w ruchu. Piękne jest to, że w tym tańcu trzeba być tu i teraz. To w pewnym sensie forma medytacji, bo nie wiem, co się za chwilę wydarzy i muszę być uważny, skupić się na sobie, ale też na partnerze, a więc jeśli partner w tańcu znajdzie się na moich ramionach, nie mogę pozwolić, aby z nich spadł. W tej sytuacji nie ma przestrzeni na myślenie o czymś innym, muszę cały czas obserwować, co się dzieje fizycznie i psychicznie.
Z tego opisu wynika, że ta technika polega w dużej mierze na zaufaniu. A co się dzieje, kiedy w sytuacji kontakt improwizacji spotykają się dwie obce sobie osoby?
Paulina Święcańska: Jeśli chodzi o osoby zupełnie obce, to zaufanie buduje się stopniowo. I właśnie przez Festiwal Warsaw Flow, który odbywa się już od ośmiu lat, staram się pokazać ludziom w Polsce, czym jest kontakt improwizacja. Warsztaty, w których można uczestniczyć w trakcie festiwalu, wprowadzają stopniowo amatorów w świat improwizacji, aby mogli się później rozwijać i tańczyć w zaawansowany sposób. Poziom zaawansowania, jak i otwartość na drugiego człowieka mają tutaj jak najbardziej znaczenie – czy komuś ufamy mimo, że nie znamy tej osoby, czy jednak nie.
Fot. Rafał Nowak
Jakie są punkty styczne pomiędzy kontakt improwizacją a performansem?
Paulina Święcańska: Przez najbliższe trzy lata festiwal będzie miał blok Performance Project z wybranym światowej sławy nauczycielem. W tym roku jest to Keith Henessy. Tancerze – ludzie z różnych stron świata – będą pracować razem nad przygotowaniem performansu z kontakt improwizacji i improwizacji. W tym roku Keith Henessy będzie pracował z queer, gender, religią – ważne aspekty życia, które w technice kontakt improwizacji nie podlegają ocenie. Jesteśmy na poziomie czysto fizycznym – ciała jako obiektu, który porusza się z drugim ciałem. Bez nakładania tego, co w innych technikach mocno funkcjonuje, jest zaznaczone przez kostium czy makijaż. Uważam, że to jest wartość dodana tej techniki, ponieważ możemy mocno skupić się na ruchu, a nie na innych warstwach, które i tak na każdym poziomie życia są oceniane w społeczeństwie. Może to być uwalniające, zwłaszcza dla młodych ludzi, którzy poszukują swojego miejsca i tożsamości w świecie. Tutaj jest miejsce na wolność, bo można być takimi, jakimi jesteśmy – czasami jeszcze nieokreślonymi.
W takim razie, jaki ma związek kontakt improwizacja z estetyką? Bo wydaje mi się, że z pewnego poziomu taniec zawsze jest traktowany jako estetyczne widowisko.
Paulina Święcańska: Co dzisiaj jest pięknem? To jest kolejne pytanie. Czy coś, co wygląda ładnie? Czy obserwowanie amatorów, którzy pierwszy raz doświadczają ruchu i przeżywają pierwsze kontakty z innymi ludźmi w tańcu? Czy może to, jak zawodowi tancerze fruwają, unoszą się lekko w tej technice tańca, o której mówimy? Dla mnie jedno, i drugie jest urzekające, piękne. Podczas festiwalu mamy blok Performance Project, który zakończy się pokazem dla publiczności w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie, ale mamy też blok Site Specific umożliwiający oglądanie warsztatów, czyli piękna w procesie.
Czy można powiedzieć, że kontakt improwizacja jest doświadczeniem międzypokoleniowym?
Paulina Święcańska: W zeszłym roku moja mama po raz pierwszy pojawiła się na festiwalu. Obawiałam się, jak ona to wszystko odbierze, ale okazało się, że po wszystkim i ona już latała. Kontakt improwizacja to technika, którą może tańczyć naprawdę każdy. Świetne jest to, że wprawiamy w ruch całe ciało i musi nastąpić progres, rozwój tego ciała. A dla osób starszych taniec z młodym pokoleniem jest odświeżeniem. Z kolei młodzi mogą czerpać z doświadczenia osób starszych, które przychodzą na festiwal, więc jak najbardziej jest to wydarzenie międzypokoleniowe.
A jak wyglądają proporcje? Czy więcej kobiet czy też mężczyzn przychodzi na to wydarzenie?
Paulina Święcańska: Myślę, że po równo. Ogólnie w tańcu jest więcej kobiet, ale w przypadku tego wydarzenia płeć nie ma znaczenia – tu tańczy kobieta z kobietą, mężczyzna z mężczyzną. Ważne jest ciało, jego możliwości i piękno odnajdywane w ruchu niezależnie od płci, wieku i innych kategorii. To fascynujące, jak porusza się ciało, które ma sześćdziesiąt czy siedemdziesiąt lat, jaka jest faktura skóry drugiej osoby, ponieważ tańcząc z kimś, czujemy także i to. Pamiętam takie doświadczenie, kiedy na V edycję festiwalu początkująca uczestniczka Festiwalu na rozgrzewce znalazła się obok Nancy Stark Smith, nie mając pojęcia, że to jedna z topowych postaci tej techniki. Uczestniczka powiedziała do mnie: „położę się obok starszej pani, na pewno nie będzie szaleć”. Kiedy zobaczyła, co Nancy wyprawia w ruchu, to oniemiała z wrażenia i z pewnością jej światopogląd na temat możliwości ruchowych, wieku czy stereotypów uległ zmianie. Podczas Warsaw Flow można liczyć na wiele pozytywnych zaskoczeń i niespodzianek trzeba tylko – albo aż – odważyć się przyjść na festiwal i doświadczać z nami tej niezwykle bogatej techniki tańca, którą jest kontakt improwizacja.
Fot. materiały prasowe