Paulina Klepacz: Jak wpadłaś na trop Clary? Od razu wiedziałaś, że chcesz zająć się tą książką?

Olga Święcicka: Przyszłam do wydawnictwa z misją, aby zajmować się książkami poruszającymi dziewczyńskie tematy, które zawsze były dla mnie ważne. Kiedy spłynęła do nas ta propozycja wydawnicza, bardzo się ucieszyłam, bo temat okresu miałam od jakiegoś czasu na celowniku. Tym bardziej, że na rynku nie było żadnej publikacji o miesiączce skierowanej do nastoletnich dziewczyn. Zastanawiałam się przez chwilę, czy nie poszukać polskiej autorki, ale wolałam zareagować szybko, bo to palący i bardzo potrzebny u nas temat. Poza tym Clara Henry jest totalnie promiesiączkowa, od kilku lat prowadzi menstrobloga, więc wie, o czym pisze.

 

Paulina: Nie miałaś obaw, że to jest temat, który w naszym społeczeństwie jest tabu i książka nie będzie się cieszyła zainteresowaniem?

Olga: Oczywiście, temat okresu wciąż odstrasza. Nie ma jednak co się oszukiwać. Mieisączkuje prawie połowa społeczeństwa. To raz. A dwa – publikacja została bardzo dobrze przyjęta na świecie, była tłumaczona na kilka różnych języków i szeroko recenzowana. Postanowiłam zaryzykować!

 

Paulina: Bardzo mi się podobało, że choć Clara jest menstruacyjną ekspertką, to jednak pisze bardzo – powiedziałabym – po koleżeńsku. Nie ustawia się w pozycji autorytetu, który ma totalną rację.

Olga: Ciekawy jest nie tylko język, ale nawet forma gramatyczna! Cała książka została napisana przy użyciu zaimka „hen”, nie wskazującego na płeć osoby. Dla tłumaczki – Agaty Teperek – to było spore wyzwanie. Przez chwilę zastanawiałyśmy się, jak można by to obejść, ale finalnie zdecydowałyśmy się na żeńską odmianę. Pułapek językowych było znacznie więcej, dlatego też w niektórych fragmentach postanowiłyśmy użyć angielskich zwrotów, które aż żal było tłumaczyć.

Wracając jednak do pytania: koleżeński ton wynika z tego, że to książka przeznczona dla młodszych czytelniczek. Jak mówi Clara – menstruatorek to be. Choć moim zdaniem przeczytać powinni ją również rodzice, bo od Clary mogą się nauczyć, jak fajnie rozmawiać o krępujących dla nas sprawach. Oczywiście można się taką książką wyręczyć, ale idealnie by było, gdyby stała się ona bazą do rozmowy.

Clara zdejmuje z miesiączki krwawe piętno i opowiada o niej w czuły i zabawny sposób – chociażby namawiając nas, żeby w pierwszy dzień miesiączki zawinąć się w kołdrę jak francuski hot dog i zostać w takiej pozycji do następnego dnia.

Paulina: Podczas lektury zaskoczyło mnie, że w Szwecji, skąd pochodzi i gdzie żyje Clara, podobnie jak u nas jest miesiączkowe tabu, w szkole mało mówi się o tym ważnym zjawisku fizjologicznym. Clara przytacza historię o tym, jak na jedną z lekcji wpada przedstawicielka producenta podpasek i przez 15 minut opowiada dziewczynom o okresie.

Olga: To prawda. Okazuje się, że w postępowej Skandynawii okres również jest tematem tabu. Od tych nieszczęsnych 15 minut z podpaską Always, o których wspomniałaś, wszystko się zresztą zaczęło. Clara pod wpływem swoich negatywnych szkolnych doświadczeń postanowiła prowadzić bloga, a potem na jego kanwie powstała książka. Znajdziemy w niej oprócz stricte okresowych tematów również cały rozdział o feminizmie i akceptacji swojego ciała, co wydaje się bardzo ważne, zwłaszcza w przypadku młodych, dojrzewających dziewczyn.

2 Henry tak mam okres okadka

Olga Święcicka, fot. Wojtek Affek 

Paulina: Co do „okresowych” zajęć, warto dodać, że chłopcy są z nich wypraszani. Może to już wtedy rodzi się seksizm okresowy, o którym Clara dużo mówi w książce?

Olga: Autorka stawia właśnie taką tezę, że wszystko zaczyna się wtedy, kiedy zaczyna się budować między młodymi ludźmi granice. Wtedy też i my, i chłopcy zaczynamy czuć, że to jest jakiś temat tabu, tajemnica. Uważam, że mężczyźni powinni tak samo jak my dowiadywać się o mechanizmach rządzących okresem, o środkach higieny na ten czas itp. Byłoby im wtedy na pewno łatwiej nas zrozumieć. Skoro namawia się dziewczynki, żeby nosiły przy sobie prezerwatywę, to tak samo można by prosić chłopców, żeby na podorędziu mieli podpaskę dla swojej dziewczyny. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to dość ryzykowny pomysł, ale jeśli już nie mają tych podpasek, to niech przynajmniej potrafią je kupić a nie, tak jak jeden z moich kolegów, myślą, że rozmiar tamponów dobiera się do rozmiaru sylwetki!

 

Paulina: Do menstruacyjnego seksizmu nawiązuje też tytuł książki.

Olga: Lubię go, bo jest przewrotny. Zmienia kierunek seksistowskiego ostrza i obraca na naszą korzyść prymitywną zaczepkę, którą każda z nas pewnie zna ze szkoły. „Poza tym to „a co?” to taka urocza i szczera odpowiedź.

Z książki kucharskiej uczymy się gotować a z książki o okresie obsługiwać nasze ciało. Po prostu.

Oczywiście dla niektórych może to być na początku szokujące. Mi w pozytywnym sensie książka trochę kojarzyła się przez to z „Wilgotnymi miejscami” Charlotte Roche.

Olga: To prawda. Jest dość rewolucyjna, choć wydaje się, że temat wszystkim jest przecież dobrze znany. Kiedy wypuściliśmy pierwsze informacje o książce do sieci, od razu pojawiły się negatywne komentarze w stylu „Książka o okresie? Ale po co, jak to?”, „Trochę to obrzydliwe” czy „O co robić wielkie halo”. To tylko pokazuje, jak bardzo ten temat wciąż jest nieprzerobiony. Nie chcieliśmy tą książką robić rewolucji. Chcieliśmy pokazać, że miesiączka to temat, jak każdy inny. Z książki kucharskiej uczymy się gotować a z książki o okresie obsługiwać nasze ciało. Po prostu.

 

Paulina: Dla mnie było to bardzo ciekawe, że Clara wyjaśnia, co to jest PMS, dlaczego i po co w ogóle jest miesiączka, że nie musisz jej kochać...

Olga: A kiedy zrozumiesz, dlaczego jest, to będzie ci łatwiej się pogodzić z tym, że ją masz. To podejście też jest ważne, bo mamy przecież okres raz w miesiącu przez kilkadziesiąt lat i naprawdę milej wszystkim będzie, jak go polubimy a przynajmniej zaakceptujemy. Clara w swojej książce porusza jeszcze jeden ważny aspekt, czyli nierówności wywołane faktem, że połowa społeczeństwa na kilka dni w miesiącu „wypada z gry”. Przez ból, złe samopoczucie czy po prostu brak dostępu do środków higienicznych.

 

Paulina: I tu znów mamy do czynienia z seksizmem okresowym, który chyba najbardziej widoczny jest w miejscu pracy.

Olga: Zdecydowanie. I nadal nie umiemy z nim sobie dobrze radzić. Tak, jak możesz zgłosić niedyspozycję na WF-ie, tak samo powinnaś mieć możliwość zwolnienia się z tego powodu z pracy. To nie jest wykręcanie się od obowiązków, tylko ból, który czasem nam ją uniemożliwia. Nie znam firmy, która u nas pozwalałaby na coś takiego, a przecież na kierowniczych stanowiskach są również kobiety. Myślę, że rozchodzi się znów o podejście do okresu jako sprawy intymnej i wstydliwej. Chciałabym, aby książka Clary była przyczynkiem do zastanowienia się, jak chcemy wychowywać nasze dzieci i jak komunikować się z innymi ludźmi w tej kwestii, zwłaszcza tymi najbliższymi. Wydaje mi się, że w Polsce jest mnóstwo kobiet, które nadal mają z tym problem.

 

Paulina: Właśnie, wciąż wstydzimy się tego, że nas boli i że mamy okres i jest to dla nas sytuacja stresowa.

Olga: Wiadomo, że nie chodzi o to, żeby się z tym nie wiadomo jak obnosić. W tym temacie ciężko uwierzyć w jakiś półśrodek, ale jestem zdania, że da się go wypracować. A na pewno powinnyśmy przestać się z tym kryć i zacierać ślady. Czytając „Tak, mam okres, a co?”, myślałam dużo o tym, ile czasu mogłabym oszczędzić, ilu negatywnych emocji uniknąć, gdybym miała taką lekturę jako młoda dziewczyna. Pamiętam z dzieciństwa scenę z filmu „Panna Nikt”, kiedy tytułowa bohaterka dostaje okresu na polu kapusty. Dosłownie zalewa się krwią. Wstyd się przyznać, ale długo myślałam, że właśnie tak ten cały okres wygląda. Clara zdejmuje z miesiączki krwawe piętno i opowiada o niej w czuły i zabawny sposób – chociażby namawiając nas, żeby w pierwszy dzień miesiączki zawinąć się w kołdrę jak francuski hot dog i zostać w takiej pozycji do dnia następnego. Zdecydowanie wolę hot doga od tej nieszczęsnej kapusty.

1 Henry tak mam okres okadka 

Fot. materiały prasowe