Punktem wyjścia dla „Tanny” były prawdziwe wydarzenia z lat 80. Butler i Dean zaangażowali do udziału w swoim filmie rdzenną ludność Yakel. Tytułowa Tanna to jedna z wysp Oceanii. Większość jej mieszkańców wybrała nowoczesność, ale kilka plemion zdecydowało się wciąż żyć w zgodzie z Kastom – prawem zwyczajowym stworzonym przez ich przodków. Dla tych ludzi czas się zatrzymał, zamiast pędzić do przodu, przybrał formę cykliczną, dostosowaną do natury i podkreślaną przez odpowiednie rytuały – porządkujące rzeczywistość, kojące, ale i wpychające w sztywne ramy. Obserwujemy członków jednego z plemion, a w szczególności wnuczkę szamana – Wawę (Marie Wawa) i wnuka wodza – Daina (Mungau Dain). Młodzi oczywiście są zakochani, ale starszyzna nie da im pozwolenia na bycie razem. Wawa zostanie potraktowana jako karta przetargowa – towar, który zapewni sprzedającemu profity. Rządzący wioską mężczyźni postanowią wydać ją za jednego z członków plemienia Imedinów, aby zakończyć zaogniony konflikt. Wawa i Dain nie zrezygnują jednak z uczucia i zostaną kochankami. W związku z tym młody mężczyzna zostanie wygnany, a Wawa – wbrew starszyźnie, która wciąż będzie nakłaniać ją do ślubu – podąży śladem Daina. A za nimi pójdą znieważeni, rozwścieczeni Imedini.

W zasadzie dość wcześnie wiemy, jak ta historia się potoczy. Widzieliśmy ją już setki razy, w różnych filmowych i literackich wcieleniach. „Tanna” jest konwencjonalna w warstwie fabularnej, przebieg zdarzeń nie zaskakuje – to po prostu kolejna wariacja na temat pewnego archetypu, kusząca przede wszystkim zachwycającą oprawą wizualną i dawką egzotyki. Porównanie do „Romea i Julii” Szekspira będzie tu bardzo trafne, ale „Tanna” jest spokrewniona z setkami innych historii o zakazanej miłości, tradycji, która może być zarówno bezcenną wartością, jak i przekleństwem oraz społecznych konwenansach, które niszczą szczere, autentyczne uczucie.

1 tanna solopan

Pomimo tego, że temat filmu znamy właściwie na wyrost, „Tannę” ogląda się dobrze. Film zyskuje w obszarach znajdujących się poza jego utartą, główną fabularną ścieżką. Martin Butler i Bentley Dean pozwalają nam pobawić się w podglądaczy i to do nas należy już ocena tego, na ile komfortowo czujemy się w tej roli. Na ekranie oglądamy z bliska życie, które toczy się w zupełnie odmiennym rytmie i oprawie, niż to, do którego mogliśmy sami przywyknąć. Rzeczywistość z „Tanny” jest naznaczona licznymi zwyczajami, ale też baśniowymi elementami. Trochę podkoloryzowana, ale co najważniejsze: zdecydowanie intrygująca. A przy tym zachwycająca wizualnie i obudowana bardzo dobrym podkładem muzycznym.

Plusem produkcji jest też dawka humoru, która równoważy sentymentalizm historii. Świetnie sprawdzają się też postaci drugoplanowe – w szczególności młodsza siostra głównej bohaterki, Selin (Marceline Rofit). Niepokorna, odważna dziewczynka raz po razie kradnie ekran. Aż szkoda, że cała historia nie została opowiedziana jej oczami. Tak czy inaczej, „Tanna” ma szanse trafić w gusta wielu widzów jako film stosunkowo łatwy w odbiorze, ale przy tym niebanalny i spektakularnie zrealizowany. Obraz doczekał się też nominacji do Oscara w kategorii najlepszego filmu nieanglojęzycznego.

4 tanna solopan

„Tannę” na ekranach polskich kin można oglądać od 1 września. Redakcja „enter the ROOM” objęła patronat medialny nad filmem.

Fot. materiały prasowe