Tym razem tekst Katarzyny Szoty-Eksner, który powstał we współpracy z Emilią Kołowacik. O relacjach i sile. Kobiecych. Swoją premierę tekst miał podczas Konferencji Jogowej. 

Emi: Więzi i Siła

Od dłuższego czasu zadaję sobie pytanie, co sprawia, że jesteśmy silne lub słabe? Jak buduję własną siłę? Jak budują tę siłę inne kobiety?

O tym właśnie piszemy naszą książkę, bazując na rozmowach z kobietami, które praktykują jogę, uprawiają zawodowo lub amatorsko jakiś sport.

Jedną z bohaterek jest Mariola – doula, czyli asystentka macierzyństwa , pomagająca  innym kobietom przed, w trakcie i zaraz po porodzie. Mariola jest także nauczycielką Hatha Jogi. O samej jodze mówi:

Joga nauczyła  mnie lepszego kontaktu ze swoimi potrzebami, nauczyła  podążać za tymi potrzebami i nie traktować ich jako fanaberii lub kaprysów lecz  ważnych wytycznych , dzięki którym czuję się dobrze. Dzięki temu stopniowo nauczyłam się prosić i dostawać, oraz z szacunkiem odnosić się do potrzeb innych, widzieć innych przez  pryzmat ich potrzeb a nie moich subiektywnych ocen. Złagodniałam, zrozumiałam że traktowanie siebie i innych z wyrozumiałości i współczuciem, które sugerują nauki jogiczne to krok w kierunku większego zadowolenia i szczęścia w życiu. Zaczynam czuć się szczęśliwa. Zaczynam robić to, co jest w zgodzie ze mną.”.

Mariola opowiedziała mi o trudnych relacjach z mamą, ale także o wielkiej roli kobiet w jej życiu – tych, które biorą udział w jej zajęciach, korzystają z jej wiedzy jako douli, innych  nauczycielek jogi, a także inne douli. Mariola podkreśla i docenia to, że kobiety mocno się dziś łączą, tworzą sieci kobiet, czasem mentorek, które pomagają sobie rozwiązywać problemy z różnych obszarów. Często wspierają się też zawodowo dzieląc wiedzą coachingową, biznesową, z obszaru nauczania jogi.

Od kiedy działamy z Kasią, czyli prawie 2 lata, organizujemy wspólnie warsztaty, na których łączymy jogę z warsztatem ZADBAJ O SIEBIE.

Nie wiem, jakie macie doświadczenia, ale moja mama każdą rozmowę telefoniczną kończy ze mną w tym zdaniem : „No i dbaj o siebie!”. A ja myślę – co to właściwie znaczy? 

Wracając do warsztatu, to w dużym skrócie: w pierwszej części Kasia prowadzi praktykę jogi, a w drugiej w małych kobiecych zespołach rozmawiamy o naszych mocnych stronach, o tym, co znaczy być silną i co to znaczy dbać o siebie. Niedawno prowadziłyśmy taki warsztat na Kongresie Kobiet w Poznaniu. Po całym dniu paneli, wykładów, siedzenia, z ulgą zdjęłyśmy buty, rozwinęłyśmy maty, żeby się porozciągać i miarowo pooddychać. W części warsztatowej, przedstawiałyśmy się  i jedna z dziewczyn, powiedziała że ostatnio czuje, że jest kurą domową.  Nie ma dla siebie czasu, koncentruje się na sprawach domu i dzieci. W trakcie naszego spotkania było sporo rozmów o sile, potrzebach, wartościach. Na końcu wspomniana wcześniej dziewczyna powiedziała, że uświadomiła sobie, że musi znaleźć czas tylko dla siebie,  znów pozwolić sobie na własne życie. Że jest to dla niej priorytet.

Wielokrotnie w naszych rozmowach, podczas warsztatów przewija się myśl: „Żeby dobrze zadbać o innych – naszą rodzinę, bliskich, musimy najpierw zadbać o siebie”.

Lecieliście samolotem? Na początku obsługa szkoli z użycia maski tlenowej. Instrukcja brzmi: „najpierw włóż maskę sobie, potem dopiero dziecku”. Ten komunikat w pierwszej chwili kompletnie mnie zaskoczył. Dlaczego najpierw sobie, dlaczego w pierwszej kolejności nie ratować dziecka? Ale jak mawiają zawodowi ratownicy: „dobry ratownik, to żywy ratownik”. Czyli przekładając to na twoje codzienne życie – jeśli ty jesteś wykończona, osłabiona, przepracowana, to w końcu i tak ucierpią na tym inni.  A co jeśli dopadnie cię depresja, rozchorujesz się poważnie i odejdziesz? Jak oni sobie wtedy poradzą? O tym właśnie rozmawiamy. Podczas warsztatów. Przed jogą.  Po jodze. Bo joga staje się w rzeczywistości trampoliną, która przenosi nas w inny obszar. Rozmawiamy, mówimy o naszych rozterkach, poznajemy siebie.

Doktor Scilla Elworthy, trzykrotnie nominowana do nagrody Nobla, brytyjska działaczka na rzecz pokoju na świecie mówi o tym, co zrobić, by zapobiec eskalacji przemocy – jak radzić sobie z gniewem, strachem, wewnętrznymi kryzysami. Jak walczyć bez używania przemocy? Podkreśla rolę budowania wewnętrznej siły, świadomości, samopoznania, które pozwalają nam zmienić nasze osobiste podejście do przemocy. Mówi o roli medytacji, samokontroli jako przykładowych narzędziach budowania wewnętrznej mocy. O tym, jak zrozumiała, że wykorzystanie gniewu przeciw ludziom odpowiedzialnym za produkcję, stosowanie broni nuklearnej jest bezzasadne. I że gniew jest ważnym paliwem, jeśli wykorzystamy go przeciwko problemom, rzeczom, ale nie bezpośrednio przeciwko ludziom. Bo tylko panując nad gniewem, możemy dojść do porozumienia z ludźmi.

Scilla Elworthy mówi też o tym, że w naszym stuleciu zmienia się sposób sprawowania rządów. W XX wieku to rządy odgórnie podejmowały za nas decyzję. W tym stuleciu sami ludzie łączą się ze sobą, współpracują, dyskutują nad ważnymi tematami i poprzez swoje działanie wywierają wpływ na lepszą – miejmy nadzieję mniej krwawą rzeczywistość.

Dr Scilla Elworthy działa w skali globalnych konfliktów. Ja i Kasia działamy w mikroskali. Wzmacniamy siebie, praktykując jogę, a przy okazji rozmawiamy o życiu. Niejednokrotnie w naszych rozmowach pojawiają się kwestie przemocy, niepłaconych alimentów, rozwodów, zdrad,  trudnych związków, opieki nad dziećmi.  Dajemy sobie czas i przestrzeń by, na ile potrafimy, po prostu sobie pomóc. Joga pozwala nam budować fizyczną i mentalną siłę. Jest też wstępem do budowania relacji, więzi, tworzenia małych kobiecych społeczności. Wiemy, że potrzeba nam siły, żeby dobrze żyć, jak najlepiej  i bezkrwawo rozwiązywać życiowe problemy, unikać małych, prywatnych wojen. Jednym zdaniem – by budować tę siłę, potrzebna nam joga i inne kobiety wokół.

 

Kasia: Bycie razem, tworzenie relacji jest równie ważne jak sama praktyka jogi

Jestem nauczycielką jogi, praktykuję głównie z kobietami i jestem od dawna głęboko przekonana, że powyższe stwierdzenie ma ogromny sens. Potwierdzenie moich obserwacji znalazłam w książce profesorki, badaczki, naukowczyni i psycholożki Carol Gilligan. Niezmiernie ucieszył mnie fakt, że coś, za czym poszłam wyłącznie intuicyjnie, zostało potwierdzone naukowo.

„Inny Głosem” Carol Gilligan to jedna z najważniejszych książek w dziedzinie psychologii, jakie opublikowano w XX wieku, przetłumaczono ją na kilkanaście języków. Książka ta posłużyła głównie jako inspiracja do dalszych badań naukowych i wywołała przede wszystkim debatę publiczną, dzięki której kobiety zaczęły widzieć siebie z innej perspektywy.

Carol Gilligan wprowadziła do nauk społecznych głos kobiet mówiących we własnym imieniu i w zgodzie z własnym ja. Dotąd psychologia wywodziła koncepcje rozwoju lub zdrowia psychicznego człowieka głównie z badań nad mężczyznami. Analizując badania, których przedmiotem były kobiety, autorka pokazuje różnicę między rozwojem kobiet i mężczyzn, dowodząc, że kobiety inaczej patrzą na kwestie związków czy relacji.

Zatem gdy wyrwie się doświadczenia kobiet z ciasnych ram teorii napisanych przez mężczyzn o mężczyznach, to powstaje całkiem nowa perspektywa. Zresztą sama zawsze czułam intuicyjnie, że mówienie czy pisanie to akt głęboko relacyjny.

U Gilligan czytam: „Męskość definiuje się przez oddzielenie, podczas gdy żeńskość przez przywiązanie (bo przecież syn żeby dorosnąć, stać się dojrzałym mężczyzną odchodzi od matki ) dla męskiej tożsamości płciowej zagrożeniem jest bliskość, natomiast dla żeńskiej – separacja”.

(Czy to nie już Virgina Woolf nazwała pewne wartości wartościami istotnymi tylko dla kobiet? – uśmiecham się do siebie.)

Co zatem o warsztatach jogi mówią kobiety? Przytaczam kilka wypowiedzi kobiet, które wzięły udział w naszych warsztatach:

„Wspólne rozmowy, podczas których porusza się wiele tematów od kuchni po świat męsko-damski niezależne od tego, kto jakie ma wykształcenie i pozycję w życiu, bo problemy okazują się być takie same dla wszystkich. Można z tych rozmów czerpać dużo wiedzy, gdyż każda z nas ma inny bagaż doświadczeń.”
Iwonka

„Dzięki jogowym warsztatom mam kontakt ze sobą i innymi kobietami, buduję relację, poczucie wspólnoty, odrywam się od codziennych trosk, poznaję fascynujące kobiety i miejsca, pracuję nad własnymi emocjami.”  Monika

„Warsztaty pozwalają mi wzmocnić poczucie harmonii ze światem i  z innymi.”  Monika

„Dla mnie taki wyjazd to jak oddech dla duszy i dla ciała. Jadę pod pretekstem jogi, ćwiczeń a tak na serio to chcę pobyć z babeczkami, ich myślami, doświadczeniami, ciepłym słowem, czasem gorzkim i ciężkim. To pozwala odnaleźć się w tym świecie, ta perspektywa mnie osobiście jako kobietę uspakaja. Pozwala nabrać sił, wewnętrznie nastraja. Poprzez rozmowy i warsztaty można podpatrzeć inne spojrzenie na dany temat i potem wyciągnąć wnioski dla siebie. Na warsztatach odnajduję świeżość, inność, różnorodność kobiet tam przebywających. Mimo różnic wiekowych, charakterów znajduję spokój ducha który pozostaje potem ze mną na długo.” Kasia

„Dodatkowo świat jogi, do którego nas zapraszasz, jest także niesamowitym doznaniem. Podczas ćwiczeń czuję jak ta energia rozprzestrzenia się od stóp do głów, a czytanie ważnych książek mobilizuje umysł, co sprawia, że i ciało, i umysł ćwiczą na najwyższym poziomie. Czuję się wtedy taka wyjątkowa, silna i kreatywnie nastrojona do życia.” Asia

(Podczas warsztatów jogi czytam kobietom ważne książki, niekoniecznie bezpośrednio związane z jogą, a bardziej z nurtu feminizująco-wzmacniającego.)

„Dla mnie jest to idealny czas. Moje ciało  i umysł oraz towarzystwo wspaniałych otaczających mnie kobiet tworzą idealne zestawienie.” Monika

Moim zdaniem powyższe wypowiedzi, ale przede wszystkim nasze obserwacje, świadczą o swego rodzaju siostrzeństwie, które tworzy się podczas warsztatów jogowych i z  którego kobiety mogą czerpać siłę i  poczucie wspólnoty.

Podobno mózg mężczyzny chętnie popada w stan niewerbalny – potrzebuje tego stanu, żeby odpocząć. Kiedy kobieta pyta: „o czym myślisz?”, a mężczyzna odpowiada „o niczym”, to ona zakłada, że on ukrywa przed nią swoje życie wewnętrzne.

Bo to  kobiety potrzebują relacji! Jestem o tym głęboko przekonana.

Naomi Wolf amerykańska pisarka, feministka, badaczka relacji w swojej książce „Wagina. Nowa biografia” pisze:

„Niemal we wszystkich kulturach, z wyjątkiem zachodniej, kobiety co dzień spędzają jakiś czas jedynie w towarzystwie innych kobiet. W Zachodniej Afryce mają swoje stragany na targach, w Dolinie Róż w Maroku idą nad rzekę robić pranie, na przedmieściach Delhi spotykają się w południe na pogaduchy na swoich werandach. We wszystkich tych społecznościach kobiety muszą pokonywać wiele życiowych trudności i często są dyskryminowane, ale ich mężowie nie budzą w nich tak wielkiej irytacji, jak w kobietach na  Zachodzie. (pomijam tutaj kwestie przemocy domowej). Mężczyzna nie musi bohatersko brać na siebie ciężaru, jakim jest zaspakajanie neurologicznej potrzeby rozmowy u jego żony, bo przy takiej chemii jego mózgu to zadanie jest w zasadzie niewykonalne.’’

Niezależnie od tego, jakie są nasze związki z mężczyznami, czy jesteśmy w nich szczęśliwe, czy nie, to nasze warsztaty stają się współczesną wersją darcia pierza albo łuskania fasoli (w wersji wege). Dają siłę i budują relacje.

Aby jeszcze mocniej zobrazować i naświetlić kwestię relacji, posłużę się konkretnym przykładem – kobiety praktykującej jogę, jednej z bohaterek naszej książki.

Monika praktykuje jogę od 2 lat, ale za to bardzo intensywnie, pani prokurator od trudnych spraw (molestowanie dzieci), obecnie nie jest już czynna zawodowo. Niezwykle inspirująca kobieca postać. Nasze poznanie się to właśnie historia kobiecej relacji.

Monikę poznałam 15 lat temu na internetowym forum dla mam. Chcieliśmy bardzo mieć dzieci, to był ten moment, kiedy na początku nie wychodziło, więc szukałam pomocy. Nasze forum było czymś na kształt kobiecej grupy wsparcia, pisałyśmy o wszystkim, dzieliłyśmy się radami, zaprzyjaźniałyśmy się, organizowałyśmy spotkania na żywo i oczywiście raz na jakiś czas wybuchała awantura. Któraś się obrażała, ale zawsze wracała. Przyjmowałyśmy ją z powrotem z radością. Przez ten cały czas, kiedy rodziły się dzieci, pierwsze ząbki, nocniki, przedszkole, szkoła – miałyśmy kontakt ze sobą. Nasza internetowa społeczność zmieniła po latach swój charakter. Jak to w życiu – pojawiły się kryzysy małżeńskie, rozwody, część dziewczyn odeszła i nie wróciła już niestety.

O kobiecej sile i relacjach rozmawiałam z Moniką 15 lat później, wczesnym lipcowym popołudniem, na ławeczce z widokiem na pole i wczesne sianokosy. W miejscowości (nomen omen) Silna Nowa, gdzie organizuję  warsztaty jogowe. 

Zapytałam Monikę, co jej daje joga. To pytanie musiało paść, jesteśmy przecież na jogowym wyjeździe. Monika przeszła kilka lat temu depresję.

– Intensywna praktyka jogi – fizyczność pomaga, bo przecież depresja nie lubi ruchu.

Jak nie było jogi to Monika biegała albo sprzątała, czyli czyściła przestrzeń.

„Zresztą asany (pozycje jogi) są jak sprzątanie układasz ciało w określony sposób. Stopy zakorzeniasz w ziemi i to psychicznie działa.”

Na warsztatach jogi praktykujemy Wojowniczki (Viravadrasana) czy Potężne (Utkatasana) – symbole w tym przypadku kobiecej siły i mocy.

Podczas jogowego wyjazdu, żegnając się obie uśmiechamy się do swoich ciał.

„Chodź moje ciało. Stworzymy team.”

– Joga pomogła mi pokonać kryzys mojego ciała, nie będę mu już robić krzywdy, tylko będę z nim współpracować, teraz joga to dla mnie coś więcej – rozkwitanie siły kobiecej, budowanie relacji z innymi kobietami i szukanie u nich wsparcia – mówi Monika.

Po rozmowach na warsztatach w Silnej z innymi kobietami Monia zdecydowała się pójść do szkoły psychoterapii i rozpocząć nowe studia.

***

Jesteśmy obie od wielu lat zanurzone w jodze i uważamy, że joga praktykowana przez współczesne kobiety to nie tylko aktywność fizyczna zaliczana do form fitness body & mind, ale to zdecydowanie coś więcej. To system, który może budować kobiecą siłę, pewność siebie, dawać dużo radości i spełnienia a także przyczyniać się do tworzenia silnych i ważnych kobiecych więzi. Dziękujemy wszystkim kobietom, które towarzyszą nam w tej drodze!

Emilia Kołowacik –  prowadzi Sunday is Monday – markę i małe kobiece studio projektowe. Joginka z pasji, socjolożka z wykształcenia. Realizuje warsztaty kreatywne wykorzystujące metody pracy design thinking. Łodzianka od zawsze.

Katarzyna  Szota-Eksner – prowadzi szkołę jogi Yogasana, współtworzy Sunday is Monday. Jak Polska długa i szeroka namawia kobiety do szukania (mimo wszystko!) siły w sobie. Dziewczyna ze Śląska, wegetarianka, felietonistka i feministka :)

Razem czyli Kasia i Emi tak mówią o sobie: dobrze się rozumiemy. Wierzymy w kobiecą współpracę. Chcemy łączyć kobiety wokół idei budowania własnej siły. O tym będzie nasza wspólna książka, nad którą pracujemy. Prowadzimy warsztaty dla kobiet w różnych miejscach w Polsce.

Zdjęcie publikujemy dzięki uprzejmości autorek