Tajski reżyser lubi igrać z widzem i warto być na to przygotowanym. Jeśli potraktujemy „Samui Song” w pełni poważnie, nie załapiemy się na grę, którą Pen-ek Ratanaruang starannie dla nas przygotował. Racjonalne myślenie lepiej zostawić więc przed wejściem do sali kinowej i przyjąć, że w świecie, do którego właśnie zostaliśmy zaproszeni, wszystko może być zarówno prawdą, jak i fikcją. Celem tej gry jest pozwolenie sobie na zanurzenie się w opowieść, której liczne motywy dostarczą nam prawdziwej guilty pleasure, a przy okazji, niepostrzeżenie, dostaniemy błyskotliwą satyrę, odsłaniającą różnorodne mechanizmy społeczne.

„Samui Song” skupia się przede wszystkim na głównej bohaterce, która tkwi w klatce, którą sama sobie przyszykowała. Viyada, nazywana też po prostu Vi (Laila Boonyasak), to aktorka, która olbrzymiej popularności dorobiła się na graniu złośnic w tajskich telenowelach. Vi ma też piękny, ascetyczny dom i bogatego męża Jerome’a (Stéphane Sednaoui), z którym o ile kiedykolwiek łączyło ją uczucie, to teraz na pewno gdzieś już wyparowało. Seriale i kolejne role identyczne jak z taśmy seryjnej już ją męczą, a jeszcze bardziej męczy ją apodyktyczny, coraz bardziej rozedrgany emocjonalnie i agresywny Jerome ze swoimi nietrafionymi poszukiwaniami duchowości pod dyktando manipulacyjnego religijnego guru i problemami natury seksualnej. Gdy tylko nadarza się okazja, Vi postanawia więc wyeliminować męża i odzyskać wolność. I tu zaczyna się nieprzewidywalna droga bohaterki, w trakcie której wraz z Vi przeobrażać będzie się i forma samego filmu.

1 Samui Song 2018 Pe ek RATANARUANG 03

Te zmiany, raz bardziej subtelne, innym razem zaskakujące i spychające akcję na zupełnie inny tor, sprawiają, że „Samui Song” w trakcie seansu wyzwala w nas całą gamę mieszanych odczuć i refleksji, a po nim długo siedzi gdzieś w podświadomości. Warto wspomnieć też, że już dobierając aktorów, Ratanaruang puszcza oko do widza. W końcu w będącego rzeźbiarzem i ożenionego ze znaną aktorką Jerome’a wciela się Stéphane Sednaoui – fotograf, artysta, twórca ikonicznych teledysków Alanis Morissette, Björk, Madonny czy Red Hot Chilli Peppers, sam związany niegdyś z bardzo znanymi kobietami (wspomnianą już Björk, Kylie Minogue czy Laetitią Castą). Reżyser od razu komunikuje nam też między wierszami, co myśli o samozwańczych guru, którzy potrafią mamić ludzi pod każdą szerokością geograficzną, obsadzając w roli przywódcy sekty Vithayę Pansringarmę, specjalizującego się w odgrywaniu czarnych charakterów, szerokiej publiczności znanego z „Tylko Bóg wybacza” Nicolasa Refna. A wszystkie te aluzje i eksperymenty twórcy sprawiają, że „Samui Song” nabiera różnorodnych znaczeń i unikatowej stylistyki.

2 Samui Song 2018 Pe ek RATANARUANG 03

„Samui Song” można oglądać w polskich kinach od 25 stycznia, dystrybutorem jest Azjatycki Festiwal Filmowy Pięć Smaków. Redakcja „enter the ROOM x G’rls ROOM” objęła patronat medialny nad filmem.

Fot. materiały prasowe