Gosiu, jaki masz stosunek do hip-hopu? Mówi się, że pełno w nim seksizmu, przedmiotowego traktowania kobiet.
Kiedy byłam młodsza, w ogóle się nad tym nie zastanawiałam. Pamiętam, że jedną z pierwszych moich kaset było „Doggystyle” Snoopa, ale jako dzieciak nie do końca rozumiałam, o czym są teksty, za to trafiał do mnie klimat i muzyka. Dziś traktuję to z dystansem. Rozumiem, że niektórych może taka narracja razić, ale nie zgadzam się z postrzeganiem całego gatunku przez ten pryzmat. Przypominam, że jeszcze do niedawna media mainstreamowe przypisywały rap głównie „blokersom”, ludziom z tzw. nizin społecznych, najchętniej „narkomanom”, a „hip-hopowiec” był w zasadzie synonimem jakiegoś troublemakera, wandala i dresiarza, którego trzeba się bać. Dziś próby zaszufladkowania hip-hopu jako seksistowskiej muzyki wypaczającej obraz relacji damsko-męskich odbieram jako niebezpieczną generalizację. W polskim rapie ten problem w mojej opinii jest w ogóle jest raczej znikomy, a wręcz kojarzę polski hip-hop bardziej z piosenek stricte miłosnych: powstał kiedyś nawet mixtape oparty wyłącznie o takie utwory.
Problem przedmiotowego traktowania kobiet i dyskryminacji płciowej to tak naprawdę problem dużo większej skali dotyczycący naszej kultury i popkultury, w szczególności amerykańskiej, przenikający do wielu dziedzin życia, w tym również do hip-hopu. Uważam, że jego źródło zakorzenione jest znacznie głębiej, a w rapie trafiło po prostu na podatny grunt. Taki sposób postrzegania kobiet obecny był w naszej cywilizacji zdecydowanie wcześniej niż powstały pierwsze rapowe kawałki.
Sama słucham różnej muzyki, w tym hip-hopu i czasmi się zastanawiam, jak wiele osób słucha bezrefleksyjnie takich utworów jak pornograficzny „Na audiencji” PRO8L3M-u, utrwalając sobie w głowie pewien wzorzec stosunków.
Rozliczanie artystów z tego, jakie wnioski słuchacze wynoszą z ich twórczości, to w mojej opinii często nieporozumienie. PRO8L3M to projekt adresowany do dojrzałych odbiorców, a sposób, w jaki na przykład młodzi ludzie odczytują tego typu przekaz, powinien być kształtowany przez rodziców i najbliższe otoczenie. Raperzy nie są od wychowywania dzieci. Dla mnie teksty Oskara to przede wszystkim tworzenie wielowymiarowych postaci, zabawa konwencją, kreowanie świata w oparciu o prawdziwe historie a nie reportaż o życiu prywatnym. Ten wątek został już z resztą wyczerpany przez dziennikarzy przy okazji ich LP, kiedy niektóre media w sposób hiperdoslowny traktowały zawarte w tekstach historie.
Mogę z czystym sumieniem uspokoić, że w świecie PRO8L3Mu kobiet jest bardzo wiele, a zespół za nimi stojący działa w oparciu o niemalże podręcznikowy parytet. Wynika to m.in. z tego jakim szacunkiem i zaufaniem chłopaki darzą kobiety nie tylko w życiu prywatnym, ale również zawodowym, stąd dziwi i powoduje uśmiech łatka „seksistowskiej” muzyki jaką niektórzy ochoczo zdążyli już chłopakom przyczepić.
Twoja wideointerpretacja „Na audiencji” polega na odwróceniu historii opowiadanej przez chłopaków z PRO8L3M-u. Pokazujesz fragmenty starych filmów porno, w klimacie vintage, gdzie mamy dominujące kobiety.
Starałam się dobierać te fragmenty w sposób nie do końca dosłowny, z premedytacją nie skorzystałam chociażby z pojemnej kategorii filmów o lateksowych dominach z pejczem i męskich niewolnikach. Szukałam w ujęciach aktorek z charakterystycznym błyskiem w oku, których „dominacja” w domyśle opiera się także na ich przewadze mentalnej i psychologicznej, a nie tylko na miotaniu facetem na prawo i lewo.Mam nadzieję, że inteligentnemu odbiorcy ułatwi to interpretację utworu.
Komentarze pod filmem na YT pokazują, że sporo odbiorców podnieca się tym, że ktoś przypomniał im o starych filmach porno. Nie doczytują opisu pod wideo i w większości uważają, że za tym montażem stoi mężczyzna. To chyba też pokazuje, jakie mają wyobrażenie o kobiecej seksualności – że kobieta może być wyzwolona seksualnie, ale mężczyzna ją do tego doprowadza.
Komentarze na YT to bezdenna studnia patologii. W większości udzielają się tam gimnazjaliści, którzy swoje wyobrażenie o kobiecej seksualności jeszcze na tym etapie budują głównie przez pryzmat opowieści kolegów z klasy i pornoli dostępnych w sieci. Moim zdaniem winę za to ponoszą przede wszystkim rodzice, którzy nie potrafią rozmawiać z dzieciakami o seksie – temat, jeśli nie zostaje zwyczajowo przemilczany, to w najlepszym wypadku ojciec lub matka (zwykle w sposób krepujący obie strony) przypomina dzieciom, żeby pamiętały o zabezpieczeniu. O tym z kolei, jak wygląda to w polskich szkołach, mówi ostatnio sporo Anja Rubik.
Jaka była historia twoje współpracy z chłopakami przy utowrze „Na audiencji”?
Pomysł na klip do „Na audiencji” zrodził się trochę przypadkowo. Gdy usłyszałam ten utwór po raz pierwszy, zasugerowałam chłopakom, że przydałby się tu jakiś twist wizualny, aby jednoznacznie podkreślić uniwersalny sens tego kawałka. Tak, jest on opowiedziany z perspektywy faceta, dodatkowo w sposób być może dla niektórych zbyt dosłowny i wulgarny, ale dotyczy relacji dwojga dorosłych ludzi, którzy wybrali taką, a nie inną formę aktywności seksualnej z własnej, nieprzymuszonej woli. Dla mnie bardziej seksistowskie jest założenie, że kobieta nie może czerpać przyjemności z hardkorowego seksu lub z bycia zdominowaną w łóżku.
A jak wyglądała twoja praca od strony technicznej – znałaś wykorzystane do montażu filmy czy musiałaś zrobić research? Czy zauważyłaś może przy okazji jakieś istotne różnice pomiędzy tamtymi produkcjami a współczesnymi?
Zdobycie odpowiednich materiałów było zdecydowanie największym wyzwaniem, ale na szczęście pomogli mi lepiej zorientowani koledzy. Po zapoznaniu się z nimi rzeczywiście zauważyłam sporo różnic pokoleniowych – poczynając od tego, że filmy porno w latach 70. i 80., bo z takich głównie korzystałam, przede wszystkim dużo częściej opierały się na jakiejś faktycznej narracji, budowaniu historii, zwykle trywialnej i nierzadko dość siermiężnej, ale mimo wszystko. Zaskoczyło mnie, jak wielu aktorów i aktorek naprawdę potrafiło grać, szczególnie we francuskich produkcjach, gdzie można było momentami pomyśleć, że ogląda się prawdziwe kino. „Ideał” kobiecego i męskiego ciała w świecie pornografii także mocno zmienił się od tego czasu – jak można się domyślić, ówcześni bohaterowie filmów erotycznych zdecydowanie bardziej przypominali prawdziwych ludzi niż dzisiejsze przerysowane bimbosy naszpikowane implantami. Współczesne porno jest trochę jak wszystko inne dzisiaj – to taka fast foodowa wersja seksu, skoncentrowana pigułka ludzkich fantazji, najchętniej szybka i tania, o ile spełnia swoje podstawowe zadanie doprowadzenia jej konsumentów do erekcji.
Czy myślisz, że mam szansę na nowe spojrzenie w sferze seksu, gdzie kobieta jest równoprawną stroną?
Myślę, że jedyna szansa na zawrócenie tej rzeki to edukacja. Niestety w Polsce, z resztą tak samo jak w wielu innych krajach zdominowanych przez religię, jest to szczególnie utrudnione bo poza wpływami kulturowymi mamy jeszcze całą spuściznę chrześcijańskiego spojrzenia na seks jako grzech, dopuszczalny tylko pod warunkiem, że prowadzi do prokreacji.
Gosia Herman – niemal od samego początku współtworzyła muzyczną telewizję internetową Boiler Room. Przez blisko 7 lat produkowała wydarzenia i transmisje dla brytyjskiej centrali, tworzyła polski oddział marki, a w ostatnim okresie dołączyła do zespołu amerykańskiego w Los Angeles, gdzie odpowiadała m.in. za projekty o Alice Coltrane czy współpracę z Davidem Lynchem. W Polsce była inicjatorem wszystkich wydarzeń, które odbyły się pod szyldem "kotłowni", odpowiedzialna była również za produkcję wideo, w tym m.in. filmu dokumentalnego o pionierach i kontynuatorach polskiej muzyki elektronicznej z udziałem m.in. ś.p. Eugeniusza Rudnika, Marka Bilińskiego, Komendarka czy Noona. Równolegle angażowała się w projekty muzyczne związane z rodzimą sceną hip-hopową. Współpracowała m.in. z Prosto jako producent wykonawczy Mixtape Prosto IV z najszerszą z dotychczasowych listą gości i didżejów. Do dziś związana z warszawskim Revolume, gdzie konsultuje i współprodukuje wybrane projekty agencji, w ramach których kilkukrotnie współpracowała chociażby z grupą PRO8L3M – była m.in. producentem wykonawczym ich debiutanckiego albumu. Mieszka i pracuje w Los Angeles jako niezależny producent wideo i konsultant kreatywny.
Fot. archiwum prywatne, youtube.com