PAULINA KLEPACZ: Pomagacie kobietom od 23 lipca tego roku, czyli od momentu, kiedy w Polsce znów zaczęły obowiązywać recepty na tabletkę ellaOne, czyli tzw. antykoncepcję awaryjną. Kiedy właściwie i jak zaczęliście się organizować?

NATASZA BLEK: Zaczęliśmy od dotarcia do lekarzy – na ten moment mamy ich w bazie około 200. Pomysłodawczyni akcji, Aleksandra Krasowska, lekarz psychiatra, członek Polskiego Towarzystwa Medycyny Seksualnej, napisała pod koniec maja na swoim prywatnym koncie na Facebooku, że w związku z planowanym ograniczeniem dostępu do antykoncepcji awaryjnej będzie wystawiać recepty na te środki. Jej pomysł poparło sporo osób i już pod koniec czerwca ruszył fanpage na Facebooku, dzięki czemu krąg lekarzy o podobnych poglądach – że antykoncepcja awaryjna nie powinna być na receptę – wciąż się poszerza. Wkrótce potem zaczęliśmy się organizować – powstała grupa robocza, a nasze działania zaczęły nabierać tempa tuż przed 23 lipca.

Na początku, liczba wpisów lekarzy do naszej bazy przyrastała dynamicznie. Wzrost następuje też zawsze po publikacjach w mediach. Co niedzielę publikujemy też na Facebooku aktualną mapkę z kolejnymi miejscami, gdzie mamy „naszych lekarzy”. Cieszymy się i z tych ochotników z małych miejscowości, jak i kolejnych z dużych miast. To daje nam zabezpieczenie, że zrzeszeni wokół sprawy lekarze się nie wypalą. Jeśli będziemy wszystkich potrzebujących kierować do jednej osoby, to będzie to sytuacja męcząca. Nasi lekarze są osobami, które mają różne specjalności, pracują w różnych miejscach i w różnych systemach, dlatego też staramy się to obciążenie rozkładać.

2 lekarze kobietom 

Sama przyznam, że kiedy myślę o antykoncepcji awaryjnej, to przede wszystkim o wizycie u ginekologa w związku z tym.

Na pewno pacjentki czułyby się pewniej, gdyby mogły odbywać wizyty u ginekologów, ale też nie ma takiej potrzeby – tu chodzi o szybkość. Pomagamy też naszym lekarzom, ułatwiamy zaangażowanie się w naszą działalność. Na przykład są wśród nas radiolodzy, którzy na co dzień rzadko wypisują recepty, więc szkolimy ich, jeśli trzeba. Na początku zgłosiło się do nas sporo studentów, którzy chcieli pomóc, ale nie mogą jeszcze wypisywać recept – wspomagają nas za to ogromnie, odpisując na maile i wiadomości na portalu facebook. Z kolei studenci zrzeszeni w IFMSA-Poland tworzą artykuły do naszej bazy wiedzy. Szkolimy ich, jak mają pisać, a potem merytorycznie i z pomocą lekarzy weryfikujemy otrzymane od nich materiały.

Cały czas poprawiamy mechanizmy naszego działania, staramy się usprawniać kontakt z pacjentkami, pracujemy nad takimi algorytmami, aby pacjentka z jednej strony dostała jak najszybciej potrzebną odpowiedź, potrzebną pomoc. Z drugiej strony widzimy ogromną konieczność edukowania pacjentek w zakresie praw pacjenta – na przykład możliwości udania się po receptę do lekarza poza miejscem swojego zamieszkania. Często odbieramy wiadomości typu: nie mogę dostać się do mojego lekarza ze względu na jego urlop, jestem na wakacjach itp.

 

Jak duże jest zapotrzebowanie na waszą pomoc?

Na początku zgłaszało się do nas kilkanaście osób dziennie, teraz jest ich kilkadziesiąt. W ciągu tygodnia dochodzimy do około 200 wiadomości na Facebooku, na maila przychodzą podobne ilości.

Większość zgłaszających się do nas pacjentek jest kierowana do swojego lekarza pierwszego kontaktu czy ginekologa, gdzie uzyskuje pomoc. Staramy się otwarcie informować, aby zgłaszać się do nas wtedy, kiedy ta pierwsza linia zawiedzie – jeśli np. pacjentka spotkała się już z odmową pomocy, wypisania jej recepty lub od niezabezpieczonego stosunku minęło więcej niż 72 godziny, wtedy przekazujemy kontakt do „naszego” lekarza.

 

Patrząc na skalę, na ilość zgłaszających się do was kobiet, zastanawiam się, czy nie jest tak, że one po prostu czują się bezpieczniej, pewniej, szukając pomocy u was i wiedząc, jakie jest wasze stanowisko wobec antykoncepcji awaryjnej.

To kwestia wielu czynników. Jak już wspomniałam, pokutuje tu brak wiedzy pacjentek odnośnie do tego, co należy zrobić w sytuacji awaryjnej. Poza tym piszą do nas osoby z mniejszych miejscowości czy takie, które wprost mówią, że boją się, że lekarz, do którego się zgłoszą, nie dochowa tajemnicy, a one nie chcą być oceniane w najbliższym otoczeniu.

 1 lekarze kobietom

Wy zapewniacie też anonimowość. Jednak nie każda potrzebująca może mieć dostęp do internetu, jak wtedy może się z wami skontaktować?

W tym momencie najlepszą metodą kontaktu z nami jest ten przez aplikację Facebook Messenger. Udało nam się zbudować bota, który automatycznie odpowiada, jest w stanie nawiązać konwersację z pacjentką. Więc pacjentka o każdej porze dnia i nocy dostaje odpowiedź w czasie nie dłuższym niż minuta. Oczywiście czuwamy też pod mailem, na stronie lekarzkobietom.pl mamy też formularz kontaktowy. We wszystkich naszych wypowiedziach medialnych przypominamy pacjentkom, jak postępować – więc nawet jeśli nie mają dostępu do internetu, to wiedzą, gdzie się zgłosić  najpierw powinien to być lekarz pierwszego kontaktu.

 

Mówimy o antykoncepcji awaryjnej, sytuacji awaryjnej, więc niektórzy mogą pomyśleć, że dobrze byłoby zgłosić się na SOR. Zwłaszcza, że statystycznie wciąż najczęściej seks uprawiamy wieczorem, w nocy.

Niestety jesteśmy na stanowisku, że osoby, które zgłaszają się na szpitalne oddziały ratunkowe, to te w sytuacji zagrożenia życia. Oczywiście niewykluczone, że jeśli pacjentka uda się tam, to pomoc prędzej czy później dostanie. Jednak poza godzinami pracy lekarzy staramy się kierować pacjentki do punktu nocnej pomocy lekarskiej.

 

Seks bez zabezpieczenia, zapomniana tabletka antykoncepcyjna, pęknięta prezerwatywa – czy to są te sytuacje, kiedy powinno się sięgnąć po pigułkę ellaOne, aby uniknąć zajścia w ciążę? Czy służycie radą, że trzeba lub nie zażyć ten środek?

Bardzo dużo osób zgłasza się do nas z pytaniem, czy antykoncepcja awaryjna jest im w ogóle potrzebna, więc oczekują porady lekarskiej. Wśród nas są lekarze różnych specjalności, a także studenci medycyny, więc nie jesteśmy w stanie przez internet udzielić takiej odpowiedzi. Takim pacjentkom, które nie wiedzą, czy sytuacja awaryjna rzeczywiście wystąpiła, przypominamy, że powinny udać się do swojego ginekologa.

 

Ale liczy się czas. Można też przypuszczać, że część z nas ma tę tabletkę na wszelki wypadek. Czy przed jej zażyciem, warto się skonsultować?

Sami apelowaliśmy przed 23 lipca, aby zakupić, jeśli ktoś mógł sobie na to pozwolić, tabletkę ellaOne i mieć ją na wszelki wypadek. Jeśli mamy wątpliwości, czy tabletkę zażyć, powinniśmy udać się do lekarza. My nie możemy za pośrednictwem kontaktu w sieci dać takiej odpowiedzi. My pośredniczymy w kontakcie z lekarzami.

 

Więc kluczowe jest, aby odbyła się wizyta lekarska, a przez internet nie załatwimy recepty, a przede wszystkim nie powinniśmy kupować w sieci leków – to też podkreślacie.

Ostrzegamy przed kupowaniem leków w internecie. Według statystyk WHO ok. 90% leków na tzw. czarnym rynku nie jest tymi substancjami, za które uchodzą. Jeśli zaś chodzi o recepty elektroniczne od Women on Web, to mamy sporo pytań, gdzie można je zrealizować z racji tego, że w aptece tego odmówiono. Gdyby w Polsce można było realizować takie recepty, to problem mielibyśmy w dużej mierze rozwiązany. Tymczasem recepta transgraniczna, czyli wystawiona przez lekarza spoza naszego kraju, powinna mieć odręczny podpis tego lekarza. Tymczasem recepta elektroniczna podpis ma nadrukowany. Więc aptekarze są wręcz w obowiązku, aby odmówić sprzedaży leku na podstawie takiej recepty.

 

No dobrze – jest odpowiednia recepta, aptekarz ją realizuje, kupujemy tabletkę. Jak ona działa?

Mechanizm działania antykoncepcji awaryjnej nie jest całkowicie wyjaśniony. Oba dostępne w Polsce preparaty można przyjąć w dowolnym dniu cyklu miesiączkowego, jednak przeważający mechanizm działania antykoncepcyjnego zależy od fazy cyklu menstruacyjnego, w którym przyjmiemy środek. Jeśli nie doszło jeszcze do owulacji, zarówno preparat Escapelle zawierający lewonorgestrel, jak i EllaOne - octan uliprystalu, powodują hamowanie lub opóźnienie owulacji. Lewonorgestrel i uliprystal wpływają na jakość śluzu szyjkowego, powodują jego zagęszczenie, co utrudnia migrację plemników w drogach rodnych. Dodatkowo, oba preparaty wpływają na mięśniówkę macicy i hamują perystaltykę jajowodu. Transport komórki jajowej przez jajowód zostaje spowolniony do takiego stopnia, że ulega ona zestarzeniu i nie jest zdatna do zapłodnienia.

Istnieją doniesienia, że octan uliprystalu może mieć wpływ na endometrium i w konsekwencji utrudniać implantację (zagnieżdżenie) zarodka, jednak najnowsze badania nie potwierdzają takiego mechanizmu, zwłaszcza w przypadku zażycia dawki zalecanej dla celów antykoncepcji awaryjnej. Oznacza to, że jeżeli kobieta stosująca antykoncepcję doraźną jest już w ciąży, tzn. doszło już do zapłodnienia komórki jajowej, tabletka nie zadziała, gdyż nie ma dowodów na działanie poronne lub teratogenne na zaimplantowany zarodek. Dlatego, wbrew powszechnym, fałszywym opiniom, zarówno lewonorgestrel, jak i ulipristal NIE są „tabletkami wczesnoporonnymi”. Warto dodać, że nie istnieją środki „wczesnoporonne”, wyróżniamy takie, które zapobiegają ciąży (antykoncepcyjne) oraz takie, które wywołują poronienie (nazywane poronnymi lub aborcyjnymi), gdy ciąża już istnieje. Jeśli chodzi o działania niepożądane – według producenta – to nie są one poważne: u części pacjentek mogą wystąpić bóle brzucha, ból głowy, wymioty, biegunki czy nieregularne plamienia. Tymczasem od października ketoprofen (50 mg) będzie dostępny bez recepty. I taki ketoprofen ma dwa razy dłuższą listę działań niepożądanych niż ellaOne. Więc można się zastanawiać, czy ministerstwo faktycznie kieruje się dobrem pacjentów wprowadzając tego typu przepisy.

Europejska Agencja Leków uznała, że ellaOne jest bezpieczna na tyle, że może być sprzedawana bez recepty. Mieszkanki przygranicznych Słubic czy Cieszyna mogą więc udać się po nią do apteki po drugiej stronie granicy. Jedyne kraje w Europie, gdzie obowiązuje recepta na antykoncepcję awaryjną to Malta, Węgry i Polska. Za to tylko w naszym kraju jako jedynym w Europie dostępny będzie bez recepty środek zawierający sildenafil. Substancja wspomaga rozkurczu mięśni gładkich w prąciu, na skutek czego możliwy jest większy dopływ krwi, który umożliwia osiągnięcie trwałego wzwodu oraz utrzymanie erekcji.

 3 lekarze kobietom

Sytuacja polityczna nie sprzyja kobietom i wpływa też na negatywny stosunek społeczeństwa wobec antykoncepcji awaryjnej. W prawicowych mediach trwa nagonka na tabletkę ellaOne, mylnie nazywa się ją tabletką „wczesnoporonną”, jak wspomniałaś, a nawet „pigułką śmierci”.

Zdecydowanie widzimy, że klimat jest niesprzyjający. Choć akurat głosów pod naszą inicjatywa więcej jest pozytywnych niż negatywnych, a te ostatnie odnoszą się do nieprawdziwych przekonań, co wskazuje często na brak podstawowej wiedzy z lekcji biologii.

Między innymi dlatego pracujemy też nad bazą wiedzy na naszej stronie internetowej, aby każda pacjentka mogła przeczytać materiały czy to dotyczące spraw ginekologicznych, czy dokładnego działania pigułki – a wszystko to poparte źródłami naukowymi, choć wszystko zostanie przekazane przystępnym, jasnym językiem. Podając jakiekolwiek informacje na naszym FB czy WWW, opieramy się na najnowszych badaniach, najświeższych źródłach. Jest to dla nas ważne, bo czasami nawet lekarze nie do końca zdają sobie sprawę z tego, jak działa antykoncepcja awaryjna. Zgłaszają się do nas pacjentki, które wprost mówią, że lekarz odmówił im wypisania recepty, podpierając się tym, że jest to „środek wczesnoporonny” – ciężko nam stwierdzić, czy to zła wola, czy rzeczywiście tak sądzi na podstawie mylnych przekazów medialnych.

 

Sam minister zdrowia Konstanty Radziwiłł powiedział, że nie przepisałby tabletki dzień po nawet w przypadku gwałtu, bo to według niego środek wczesnoporonny.

Tak, a brak jest jakichkolwiek danych na ten temat.

 

A każdy kto jest przeciwnikiem aborcji, powinien być za antykoncepcją awaryjną?

Według statystyk WHO liczba nielegalnych aborcji jest wyższa w krajach, gdzie jest ograniczony dostęp do antykoncepcji, w tym antykoncepcji awaryjnej. Dostęp do antykoncepcji uznajemy za kluczową kwestię w zakresie zdrowia reprodukcyjnego, która daje  możliwość do korzystania z prawa człowieka do zdrowia: jednego z podstawowych, określonych w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. Trudno nam zrozumieć postawy kolegów, którzy są przeciwni autonomii pacjentek i uprzedmiotowiają je. Dlatego staramy się dotrzeć do każdego zakątka naszego kraju z naszą pomocą, niestety zdajemy sobie sprawę, że może to nie być do końca wykonalne, duży problem to zwłaszcza rejony takie jak rejon województwa warmińsko-mazurskiego i podkarpackiego – lekarze się boją.

 

Bez wątpienia potrzeba nam zmiany podejścia w społeczeństwie wobec antykoncepcji i aborcji. Wy jako Lekarze Kobietom działacie doraźnie można powiedzieć. A co z zajęciem oficjalnego stanowiska przez lekarzy w ogóle?

Raport Fundacji STER pokazał, że lekarze nie widzą możliwości wypowiedzenia się za liberalizacją prawa do aborcji poprzez jakąś organizację. Na świecie istnieją takie organizacje jak "Lekarze za wyborem". Widać potrzebę takiej organizacji i u nas. My jednak skupiamy się na jednej rzeczy – na ułatwieniu pacjentkom dostępu do antykoncepcji awaryjnej. W środowisku lekarskim widać jednak brak reprezentacji środowisk liberalnych wobec listy lekarzy będących sygnatariuszami tzw. Deklaracji Wiary. Ich jest mniej, ale mówią głośniej.

 5 lekarze kobietom

Natasza Blek lekarze kobietom

Natasza Blek – lekarka, od 6 lat zaangażowana w działalność na rzecz zdrowia reprodukcyjnego i edukacji medycznej w ramach Międzynarodowego Stowarzyszenia Studentów Medycyny IFMSA-Poland

lekarzekobietom.pl

Lekarze Kobietom na Facebooku

Materiały graficzne publikujemy dzięki uprzejmości stowarzyszenia Lekarze Kobietom