Może problem tkwi w tym, że o feminizmie nie uczymy się w szkole ani na studiach, a zamiast wiedzy przyswajamy i powielamy stereotypy. Wyobrażamy sobie feministkę jako kobietę nieznoszącą mężczyzn, niepotrafiącą budować z nimi zdrowych relacji, niezdolną do macierzyństwa czy dbania o siebie. W rzeczywistości feminizm nie narzuca kobietom żadnych określonych wzorców postępowania. Jego celem jest raczej pokazanie, że każdy wzorzec jest dobry, o ile czerpiemy z niego w pełni świadomie i bez poczucia, że został on nam narzucony przez władzę, religię, kulturę czy media. Feminizm to wreszcie przekonanie, że kobiety bez wyjątków zasługują na szacunek, pełnię praw obywatelskich i możliwość wyboru drogi życiowej. Może – aby łatwiej to zapamiętać i przyswoić, ale i zwalczyć negatywne postrzeganie feminizmu – warto przyjrzeć się jego zdobyczom?
Kobiety nie miały najlepszego startu. Patriarchat je uprzedmiotowił jeszcze w starożytności. Jak mawiał Platon, kobiety nie mają duszy i są wynikiem „fizycznej degeneracji istoty ludzkiej”. Co ciekawsze, spora część filozofii tego myśliciela została później zaadaptowana przez… myśl chrześcijańską. Przez kolejne kilkanaście wieków od Platona wiele się w myśleniu o kobietach nie zmieniło.
1791
„Skoro kobieta może zgodnie z prawem zawisnąć na szubienicy, winna również mieć prawo stanąć na mównicy” – to najsłynniejsze zdanie Deklaracji Praw Kobiety i Obywatelki, napisanej przez Francuzkę Olimpię de Gouges w reakcji na fakt, że ustanowiona nad Sekwaną Konstytucja nie dawała kobietom żadnych praw. Gouges nie przewidziała, że na wspominanym szafocie władze Republiki zetną jej za ten manifest głowę.
1836
Na gruncie polskim pojawia się jedna z pierwszych prac dotyczących praw kobiet, choć jej autorem jest mężczyzna. Za rozprawę nie grozi mu jednak żadna kara. Prawnik Antoni Czajkowski dzięki wspomnianej pracy broni tytułu doktora. Polki mogą wówczas tylko pomarzyć, że dane im będzie kiedyś pójść na studia.
1837
Rodzi się brzydkie słowo na „f”. Pierwszy raz terminu „feminizm” użył francuski socjalista Charles Fourier, a złośliwi podkreślają fakt, że specjalizował się w socjalizmie utopijnym. Jakby nie było, jako jeden z pierwszych w historii filozofii podkreślał, że postęp społeczny nie będzie możliwy bez przyznania kobietom pełni praw.
1840-1920
Wzbiera tzw. pierwsza fala feminizmu, podczas której w walkę o prawo do głosowania i o poprawę życia ekonomicznego kobiet angażują się przede wszystkim Amerykanki i Brytyjki. Na ich pierwsze sukcesy będzie jednak trzeba jeszcze trochę poczekać. Feminizm był w tym czasie obecny także w Polsce. Nasze rodaczki domagały się praw poprzez publikacje artykułów czy pokojowe wystąpienia, rzadziej tłumnie demonstrując czy łamiąc prawo, jak to robiły ich rówieśniczki na Zachodzie.
1869
Wysiłki feministek zaczynają odnosić skutki – władze Wyoming w USA jako pierwsze w historii decydują się na przyznanie kobietom prawa do głosowania w wyborach. Nieśmiało za przełomową decyzją idą kolejne stany, a także inne terytoria. Pierwszym suwerennym krajem, który daje kobietom pełne prawo wyborcze, jest Australia (1902).
1888
„Prawa człowieka prawami kobiet” – pod tym hasłem powstaje pierwsza feministyczna organizacja na świecie – Międzynarodowa Rada Kobiet – zrzeszająca kobiety z całego świata. Rada działa do dziś jako organ doradczy Organizacji Narodów Zjednoczonych.
1903
Walczące o prawa wyborcze kobiety w Wielkiej Brytanii zaczynają być nazywane sufrażystkami. Łacińskie suffragium oznacza nic innego jak głos wyborczy. Władze nie tolerują jednak kobiecych demonstracji i brutalnie je tłumią. Krytycznie nastawione do feministek są także same kobiety. Nieoficjalnej przywódczyni sufrażystek Emmeline Pankhurst nie zrażają jednak krytyczne głosy. Mawia zresztą, że „argument w postaci rozbitej szyby to najcenniejszy dziś argument w polityce”, a za jej wezwaniem feministki wybijają szyby w oknach polityków przeciwnych nadaniu kobietom praw wyborczych. Na ulicach dochodzi do starć z policją, a w efekcie do aresztowań.
1918
Wyniszczająca I wojna światowa przynosi co najmniej jeden pozytywny skutek – w wielu krajach zdziesiątkowana populacja mężczyzn oraz trudna sytuacja ekonomiczna działają na korzyść kobiet. Proces ich emancypacji nabiera tempa. To wówczas, po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, kobiety wreszcie otrzymują prawo do głosowania. To duży sukces na arenie międzynarodowej, wcześniej prawo to ustanowiły tylko Nowa Zelandia, Australia, Finlandia, Dania, Norwegia, Islandia i Kanada.
1942
Kolejna wojna otwiera przed kobietami możliwość uniezależnienia się i zawodowej aktywizacji. Nic dziwnego, że furorę robi wówczas bohaterka amerykańskiej piosenki, uznawana dziś za kultową w historii feminizmu, Rosie the Riveter – w Polsce znana jako Rózia Nitowaczka. Symbolizuje ona niezależne kobiety, odważnie podejmujące się „męskiej” pracy w fabrykach pod wciąż aktualnym hasłem: „We Can Do It”. W czasie II wojny światowej w samych Stanach pracuje w przemyśle 6 milionów kobiet. 80% z nich chce zatrzymać swoje posady. Ale po zakończeniu konfliktu większość zostaje zwolniona z pracy, aby zrobić miejsce powracającym do kraju mężczyznom.
1949
Ojciec Simone de Beauvoir całe życie ubolewał, że nie urodził mu się wymarzony syn, a jedynie dwie córki. To właśnie ten brak akceptacji ze strony ojca kształtuje przyszłą feministkę, która daje później światu „Drugą płeć” – jedno z najważniejszych dzieł w historii myśli feministycznej, będące analizą sytuacji kobiet i ich podporządkowania mężczyznom. To w nim de Beauvoir zawarła jedno z najsilniej oddziałujących na kobiety i aktualnych do dziś zdań: „Nie rodzimy się kobietami – stajemy się nimi”.
1952
Polska Ludowa odcina się od zachodnich ruchów obywatelskich i walki o prawa kobiet, co nie znaczy, że nie działa na rzecz równouprawnienia. Władza ma świadomość, że bez wkładu kobiet budowa socjalistycznego kraju przebiegnie wolnej. Dlatego promuje ich emancypację i zachęca je do pracy zawodowej w przemyśle czy rolnictwie. To wówczas popularne staje się hasło „Kobiety na traktory”. I choć dziś wkładu PRL w równouprawnienie kobiet i mężczyzn nie ocenia się jednoznacznie, to jednak rzetelnej edukacji seksualnej w szkołach, legalizacji i refundacji antykoncepcji czy dostępu do aborcji nie dała po PZPR żadna władza w demokratycznej Polsce…
1960-1970
Trwa tzw. druga fala feminizmu, głównie w Stanach i na zachodzie Europy, która wynika z rozczarowania efektami dotychczasowych działań. Kobiety stanowczo domagają się prawa do legalnej aborcji, podejmują także wciąż nierozwiązane kwestie ekonomiczne, jak i te dotyczące kobiecej seksualności.
1963
Na „drugą falę”wpływ ma niewątpliwie głośna książka Betty Friedan „Mistyka kobiecości”. Feministka wyraźnie zaakcentowała w niej, że czas skończyć z wmawianiem kobietom, że ich jedyną możliwością spełnienia może być prowadzenie domu i wychowywanie dzieci. „Kto wie, kim może stać się kobieta, kiedy nareszcie będzie mogła być sobą” – pisała Friedan.
lata 80.
Inspirowana współczesną teorią społeczną, filozofią, poststrukturalizmem, postkolonializmem i ekologizmem zaczyna wzbierać tzw. trzecia fala. Do żądań dyskryminowanych kobiet dochodzą postulaty Afroamerykanek i kobiet ze społeczności LGBT. Coraz częściej słychać głosy domagające się radykalizacji ruchu.
lata 90.
Feminizm w Polsce historia dzieli nie na trzy, a siedem fal. Ostatnią rozpoczyna upadek komunizmu. Polki, odizolowane wcześniej od światowego nurtu feministycznego, są „wkurzone” i stosują agresywną retorykę. Trudno się dziwić, skoro mimo stanowczego sprzeciwu rząd przyjmuje w 1993 roku jedną z najbardziej restrykcyjnych ustaw dotyczących aborcji w Europie, poddając się presji Kościoła ostro krytykującego założenia zachodniego feminizmu. Ustawy, mimo wielokrotnych prób, nie udało się zliberalizować do dziś. W tym samym czasie na świecie furorę robi książka Susan Faludi „Backlash”, w Polsce tłumaczona jako „Reakcja”, opisująca falę wrogości i niechęci wobec kobiet, którą kształtują media i kultura popularna.
2000
W odpowiedzi na wyprowadzenie z gabinetu ginekologicznego zszokowanej pacjentki, na którą doniesiono, że miała dopuścić się aborcji, oburzone kobiety zakładają Porozumienie Kobiet 8 Marca i organizują demonstrację nazywaną Manifą. Uczestniczy w niej 150 osób. Marsze pod tą nazwą organizowane są dziś w całej Polsce w Dzień Kobiet, a ich frekwencję liczy się w tysiącach.
2011
Feminizm na dobre wkracza do świata popkultury, przede wszystkim za sprawą Beyoncé i jej piosenki „Run the World (Girls)”, poruszającej temat upodmiotowienia kobiet, które przecież „rządzą światem”. Część krytyków zarzuca numerowi agresywność. Mimo to artystka jest niezrażona i zapowiada: „Mam zamiar kontynuować tworzenie utworów, które dają kobietom siłę”. Zdaniem niektórych feministek, jak choćby Faludi, lata te to także narodziny czwartej fali feminizmu, którą ma reprezentować najmłodsze pokolenie kobiet chcących dla siebie lepszego życia niż miały ich matki, wciąż zmuszane do wybierania między macierzyństwem a pracą.
2016
Polki przeciwstawiające się wprowadzeniu wbrew ich woli ustawy całkowicie zakazującej aborcji mimo deszczu i zimna wychodzą na ulice całego kraju w ramach Czarnego Protestu.
2017
Na ulice Ameryki wychodzą blisko 2 miliony osób. Kolejne tysiące na całym świecie demonstrują wraz z nimi w ramach solidarności. Choć mówi się o Marszu Kobiet, do protestu przyłączają się też mężczyźni. Cel? Wyrażenie dezaprobaty wobec prezydenta elekta Donalda Trumpa, ale i obrona fundamentalnych wartości – równości, szacunku i tolerancji. Walka trwa.
Materiał ukazał się pierwotnie w trzecim numerze magazynu „G’rls ROOM” (lato 2017)
Fot. Alfred T. Palmer; flickr.com