WERONIKA ŁAWNICZAK

 4 weronika awniczak papaya young directors

Filmowa sentymentalistka. Jej niepowtarzalny styl składa się z czerni i bieli, plastycznych twarzy, subtelnego dźwięku i finezyjnego obrazu, co pokazała w etiudzie dla marki H&M. Została za to nagrodzona drugą nagrodą w konkursie Papaya Young Directors 2016 oraz nominowana przez jury w tegorocznych KTR’ach w kategorii casting. Jej zamiłowaniem od zawsze była fotografia, co po wielu latach postanowiła wykorzystać w filmie. Spoty, które kręci, charakteryzują niekonwencjonalna kompozycja, oryginalne kadrowanie i nieprzeciętna wrażliwość. W swoich projektach potrafi opowiadać impresjami oraz tworzyć wizualne abstrakcje, które łączą się w niesamowitą całość, niezależnie od tego, czy pracuje dla Migea, czy dla domu towarowego Mysia3. 

 

W twojej twórczości dominuje czarno-biała kolorystyka. Co właściwie ujmuje cię w tym stylu? 

Wszystko zaczęło się od czarno-białej fotografii na filmie, jeszcze w liceum. Później zaczęłam robić zdjęcia lustrzanką cyfrową i sympatyzowałam z kolorem wpadającym w pastele. Na pierwszym roku studiów weszłam do ciemni i tam odkryłam nowe światła w obrazach i wróciłam do czerni i bieli, a w zasadzie zaczęłam poruszać się w szerokiej gamie szarości. Taka stylistyka ma w sobie coś niezwykle szlachetnego, eleganckiego, ponadczasowego i bezkompromisowego. Kolorystyka obrazu pomaga w ekspresji, ale to człowiek, miejsce, światło są kluczem do emocjonalnej wycieczki, na którą zabieram odbiorcę.

 

Tworzysz dużo spotów reklamowych. Czy masz jakiś sposób na to, aby nie wpaść w schemat? 

Świat reklamy jest dla mnie dość nowy, zaczęłam pracować na tym polu niecałe dwa lata temu i myślę, że to, że mnie nieustannie zaskakuje i fascynuje, pozwala mi nie popaść w monotonię. Wideo ma niewyobrażalne pole możliwości budowania przekazu, ma w sobie o wiele więcej warstw niż fotografia. Bardzo dużo zależy też od konceptu – w tym klienta i agencji – co może być dodatkową pomocą w unikaniu nudy.

 

Wiele twoich projektów wywołuje emocje, wzruszają, nie dają się zapomnieć...

Dziękuję, to bardzo miłe. Myślę, że praca na emocjach w obrazowaniu jest wyjątkowo ważnym elementem całej układanki. Zarówno w fotografii, jak i w filmie. Od zawsze największym wyzwaniem jest dla mnie to, aby odbiorca został z tym, co zobaczył, na dłużej. Żeby gdzieś to się w nim zakorzeniło i wracało pobudzone jego indywidualnymi sytuacjami w życiu.

 

Czy twoje studia – komunikacja multimedialna – sprawiły, że lepiej odnajdujesz się w środowisku filmowym?

Z projektu na projekt coraz lepiej (śmiech). Studia na pewno poszerzyły moje pole percepcji i spojrzenie na obrazowanie – nauczyły mnie przełamywać to, co ugładzone i grać na niedosłownościach. Wbrew pozorom fotografia ma bardzo dużo wspólnego z reżyserią.

 

Co sądzisz o kobietach w świecie filmu? Jaka jest ich pozycja? Czy mają takie same szanse jak mężczyźni? 

Staram się tej kwestii nie generalizować i nie osądzać niczego pochopnie. Kobiety, jak wiemy, ogólnie mają w życiu trudniej niż mężczyźni, ale myślę, że świat sztuki rządzi się wyjątkowymi prawami. Tutaj pierwszeństwo ma talent, pewność siebie i determinacja. Wszystkie te składowe sprawiają, że to nie jest do końca kwestia płci, tylko tego, jakim twórcą jest człowiekiem.

 

 

JULIA ROGOWSKA

 3 julia rogowska papaya young directors

Na planie lubi być blisko akcji i aktorów. Nawet najtrudniejsze sytuacje znosi ze spokojem – poczucie humoru i opanowanie są dla niej podstawą w pracy. Intensywnie i nowatorsko porusza się w świecie reklamy i teledysków, a jej pomysły stały się znakiem rozpoznawczym. Po wygranej w Papaya Young Directors udało jej się pracować m.in. dla Mercedes-Benz, Virgin Mobile, Pepsi, Microsoftu, McDonald’s, VISA czy Pandory. Produkcja dla AXA „Smart Bell” w reżyserii Julii otrzymała Srebrnego oraz Brązowego Lwa na tegorocznym festiwalu Cannes Lions.

 

Współpracujesz z wieloma globalnymi markami i jesteś częścią Papaya Films. Czy sukcesy czynią cię bardziej pewną siebie? Czy czujesz, że jako kobieta masz takie same możliwości rozwoju jak mężczyźni?

Na pewno sukcesy w pracy przekładają się na pewność siebie. Dużo daje też świadomość tego, że ciągle się rozwijam i uczę. Papaya Films bardzo wspiera powstawanie projektów niekomercyjnych i artystycznych. Lubię też to, że nikt nie myśli u nas stereotypami – na przykład jeżeli reklama samochodu, to musi ją robić mężczyzna, jeżeli reklama kosmetyków, to kobieta. Mam za sobą reklamy dla Mercedesa i Skody. Marzy mi się kolejny samochodowy projekt. 

 

Twoje projekty są bardzo energiczne i przepełnione nietypowymi połączeniami kolorystycznymi, dużo jest w nich humoru. Skąd czerpiesz inspiracje i co wpływa na kształt twoich projektów?

Jestem uzależniona od obrazów, tych statycznych i ruchomych, ciągle coś oglądam. Dużą inspiracją są profile na takich portalach, jak: Instagram i Tumblr. Lubię też otaczać się kolorami, ponieważ mają duży wpływ na mój nastrój i kreatywność. Inspirują mnie ludzie i ich historie, lubię słuchać i z jakiegoś powodu często obce osoby zwierzają mi się ze swoich życiowych historii.

 

Jak wygląda twój proces twórczy? Czy masz jakieś swoje rytuały? 

Mam trochę twórcze ADHD. Robię zazwyczaj kilka rzeczy na raz – piszę i słucham muzyki, oglądam coś. Lubię rozmawiać z ludźmi, konsultować swoje pomysły, uważam że to ważne, żeby nie zamknąć się tylko w swojej głowie. 

 

Czy czujesz, że możesz zmienić coś w świecie filmu? Czy masz jakieś swoje marzenia, które chciałabyś zrealizować w przyszłości?

Mam wrażenie, że jesteśmy właśnie w przełomowym momencie dla filmu. Kobiety przejmują stery, robią coraz więcej świetnych filmów, zdobywają najważniejsze nagrody. Ja cały czas marzę o zrealizowaniu filmu sci-fi – gatunku nadal mocno zdominowanego przez mężczyzn. 

 

W Papaya Films nazywana jesteś siłą spokoju. Jakie cechy są według ciebie niezbędne, aby osiągnąć zamierzony efekt końcowy danego projektu?

Mam prostą zasadę, z którą wchodzę na plan: „Zawsze coś się może zepsuć”. Trzeba pamiętać, że film to praca wielu osób, mieszanka niezależnych od ciebie rzeczy: czyjegoś nastroju, zdrowia, pogody. Nie wszystko da się przewidzieć, dlatego trzeba do tego podchodzić ze spokojem i być przygotowaną na szukanie rozwiązań.

 

IWONA BIELECKA

 2 iwona bielecka papaya young directors

Choć na rynku reklamowym jest od niedawna, może już uczyć chodzić niejednego pełnoetatowego reżysera. Okrzyknięta New Director of the Year przez jury światowego konkursu SHOTS Awards. Zwyciężczyni konkursu Papaya Young Directors 2016. Nagrodzona srebrem na festiwalu Campaign Brand Film Festival London w kategorii Best Director za odcinek otwierający serię Papaya Films Original Series „Baron”. Udowodniła po raz kolejny, że doskonale odnajduje się w obranej formie, mistrzowsko fabularyzując każdy film reklamowy. Oprócz ponadprzeciętnej wrażliwości w jej pracach możemy dostrzec także osobliwe poczucie humoru, któremu dała upust w teledyskach dla Julii Marcell czy sióstr Przybysz. Pracowała również z Pezetem, Goyą, Marią Sadowską, MashMish, Ringier Axel Springer czy deweloperem Złota44. Iwona potrafi uchwycić każdy piękny detal, co docenili jurorzy tegorocznych KTR’ów, nagradzając ją w kategorii reżyseria, za film Origin dla Paprocki & Brzozowski. Kampania dla Akademii Auto Świat „Godzina jazdy na wózku” została nagrodzona Brązowym Lwem na festiwalu Cannes Lions.

 

Zdobyłaś wiele prestiżowych nagród za swoją twórczość. Czy te wyróżnienia wpłynęły w jakiś sposób na ciebie? 

Wszystkie nagrody miały na mnie wpływ, ponieważ droga do każdej z nich była fantastyczną przygodą. Zawsze wiele emocji towarzyszy zgłoszeniom konkursowym: oczekiwanie, ekscytacja, adrenalina. Szczególnie ciepło wspominam udział w Papaya Young Directors. Kilkadziesiąt osób zaangażowało się w pomoc przy realizacji filmu, mieliśmy na planie mnóstwo zabawnych i niespodziewanych sytuacji, poznałam wartościowych, zdolnych i mądrych ludzi. Wierzę, że z dobrej energii powstają dobre rzeczy i cieszę się, gdy znajduje to odzwierciedlenie w rzeczywistości. 

 

Czy coś zmieniło się w twoim sposobie pracy? 

Na pewno mój sposób pracy mocno się sprofesjonalizował. Mam dużo większy komfort, mogę skupić się w 100% na reżyserii i cieszyć się tym, że wszystko wygląda tak jak sobie zaplanowałam.

  

Czy czujesz większą pewność siebie i siłę? 

Uważam, że pewność siebie i siła to coś ponad nagrodami i wyróżnieniami, to wiara w siebie i w słuszność swoich działań. Często, żeby zostać docenionym – trzeba latami pracować bez poklasku. Gdybym nie miała wewnętrznego przekonania, że to właściwa droga, nie byłabym tu gdzie jestem.

 

Jak radzisz sobie w męskim świecie filmu?

Radzę sobie, ponieważ nie wartościuję w ten sposób świata filmu. Płeć nie powinna nas ograniczać. Dorastałam, obserwując moją mamę, która zdobywała kolejne dyrektorskie stanowiska w informatyce. Zdarzało się, że była jedyną kobietą na konferencji informatycznej, ale z jakiegoś powodu nie zmieniła branży. Mam w sobie podobny upór i poczucie, że to świat powinien dopasować się do mnie, a nie ja do niego. Robię to, co kocham, i to jest najważniejsze. 

 

Twoje teledyski są bardzo oryginalne, każdy jest jakby odrębną historią. W jaki sposób je tworzysz?

Proces twórczy zaczynam zawsze od rozmowy z artystą, a potem słuchania utworu na replayu. Im lepszy utwór, tym mniejsza liczba powtórzeń, bo pomysł przychodzi sam.

 

Czy jest to tylko twoja wizja, czy konsultujesz się z wykonawcami lub autorami danego utworu? 

Jest to sprawa indywidualna, jestem otwarta na potrzeby artystów.

 

Twoje projekty są bardzo zróżnicowane, tworzysz teledyski, filmy krótkometrażowe, spoty reklamowe. Skąd czerpiesz inspiracje?

Mam nadzieję, że nie zabrzmi to banalnie, jeśli powiem, że najlepszą inspiracją jest życie. Lubię doświadczać, poznawać, wąchać, patrzeć, dotykać, smakować, słuchać. Im więcej w tej życiowej puli, tym ciekawiej.

 

W jaki sposób dołączyłaś do Papaya Films?

Kilka miesięcy po tym jak w 2016 roku wygrałam konkurs Papaya Young Directors, zrealizowałam film dla Papaya Films Original Series. Dzięki obu tym produkcjom zdobyłam tytuł „New Director of the Year” na Shots Awards i dołączyłam do rostera Papaya Films.

 

Jakie są twoje plany, marzenia na przyszłość? 

Chciałabym więcej podróżować, więcej doświadczać i... wyreżyserować film pełnometrażowy. 

 

KAROLINA LEWICKA

1 karolina lewicka papaya young directors 

Zaczynała jako art director w agencji G7. W 2008 r. opuściła agencję i razem z Tomkiem Kapuścińskim założyli duet „Konqubinat”. Nagrodzona na najważniejszych festiwalach: Golden Drum, Effie Awards, KTR, Złote Orły. Współtwórczyni takich reklam, jak „Johny 11 palców”, „Palantunia”, „Siostry Danuty”, „Wściekłe pieski”, „Szewczyk dratewka”, „Czerwony kapturek”. Ma wyjątkową umiejętność wyciągania z historii nieoczywistych rzeczy, których nie zauważają inni. Potrafi bardzo dobrze dobrać aktorów i pracować z nimi na planie, uzyskując niewymuszony i naturalny efekt. Pracowała między innymi dla Deichmanna, mBanku, PZU, McDonald’s, Nivea, Getin Banku, Heyah, TUI, Prince Polo.

Czy jako kobieta czujesz, że możesz coś zmienić w świecie filmu? Czy czujesz, że masz takie same możliwości na rynku jak mężczyźni?

Nie jestem tego pewna. Niby tak, a jednak nie. Świat filmu jest dość podobny do zwykłego świata, gdzie w moim odczuciu – mężczyźni nie chcą oddać przestrzeni kobietom. Tu jest podobnie. Kobiety też same wzajemnie się nie wspierają, bardzo często wolą pracować z facetami. Myślę, że pokutuje tu mit, że mężczyzna buduje bezpieczeństwo. Trochę tak jest, ale wszyscy wiemy, że bardzo często można się na tym zawieść. Zdolność zbudowania bezpieczeństwa jest bardziej związana z charakterem czy wychowaniem, a nie z płcią. Jako reżyser, musisz dać poczucie bezpieczeństwa ludziom, z którymi pracujesz. Wszystko po to, aby ci zaufali i powierzyli swoje pieniądze czy projekt. Czy można coś zmienić? Tego też nie wiem. By coś zmienić, trzeba dostać szansę. Nie jest o nią łatwo i nie wiadomo, co sprawia, że się ona przydarza. Chyba jest potrzebne trochę szczęścia i rozumu, by ją dostrzec i wykorzystać. Przede wszystkim chciałabym skupić się na swojej drodze, a nie na zmienianiu świata dookoła. Choć przyznam, że często się wkurzam, kiedy widzę pewne mechanizmy wokół mnie.

 

Jak to się stało, że dołączyłaś do Papaya Films? Jak odnajdujesz się w tym reżyserskim środowisku?

Dołączyłam do Papaya Films, ponieważ chciałam zaznaczyć swoją oddzielność od teamu, który tworzyliśmy z moim mężem przez lata i który nadal funkcjonuje. Chcę robić swoje rzeczy, a czasem dwóch reżyserów to za dużo na jeden plan. Mam też swoje osobiste spojrzenie na świat, które nie jest przezroczyste. Można je odkodować jako jakiś charakter, więc chcę to rozwijać. W Papaya Films spotkałam bardzo miłych ludzi, młodych i chętnych do działań. Podkreślam, że młodych, ponieważ nadal w naszym patriarchalnym świecie starsi faceci, czyli tacy w moim wieku, nie wykazują za dużo energii życiowej, którą ja lubię.

 

Czy uważasz, że reżyser czy reżyserka powinni być przede wszystkim wrażliwi, aby móc w jak najlepszy sposób przekazać prawdziwe emocje?

Reżyser musi być wrażliwy i przede wszystkim niezwykle empatyczny. Ważne, aby miał doświadczenie, swój bagaż życiowy, który pozwoli mu odkodować i przetworzyć pewne sytuacje. Dzięki temu jest świadomy, że sprawy mają wiele warstw i nie są tak proste, jakby wydawało się na pierwszy rzut oka. Taka wrażliwość jest potrzebna nawet w reklamie, która mimo że jest krótką formą i często wydaje się błaha, to jednak opiera się na prawdzie, którą trzeba umieć dostrzec.

 

Czy bywa, że aktorzy cię inspirują i sprawiają, że czasem zmieniasz wizję danego projektu?

Bez aktora nic nie ma. To on niesie treści, jakie chcesz przekazać, więc trzeba złapać z nim odpowiedni kontakt, wyczuć go. Zadziałać tak, by się otworzył, dał się trochę poznać i żeby było wiadomo, co z niego może wybrzmieć w konkretnej sytuacji na planie. Bardzo ważna jest atmosfera. Stres nie może dominować, ponieważ nikt w takim stanie nie potrafi się otworzyć i przez to nie zagra autentycznie, prawdziwie. Na planie jest niezwykle trudno zbudować jakąkolwiek intymność. Zwykle w pomieszczeniu znajduje się 20 osób, a gramy, np. scenę małżeńską. Jeśli dodatkowo między ludźmi są jakieś napięcia, animozje to jest już piekielnie trudno. Dlatego zwykle agencję i klienta sadza się daleko od siebie (śmiech).

Fot. materiały prasowe Papaya Films