W „Kronice czułości” dostajemy zbliżenie na matkę i córkę. Na niewielkim metrażu, który dzielą, kobiety potrafią skumulować cały wachlarz emocji. Reżyserka i scenarzystka serwuje nam emocjonalny rollercoaster w pełnym tego słowa znaczeniu. Mingming wie, za jakie sznurki pociągnąć, jak nas rozbawić, jak zasmucić i robi to z rozbrajającą naturalnością i błyskotliwością. Na warszawskim Azjatyckim Festiwalu Filmowym Pięć Smaków film Yang Mingming został wyróżniony przez członków People's Jury. W uzasadnieniu przyznania nagrody czytamy: „Za prowokujący portret kobiet skłóconych ze sobą i z życiem, które w bezczelny, a zarazem urzekający sposób walczą o swoje miejsce w świecie”. Podczas festiwalu reżyserka opowiedziała mi o bohaterkach swojego filmu, statusie kobiety w Chinach, zmianach społecznych i opresyjnym kanonie piękna.

 

Dlaczego zdecydowałaś się poświęcić swój debiutancki film pełnometrażowy właśnie relacji między matką a córką?

Yang Mingming: Interesują mnie bliskie, intymne relacje, lubię o nich pisać. Jednocześnie zauważyłam, że pisanie o relacjach między kobietami przychodzi mi zupełnie naturalnie, a o mężczyznach chyba po prostu nie wiem, jak pisać (śmiech). Pierwszy film, który nakręciłam – krótkometrażowy obraz „Female Directors” – opowiadał o przyjaźni między dwoma dziewczynami. Tym razem chciałam opowiedzieć o matce i córce, ale nie po to, by krzewić wartości rodzinne czy snuć wnioski na temat całego społeczeństwa. Chińscy twórcy bardzo lubią przedstawiać panoramiczne historie, dokonywać społecznej diagnozy, często przy okazji generalizując. Mnie chodziło przede wszystkim o pokazanie dwóch bardzo wyrazistych, ścierających się osobowości.

 

Zarówno w „Female Directors”, jak i „Kronice czułości” pokazujesz bohaterki o silnych osobowościach. Czy uważasz, że stereotypy płciowe są wciąż mocno obecne w Chinach i czy poprzez swoje filmy chciałabyś się z nimi na swój sposób rozprawić?

Yang Mingming: Niestety w Chinach wciąż promuje się ideał, zgodnie z którym kobieta powinna być delikatna, grzeczna, krucha, słaba, wręcz chorowita. Na Zachodzie azjatyckie dziewczyny często bywają odbierane jako nijakie, nudne, pozbawione energii, uległe. Tymczasem zupełnie takie nie jesteśmy. Mamy mocne charaktery, bywamy wkurzone, wojownicze, smutne. Natomiast rzeczywiście kultura sugeruje nam byśmy nie wyrażały tych uczuć publicznie, trzymały je na uwięzi i stąd może wrażenie, że azjatyckie dziewczyny są mało wyraziste. W swoich filmach staram się pokazać kobiety po prostu tak, jak sama je widzę.

 

Bohaterki „Kroniki czułości” są zdecydowanie wyraziste, ekscentryczne. A ich relacja bardzo skomplikowana, wręcz toksyczna, pełna nieustannych zawirowań, wzlotów i upadków. Gdy oglądałam twój film, cały czas zastanawiałam się, czy nastąpi jakiś przełom, który sprawi, że relacja kobiet wejdzie na inny poziom, stanie się bardziej ugodowa czy też te kłótnie będą trwały w nieskończoność, a nieprzerobione sprawy będą powracać jak bumerang.

Yang Mingming: Myślę, że w relacjach takich, jak ta z „Kroniki czułości”, czy to rodzinnych, czy w związkach tego typu, bardzo trudno o zmianę. Matka i córka kochają się i nienawidzą, nie potrafią bez siebie żyć, ale nieustannie działają sobie na nerwy, są przyzwyczajone do tego, by się ranić, znają się tak dobrze, że wiedzą dokładnie, w jaki czuły punkt uderzyć, by zabolało tę drugą. Mają bardzo podobne osobowości, przez co tym trudniej jest im się porozumieć. Tragiczność przedstawionej historii przejawia się również w tym, że bardzo łatwo nam sobie wyobrazić, że za kilka czy kilkadziesiąt lat córka stanie się swoją matką. A to jest bardzo smutne, bo widzimy, jak bardzo niespełniona, rozżalona i sfrustrowana jest matka. Jeśli któraś z bohaterek mogłaby się zmienić, to myślę, że prędzej byłaby to córka, jeszcze mniej przywiązana do swoich przyzwyczajeń, bardziej optymistycznie nastawiona do tego, co świat ma jej do zaoferowania.

 1 Kronika czuosci 2018 YANG Mingming 04

Kadr z filmu „Kronika czułości”

Matka nieustannie stara się przekonać córkę, by z kimś się związała, znalazła mężczyznę, który jej pomoże, który ją utrzyma. Nie wierzy, że dziewczyna zacznie sensownie zarabiać z pisania. Udziela jej mnóstwa rad dotyczących wyglądu – choćby uczy, jak siadać, by nie wiotczały pośladki. Atrakcyjność dla płci przeciwnej urasta do kluczowej kwestii. Zastanawia mnie, jak bardzo opresyjny jest współczesny kanon piękna w Chinach oraz na ile jest on kształtowany przez tradycję, a na ile przez globalne trendy?

Yang Mingming: Myślę, że kanon piękna w Chinach jest bardzo opresyjny i w większości ustanawiany przez mężczyzn. Oczywiście bardzo często kupujemy popularne magazyny, takie jak „Vogue” , mamy dostęp do zachodnich wzorców, które na pewno w jakiś sposób na nas oddziałują, jednak mimo wszystko wydaje mi się, że chiński kanon piękna jest bardzo mocno zanurzony w tradycji. Jak już wspominałam, w Chinach za najpiękniejsze uznawane są kobiety, które wyglądają na chorowite, szczególnie delikatne, słabe. W modzie jest bladość i chudość, co w większym stopniu wynika z naszej mentalności niż z obserwacji np. modelek z Zachodu.

(do rozmowy przyłącza się siedząca niedaleko nas aktorka – Yuan Li – która w filmie wciela się w postać przyjaciółki głównej bohaterki)

Yuan Li: Czy mogę coś dodać? Wydaje mi się, że kanony są opresyjne wszędzie, ale mogą uderzać w ciebie w różny sposób. Jako dziewczynka w czasach szkolnych zawsze byłam uznawana za ładną. Fakt, że wpisywałam się w obowiązujący kanon wcale nie miał samych zalet. Często słyszałam, że skoro jestem ładna, nie muszę dbać o inne sfery, uczyć się, bo uroda mi wystarczy. Ludzie zakładali, że skoro jestem ładna, nie mogę mieć też nic ciekawego do powiedzenia. Potem, gdy jako młoda dziewczyna wyjechałam na studia aktorskie do Berlina, nagle okazało się, że wcale nie jestem przez wszystkich uznawana za atrakcyjną. Zdaniem różnych producentów czy reżyserów mój typ urody był zbyt orientalny, nie wpisywał się w ich wizję idealnej Azjatki. Wciąż słyszałam, że moja twarz jest za duża, skóra za ciemna itd. Media oraz branża mody i urody dodatkowo nakręcają presję, by standardy urody były wszędzie podobne, bo dzięki temu łatwiej im zarobić. Nie myślą przy tym, że promowanie tego samego ideału na różnych krańcach świata jest bardzo szkodliwe, zaniża samoocenę dziewczyn, bo w końcu mamy bardzo różne predyspozycje genetyczne co do kształtu sylwetki, odcienia skóry czy rodzaju włosów, ale wmawia się nam, że wszystkie powinnyśmy wyglądać bardzo podobnie.

Yang Mingming: Bardzo ciekawe jest też to, że w Chinach coraz częściej wymaga się podobnej dbałości o wygląd od młodych mężczyzn. Idole z boysbandów, ale i inni nastolatkowie mają być wypielęgnowani, mieć idealne fryzury i cerę, a w wolnym tłumaczeniu nazywa się ich „świeżym mięskiem”. Kanon piękna potrafi być więc opresyjny nie tylko dla kobiet.

Yuan Li: Pojawił się też wątek, że kanon piękna w Chinach dość mocno odwołuje się do tradycji. W tym miejscu należy pamiętać, że historia Chin jest bardzo długa, bogata i różnorodna. Tak jak w Europie co innego uznawano za piękne w renesansie, baroku czy oświeceniu, tak każda dynastia, każdy okres historyczny w Chinach różnił się także pod względem tego, jakie cechy wyglądu były stawiane na piedestale. Natomiast dziś, mimo tego historycznego bogactwa, z którego moglibyśmy czerpać, mam wrażenie, że odwołujemy się tylko do jednego modelu – chudej, bladej, wątłej, słodkiej dziewczyny z wielkimi oczami.

 2 Kronika czuosci 2018 YANG Mingming 04

Kadr z filmu „Kronika czułości”

Skoro jesteśmy przy tradycji – jeśli odczytywać „Kronikę czułości” symbolicznie, matka reprezentuje dawne obyczaje i poglądy, córka zaś nowoczesność. Ich relacja pokazuje ścieranie się tych dwóch porządków. Co ty, jako przedstawicielka młodszej generacji, cenisz najbardziej w chińskim dziedzictwie, czy są jakieś zwyczaje, z których nigdy byś nie zrezygnowała?

Yang Mingming: Na początku zaznaczę, że nie jestem wyznawczynią konfucjanizmu. Sposób, w jaki mówimy w Chinach o statusie kobiety jest niestety dla nas krzywdzący i mocno związany z konfucjanizmem właśnie. Nie wydaje mi się też, by były jakieś zwyczaje, z których za nic bym nie zrezygnowała. Natomiast to, co przemawia do mnie w tradycji chińskiej, to pewne obecne w niej wartości, które są dość uniwersalne, można je znaleźć także w innych kulturach. Lojalność, trzymanie się określonych zasad, szacunek do drugiego człowieka… Te wartości mogą uwidocznić się w relacjach przyjacielskich, rodzinnych, miłosnych… Np. podczas rozstań – to ważny moment, test na to, czy potrafimy okazać szacunek dotychczasowemu partnerowi lub partnerce, ale i sobie.

 

A jakie są w ogóle twoje obserwacje na temat współczesnych związków w Chinach? Czy stawia się na partnerstwo, a może wciąż ten status kobiety, o którym wspominałaś, jest w relacji niższy? Jak duży wpływ na sposób, w jaki ludzie dobierają się w pary i jak w nich funkcjonują, ma mentalność?

Yang Mingming: Istnieją pewne niepisane zasady, według których ludzie łączą się w pary – są one bardzo praktyczne, racjonalne i wciąż mocno obecne w naszym społeczeństwie. Oczywiście można się wyłamać, zmienić swój los, to przeważnie zależy od charakteru danej osoby. Większość tkwi jednak w pewnych utartych schematach, zastanej rzeczywistości, takiej bańce bezpieczeństwa. Myślę, że rozmawiając o związkach w Chinach, nie sposób nie wspomnieć trochę o naszej sytuacji gospodarczej, politycznej czy kulturalnej. Przed rewolucją kulturalną w Chinach obecna była klasa wyższa, rodzaj inteligencji, która przestała istnieć. Dziś klasa średnia rośnie w bardzo szybkim tempie, choć jeszcze nie tak dawno nie mieliśmy nawet na nią określenia w języku chińskim. Wydaje mi się jednak, że nasza klasa średnia znacząco różni się od tej na Zachodzie. Ludzie w Chinach szybko się dziś bogacą, ale nie idzie za tym edukacja, rozwój świadomości, tylko pieniądze. Wpływa to oczywiście na mentalność i na sposób, w jaki buduje się związki, w których wciąż często może brakować równości.

3 Kronika czuosci 2018 YANG Mingming 04

Kadr z filmu „Kronika czułości”

Fot. materiały prasowe