Anna Pajęcka: Skrzyżowanie Kultur przeszło już długą drogę. Jakie było założenie festiwalu, kiedy powstawał 13 lat temu, a jak realizuje się ono dzisiaj?

Maciej Szajkowski: Najważniejszym założeniem było pokazać kolory kultur i tradycji świata w Warszawie. Zaciekawić i zainspirować mieszkańców. Otworzyć ich na egzotykę. Ale również poszukać analogii – tego, co mimo odległości geograficznych i podziałów politycznych we współczesnym skonfliktowanym świecie ludzi łączy.

Maria Pomianowska: Jestem w radzie programowej od pierwszej edycji festiwalu w 2005. To był czas, gdy myślenie na temat tradycji we współczesnym świecie ulegało przemianom. Dawniej uważano, że świat jest wielością i odmiennością kultur, a ich członków traktowano jako przypisanych do rodzimych konwencji kulturowych. Ponad 10 lat temu zaczęto powoli traktować różne kultury muzyczne jako składowe elementy wspólnego, ogólnoludzkiego dziedzictwa. Na Festiwalu Skrzyżowanie Kultur od lat prezentujemy dalekie i bliskie kultury świata. Poznanie ich pozwala polskiemu odbiorcy na odnalezienie własnych korzeni. Istotnym elementem budowania relacji z widzem było danie mu możliwości wypowiadania się na temat tego, co zobaczył i usłyszał, a finalnie – do podjęcia dialogu, odkrywania i zrozumienia innych poglądów.

 

Anna Pajęcka: W 2005 roku Polska była gotowa na tego typu festiwal? Odnosicie wrażenie, że publiczność rozwija się wraz z festiwalem i dzisiaj uczestniczy w nim z większymi i bardziej konkretnymi oczekiwaniami?

Maria Pomianowska: 13 lat temu nasi odbiorcy nie mieli jeszcze tak dobrze wykształconego smaku muzycznego związanego ze sceną world music. Pierwsza edycja przeszła bez większego echa. W drugiej stworzyliśmy moduł warsztatów – by każdy mógł dotknąć muzyki i nauczyć się rozumieć ją na innych zasadach niż te, na które pozwalają nasze kody kulturowe. Do Polski zaproszeni zostali goście z Burkina Faso, Indii, Iranu, Grecji, Syberii. Na koniec festiwalu odbył się koncert w wykonaniu stworzonej w jego trakcie międzykulturowej orkiestry. No i zaczął się wielki boom. Od trzeciej edycji mamy do czynienia z grupą wiernych fanów, którzy stworzyli coś w rodzaju rodziny Skrzyżowania Kultur. Przez 13 lat udało się zbudować i wykształcić w Polsce ludzi, którzy nie tylko lubią muzykę etno, lecz także stali się specjalistami w tej dziedzinie. Czasami spotykają w odległych krajach prawdziwe muzyczne perły i mówią nam o nich. Nasza publiczność od początku czuje się szanowana. Wie, że staramy się zapraszać, w ramach naszych możliwości, najciekawsze i najcenniejsze od strony artystycznej osobowości muzyczne świata.

Maciej Szajkowski: Publiczność jest coraz lepiej przygotowana, z każdym rokiem coraz bardziej wymagająca. Staramy się być otwarci na zdanie słuchaczy, słuchamy ich opinii z uwagą przy każdej edycji. Nieraz są krytyczne, jednak zawsze merytoryczne, konstruktywne.

Marta Dobosz: Zapraszanie na festiwal po raz pierwszy postaci, o których słyszałam od lat, to zawsze dla mnie ogromna przyjemność. To również wielkie przeżycie dla publiczności. Skrzyżowanie Kultur było pionierem prezentowania muzyków ze świata w Polsce. Powstają nowe generacje artystów, których twórczość jest inna – nadal inspirowana korzeniami, ale wchodzą do niej nowe elementy muzyczne i gatunkowe. Pod względem formy oddala się od korzeni i trudniej jest ją zaklasyfikować. Moje 10 lat pracy z festiwalem to proces ciągłego pojawiania się nowych zjawisk i pomysłów na muzykę, co oznacza ciągły rozwój i dla nas, i dla publiczności.

 

Anna Pajęcka: Oprócz nowych doświadczeń muzycznych, co – kulturowo – może zaproponować nam Festiwal Skrzyżowanie Kultur? Jak na te kilka dni zmienia obraz Warszawy?

Anna Szewczuk-Czech: Planujemy, jak co roku, warsztaty i spotkania dla dzieci – to znak firmowy festiwalu od wielu lat. W tym roku zaprosiliśmy Martę Gómez, znakomitą kolumbijską pieśniarkę, która poprowadzi specjalny koncert dla najmłodszych słuchaczy. Program rozszerza się w zależności od kontekstu i motywu przewodniego o tematyczne warsztaty, spotkania czy pokazy filmów. Chcemy przedstawiać muzykę w szerszym kontekście kulturowym. 

Maria Pomianowska: Nauka języka wielokulturowości poprzez sztukę to w moim odczuciu najprostsza i najbardziej fascynująca droga dorastania do nowych czasów. Najbardziej edukacyjnym modułem Skrzyżowania Kultur są warsztaty. Gdy w 2005 roku poproszono mnie o stworzenie ich formuły i artystyczną opiekę, miałam projekt, który praktycznie formował się ostatnie kilkanaście lat.

Taki rodzaj edukacji jest dostępny dla wszystkich: amatorów i profesjonalistów, w przedziale wiekowym od 0 do 100 lat. Obejmuje wspólne tańce, komponowanie, improwizacje melodyczne i rytmiczne. Różnorodność klas mistrzowskich, możliwość nauczenia się w tym samym miejscu i prawie w tym samym czasie śpiewu, tańca czy też gry na wielu egzotycznych instrumentach, przyciąga. Obserwujemy, jak warsztaty owocują coraz większą liczbą ludzi przychodzących na nasze wydarzenia. To już świadoma publiczność, znającą najnowsze trendy i artystyczne zjawiska tzw. muzyki świata. Szalenie istotne jest, iż obok umiejętności czysto muzycznych czy tanecznych zawsze podczas festiwalu zawiązują się międzynarodowe przyjaźnie, powstają nowe zespoły, krzyżują kultury, emocje, doświadczenia. Za każdym razem okazuje się, że muzyka czy taniec to język uniwersalny, którego może nauczyć się każdy –bez względu na wiek, rasę czy kulturowe uwarunkowania.

Maciej Szajkowski: Słuchacze mówią nam, że w czasie festiwalu Warszawa wchodzi w okres karnawału. Niewiele jest tak fascynujących imprez w stolicy z artystami ze świata. To, co festiwal proponuje, to ekscytująca podróż w najdalsze zakątki globu, bez opuszczania Warszawy.

 

Anna Pajęcka: Przenikanie się, ale jednocześnie różnorodność kultur widać szczególnie na scenie Sounds Like Poland. Dlaczego po kilku edycjach podjęliście państwo decyzję, że rodzima muzyka również powinna być obecna na festiwalu?

Maciej Szajkowski: To był naturalny wybór, wynikający z obecności wielu gości z zagranicy i ich zaciekawienia polską kulturą. To również asumpt do profesjonalnej promocji naszych artystów i zainteresowania ich twórczością cudzoziemców.

Maria Pomianowska: Współcześnie, w czasach globalizacji, muzyka tradycyjna jest wielką szansą zachowania prawdy w sztuce. Wyrażanej spontanicznie i bezinteresownie. Kreatywność naszych etno muzyków jest ogromna, ale potrzebna jest im pomoc w prezentowaniu światu swojej twórczości. I to staramy się robić. Oprócz publiczności zespoły polskie oglądają także menedżerowie, promotorzy i organizatorzy prestiżowych festiwali world music z całego świata.

Jakub Borysiak: Muzyka polska od wielu lat jest bardzo istotną częścią festiwalu.  Zachwycając się egzotyką, nie możemy nie zauważać wspaniałych rodzimych tradycji i artystów, którzy prezentują muzykę tradycyjną czy folk w nowych aranżacjach. To nurt związany z bardzo różnymi gatunkami i stylami muzycznymi. Polska muzyka, która sięga do korzeni, ma także swoje miejsce na najważniejszych festiwalach world music w Europie i na świecie. Z tego możemy być naprawdę dumni. To oczywiste, że chcemy tych artystów prezentować na Skrzyżowaniu Kultur! 

 

Anna Pajęcka: Czego możemy spodziewać się na scenie Sounds Like Poland w tym roku?

Anna Szewczuk-Czech: Wystąpi jedna z najbardziej cenionych osobowości polskiej sceny muzyki tradycyjnej – Adam Strug. Ponadto Kapela ze Wsi Warszawa – zespół, którego działalność miała olbrzymi wpływ na to, jak ta scena wygląda w Polsce, który stał się inspiracją dla wielu młodych ludzi, pokazał, że można współczesnym językiem odnieść się do tradycji. Wystąpi także Warszawska Orkiestra Sentymentalna – związana z miejskim folklorem, piosenkami przedwojennymi.

Chciałabym też podkreślić znaczenie koncertu Kolektyw Europa, w którym polscy artyści po raz trzeci spotkają się z muzykami z innych stron świata. W tym roku zaprezentowany zostanie premierowy projekt zespołu Vołosi i Felixa Lajkó – węgierskiego skrzypka z Wojwodiny, który łamie konwencje, odnosząc się zarówno do muzyki klasycznej, jazzowej, jak i tradycyjnej. Mam nadzieję, że będzie to niezwykłe wydarzenie, podobnie jak ubiegłoroczny koncert, na którym Trebunie-Tutki & Quintet Urmuli zagrali premierowy materiał z płyty „Duch Gór”.

 

Anna Pajęcka:  W tym roku festiwal, który w misję ma wpisane otwieranie na kulturową różnorodność, staje przed trudniejszym zadaniem, ponieważ w Polsce rosną w siłę nastroje ksenofobiczne. Muzyka łagodzi obyczaje, ale czy jest nadzieja na to, że ma odpowiednią moc, aby łączyć i np. edukować, stworzyć wspólny język?

Maciej Szajkowski: Wierzymy w to z całą mocą. To obecnie arcyważne, jeśli nie najważniejsze zadanie, dla kultury i jej przedstawicieli.

Maria Pomianowska: Nastroje ksenofobiczne to zjawisko, które jak fala wzmaga się i opada. My znamy je od naszej polskiej strony. Trzeba jednak pamiętać, że kilkaset lat temu, gdy do Chin, Indii czy Persji przybywali podróżnicy z Europy, nie znający mydła i wielu innych cywilizacyjnych osiągnięć ówczesnego świata, byli opisywani jako dzicy, nieokrzesani ludzie, narzucający innym siłą swoje zwyczaje czy wierzenia.

Nam, Europejczykom, od kilku wieków wydaje się, że tylko zachodnia kultura jest cywilizowana. Nasz festiwal poprzez język muzyki stara się budować mosty, nie mury. Muzyką i słowem przypominamy, że bez wynalazków – chociażby chińskich, perskich czy indyjskich – ludzkość niewiele by poszła do przodu w rozwoju cywilizacyjnym. Wszystkie wielkie religie świata przyszły z Azji, łącznie z chrześcijaństwem. Świat się kurczy, wiemy o sobie dużo więcej i stajemy się dla siebie wzajemnie coraz mniej egzotyczni. Od lat podróżuję po świecie i wiem, że są kraje, w których nastroje ksenofobiczne są 10 razy większe niż u nas. A jednak nawet tam, gdy siadam z muzykami i tworzymy wspólny międzykulturowy język, gdy przychodzą tysiące ludzi na koncert, czuję, że muzyka ma moc obalania murów niezrozumienia.

Jakub Borysiak: Zawsze wierzyłem w wielką siłę muzyki w budowaniu tolerancji i lepszego rozumienia odległych kultur. Ksenofobia i strach przed odmiennością biorą się najczęściej z niewiedzy. Festiwal Skrzyżowanie Kultur od początku  swojego istnienia pokazuje, że warto się otwierać, poznawać i starać się zrozumieć inny punkt widzenia. Podczas koncertów słuchacze odkrywają także, jak wiele tematów jest wspólnych dla ludzi zamieszkujących różne kontynenty. Muzyka istotnie łagodzi obyczaje i sprawia, że zamiast się bać zaczynamy sobie ufać. Jest to oczywiście szczególnie ważne teraz, gdy oficjalna narracja staje się coraz bardziej radykalna. To bardzo smutne, że słowa „emigranci” czy „uchodźcy” większości społeczeństwa kojarzą się negatywnie.

 

Anna Pajęcka: W tym roku festiwal koncentruje się wokół Indii i Kolumbii.

Marta Dobosz: Ja postawiłam na Kolumbię. W ubiegłym roku zostałam zaproszona jako juror na targi muzyczne w Medellín. To była moja pierwsza podróż do Kolumbii i byłam pod dużym wrażeniem. Ten kraj ma ogromną energię kreatywną. Ma na to wpływ moment historyczny, w którym się znajduje. Kiedy byłam tam w zeszłym roku, akurat podpisano pakt pokojowy po wielu latach niepewności i zagrożenia. Od kilku lat obserwowałam to, co dzieje się w tamtejszej muzyce. Jest to olbrzymia różnorodność i bogactwo rytmów tradycyjnych. Nic więc dziwnego, że w ostatnich latach stanowi jedno z epicentrów kreatywności, gdzie powstają nowe, świeże i ciekawe projekty – w bardzo współczesnych interpretacjach, ale z mocnym zakorzenieniem w przeszłości.

Maria Pomianowska: Dla mnie z kolei Indie to wyjątkowe miejsce na ziemi. Pierwsze dotknięcie przeze mnie muzyki subkontynentu było bardzo znaczące. Rok 1984 to moja wyprawa do Indii i studia u legendarnych mistrzów. Każda lekcja była jak wizyta w świątyni. Przebudowałam swoje myślenie o muzyce. Nauczyłam się słyszeć mikrotonami. Usłyszałam, że muzyka to wibracje wszechświata, a miłość i muzyka to dwa filary egzystencji ludzkiej. Te doświadczenia położyły się jak pieczęć na moim sercu. Indie poprzez samo słuchanie ich muzyki odmieniają serca ludzi. Dlatego właśnie w tym roku będą Indie.

 

Anna Pajęcka: A potraficie państwo wskazać, która z dotychczasowych edycji była dla każdego z was wyjątkowa, przełomowa?

Marta Dobosz: Dla mnie wszystkie są szczególne, bo każda jest inna. Sama obecność wyjątkowych artystów i obcowanie z nimi jest zawsze przełomowe.

Maria Pomianowska: Dla mnie absolutnie wyjątkowa była trzecia edycja. Był rok 2007. Na warsztaty przybyli artyści między innymi z Indii. Wszystko odbyło się jak należy, tylko na zakończenie pobytu Hindusów w Polsce nastąpiła katastrofa. Jeden z muzyków spóźnił się na samolot powrotny. W nocy obudził mnie telefon. Roztrzęsiony artysta płakał w słuchawkę. Udało nam się, dzięki pomocy życzliwych ludzi, załatwić przesunięcie biletu na tydzień później, ale trzeba było muzyka „przechować” w tym czasie w Warszawie. Pomieszkiwał więc u mojej mamy, u mnie i moich przyjaciół.

Anna Szewczuk-Czech: Dla mnie bezsprzecznie przełomowy był Festiwal Skrzyżowanie Kultur w 2006 roku, na który trafiłam jako widz zupełnie przypadkiem. Ale każda z kolejnych edycji jest na swój sposób niezwykła. Jest wiele koncertów, które zapadły mi głęboko w pamięć i ze mną pozostaną. Możliwość obcowania z największymi gwiazdami i poznawanie kryjącej się za ich twórczością tradycji także mnie, osobę, która zajmuje się muzyką świata, potrafi zaskoczyć nowością i świeżością propozycji. To wielka radość, że mogę uczestniczyć w pracy nad programem festiwalu, nad jego kształtem i cieszyć się z obecności tak znakomitych artystów jak Marta Gómez, Taksim Trio czy Aziza Brahim. Czekam z niecierpliwością na wszystkie tegoroczne koncerty!

1 skrzyzowanie kultur

Fot. materiały prasowe