Chciałabym zacząć od materiałów, które wykorzystujesz w swojej biżuterii. Te połączenia są dla mnie niesamowite!

Ola Paluszek: Głównie jest to mosiądz, uważam, że ma w sobie taki vintage vibe, bo wykorzystywano go w biżuterii głównie w latach 70., jest też łatwo dostępny, trwały i tani. Wykorzystuję też kamienie, które kolekcjonuję od bardzo dawna w różnej formie. Są to kamienie półszlachetne i szlachetne. Zazwyczaj znajduję je w sklepach z koralikami, a na święta dostaję od siostry paczki z kamieniami. Są dla mnie bardzo interesujące. Moja biżuteria to sposób zgrania form metalu i kamieni. Powstaje raczej pod wpływem materiałów, a nie na podstawie konkretnego projektu. Głównie chodzi o kompozycję, a pomysły często przychodzą niespodziewanie. Zależy mi na połączeniu nowoczesności i stylu vintage.

 

Podobno kamienie mają moc.

Ola Paluszek: Moja mama bardzo lubi kamienie i wierzy w ich moc, przed maturą dostałam od niej kamień, który miał mi pomóc w nauce. Zawsze zwracała na nie uwagę, więc ja też zaczęłam, bo pojawiały się w naszym domu i w rozmowach codziennych. Kiedy w moim życiu pojawiła się biżuteria, zainteresowałam się nimi bardziej. Jeżdżę do Krakowa na targi minerałów. Myślę, że to jest taka ładna rzecz, niewiele naturalnych materiałów ma tak niesamowite kolory i przejawia tak wielką różnorodność. Kwiaty są na przykład piękne, ale nie są trwałe. Kamienie mają tysiące lat! Poza tym jeden kamień może być przedstawiony na wiele różnych sposobów. Może być surowy, wypolerowany na gładko lub zamieniony w kulkę i każda ta rzecz ma inny charakter i zupełnie inaczej wygląda. Uwielbiam to, że naturalny materiał jakim jest kamień nadaje ostateczny charakter biżuterii.

1 OLA PALUSZEK  

Od czego zaczęła się Twoja przygoda z biżuterią?

Ola Paluszek: Zaczęłam od projektowania ubioru w Krakowie zaraz po skończeniu liceum. Byłam w pracowni biżuterii, ale wtedy nie byłam nią zainteresowana, bo zamiast projektowania uczyliśmy się głównie technik wykonywania. Rzadko kiedy nosiłam też biżuterię. Ciężko mi powiedzieć, kiedy wszystko dokładnie się zaczęło, chyba przy okazji prowadzenia ze znajomymi concept store'u w Szczecinie o nazwie OK SUPER. Sprzedawaliśmy tam biżuterię autorską niszowych marek. Wtedy zaczęłam też robić drobne rzeczy dla siebie w stylu sznureczek i koralik. W tym czasie powstał nowy kierunek na Akademii Sztuki – projektowanie mody. Już wtedy wiedziałam o tym, że będą tam cztery pracownie, od początku byłam pewna, że wybiorę biżuterię i buty. Mam narzędzia i swoje stanowisko pracy w domu, w taki pół-profesjonalny sposób zajmuję się projektowaniem od dwóch lat.

 

Poza akademią uczysz się gdzieś złotnictwa?

Ola Paluszek: Od strony technicznej i mentorskiej pomaga mi złotnik, do którego chodzę kilka razy w tygodniu, ma zakład po sąsiedzku. Oprócz tego, że pomaga mi w wykonywaniu różnych elementów i użycza maszyn, których nie mam, to przede wszystkim daje mi ogromną energię do działania. Kiedyś powiedział, że gdy zakładał swój zakład w latach 80., w samym Szczecinie było około stu złotników, a w tym momencie zostało ich około dziesięciu i wszyscy są w podobnym wieku. Myślę, że ta branża w Polsce nie miała kiedy się rozwinąć.

 

Projektowanie biżuterii i butów, a nie kupowanie w sieciówkach?

Ola Paluszek: Mam wrażenie, że z butami ze sklepu zawsze jest coś nie tak. Jakiś detal, ich słaba jakość lub inny defekt. Potrafię oglądać buty w internecie godzinami. Nawet nie z myślą o zakupie, po prostu je oglądam i niewiele z nich spełnia wszystkie wymogi, gdybym miała je już kupić. Uważam, że buty to naprawdę fajny dodatek, który wpływa na całą stylizację. Biżuterię i obuwie łączy to, że oba te rzemiosła zanikają. Powoli umiera pokolenie, które umiało to robić. Fabryki butów i biżuterii będą działały nadal, ale rzemieślnicze podejście i wykonywanie pojedynczych rzeczy odbywa się na małą skalę, a jest niezwykle cenne. Mam jednak nadzieję, że pokolenie, które teraz dorasta, będzie kupować bardziej świadomie. Zamawiać buty u szewca, a nie tylko naprawiać tam zepsute obuwie. Nie mówię, że teraz nagle zostanę rzemieślnikiem, ale myślę, że jeśli będę umiała zaprojektować buty i zaniosę gotowy projekt do szewca, to pomogę mu w utrzymaniu się na rynku.

3 OLA PALUSZEK

4 OLA PALUSZEK  

Czyli jest to pewnego rodzaju plan na przyszłość?

Ola Paluszek: Dużo radości sprawia mi wykonywanie rzeczy ręcznie. Był taki okres, w którym ani nie szyłam, ani nie zajmowałam się biżuterią i strasznie mnie to męczyło. Praca rzemieślnicza to dla mnie forma relaksu. Jednak nie uważam, że w przyszłości zostanę złotnikiem na pełen etat. Z doświadczenia wiem, że prowadzenie własnej marki jest bardzo ciężkie. Kiedy masz wiele zadań z różnych dziedzin na głowie, łatwo jest się pogubić, bo chcesz zrobić wszystko jak najlepiej. Dobrze jest umieć projektować, robić prototypy, bawić się materiałami i uważam, że zlecanie wykonywania ostatecznego produktu innym jest w porządku, bo zostawiasz to w rękach osób, które się na tym znają, a tym samym dajesz im pracę. Na co dzień pracuję jako programistka i ta praca daje mi stabilizację. Pracuję w wyznaczonych godzinach, a później wracam do domu i mogę robić to, co naprawdę lubię i co mnie najbardziej cieszy. Dzięki temu, że nie robię tylko biżuterii, nie mam też napięcia, że muszę szybko zaprojektować coś nowego.

2 OLA PALUSZEK

Fot. Zuzanna Piontke