Jakie historie noszą w sobie kobiety, które zaznały życia w czasie wojny? Jak wyglądają ich codzienne zmagania w Polsce? Skąd czerpią siłę i o jakiej przyszłości marzą? O tym wszystkim i nie tylko opowiadają „Popytka”. Jak mówi Weronika Fibich, ten spektakl to pytanie „o warunki gościnności i o jej granice, a także o sytuację >>bycia gościem<< w obcych kulturowo przestrzeniach”. Z reżyserką rozmawiamy o tym, co skłoniło ją, by zająć się tematem, czym jest tytułowa „popytka” oraz o doświadczeniach bohaterek przedstawienia.

 

Jak narodził się pomysł, by stworzyć spektakl właśnie o kobietach, które doświadczyły wojny?

Weronika Fibich: Temat cudzoziemców szukających wsparcia, azylu w Polsce, zajmował mnie już od dawna. Impulsem do rozpoznania problemu była praca w Ośrodku dla Cudzoziemców w Grotnikach pod Łodzią. Tam na zaproszenie przyjaciół z Teatru SZWALNIA pracowałam z dziećmi, które przyjechały z rodzicami z krajów kaukaskich. Przewodnikiem po miejscu, po kulturze i ludziach była antropolożka Joanna Paliwoda. To doświadczenie nie pozwoliło minąć „innego”; podjęłam w grupie podobnie reagujących na problemy społeczne ludzi pracę nad akcją teatralną. Tak powstał „Pobyt tolerowany” – wydarzenie, które organizowaliśmy cyklicznie w prywatnych mieszkaniach. Opowieść o rodzinie z Czeczenii. O gościnności i inności. Obserwując strach przed cudzoziemcami, postanowiliśmy przeprowadzić warsztaty dla młodzieży, seniorów i sąsiadów. W chwili, kiedy problem narastał, a tak zwana fala uchodźcza stała się bardzo wyraźnym problemem, powstał cykl spotkań, wykładów i działań pod hasłem „WrogoścInność”. Zależało mi na rozpoznaniu zjawiska i budowaniu świadomości wokół zagadnienia „obcego”.

Bezpośrednim powodem stworzenia spektaklu było natomiast bardzo wzruszające spotkanie kaszubsko-czeczeńskie w małej wiosce Gołczewie, gdzie moja córka prowadziła warsztaty. Tam poznałam Marinę Hulię, aktywistkę, działaczkę społeczną, a nade wszystko przyjaciółkę czeczeńskich kobiet – matek i ich dzieci, którym zorganizowała życie na dworcu w Brześciu. I wspiera je nadal. Poczułam, że chciałabym ją jeszcze kiedyś spotkać. Propozycja rezydencji teatralnej w Scenie Roboczej wydała mi się doskonałym pretekstem do kontynuowania znajomości. Do pogłębienia pracy w materii, którą wciąż poznaję. Uczestnictwo tych, które doświadczyły wojen, prób przekroczenia granic i poszukiwania schronienia wydało mi się bardzo ważne w publicznym dyskursie na temat uchodźców w Polsce. Kobiet uchodźczyń.

 4

Fot. Paulina Skorupska

Czym jest tytułowa „Popytka”? Podobno termin odnosi się do nieuregulowanej prawnie procedury, w ramach której uchodźcy są przesłuchiwani na granicy. 

Weronika Fibich: „Popytka” to po rosyjsku próba, „pytka” – to tortura. Można powiedzieć, że jest to więc próba, która staje się torturą. Próba przekroczenia granicy nieprzekraczalnej, granicy Brześć–Terespol, próba bycia dobrą matką podczas długich miesięcy mieszkania na dworcu, wreszcie próba poukładania życia w gettycznym ośrodku dla uchodźców. Tak o tym pojęciu mówiła Marina Hulia. Zaświadczały opowieściami kobiety – Heda, Madina i Milana. Czeczenki, którym udało się granicę przekroczyć. Popytka to taka pozornie niewinna gra słów. Kojarzy się z „popytaniem” albo „popitką” w języku polskim. Ale u tych, którzy tej procedury doświadczyli, wywołuje bolesne wspomnienia.

 

Spektakl powstał właśnie we współpracy z Hedą, Madiną, Milaną  – Czeczenkami mieszkającymi w Polsce oraz Mariną – Rosjanką również mieszkająca w naszym kraju. Jak trafiła Pani na te kobiety i jak wyglądała współpraca z nimi przy tworzeniu projektu?

Weronika Fibich: Spotkałam niektóre z tych niebywałych kobiet na Kaszubach, gdzie z ogromnym zaangażowaniem uczestniczyły w proponowanych tam warsztatach. Poczułam w nich ogromną siłę i charyzmę. Byłam ich ciekawa i pomyślałam, że mogłabym w swojej pracy iść nieco dalej, rezygnując z figury świadka zastępczego na rzecz świadków. Wydawało mi się to o tyle bezpieczne, że Marina, która jest z kobietami czeczeńskimi w zażyłych i bliskich relacjach będzie dla mnie kimś, kto zadba o stawianie granic i o rozumienie kruchej materii. Pracę rozpoczęłyśmy od rozmów, rozpoznawania siebie nawzajem. Od budowania zaufania i bliskości. Teatr był tylko narzędziem. Zasadniczo ich życie i codzienność były dla mnie najważniejsze. Wspólna przestrzeń bycia kobietami i matkami bardzo nas zbliżyła.

 

„Popytka” to coś więcej niż spektakl, jest określany jako projekt społeczno-teatralny. Jaką dokładnie ma formę i czy towarzyszą mu jakieś dodatkowe działania, współpraca z organizacjami pozarządowymi itp.? 

Weronika Fibich: „Popytka” to wypowiedź publiczna kobiet, których głos zazwyczaj jest niesłyszany. Moim celem jest, aby teatr był narzędziem wypowiedzi właśnie, docierał dalej i mocniej. Reagował na bieżące sprawy tych, którym trudniej. Komunikował o problemach, obnażał obłudę systemu, celował w stereotypy i uprzedzenia. Przy realizacji tego przedsięwzięcia wspiera nas wiele osób i grup. W nieformalny sposób buduje się wokół naszego działania społeczność, która rozumie problem i towarzyszy naszej pracy. Spektakl jest pierwszym etapem naszej pracy. Kolejne będą odpowiedzią na zastaną sytuację i naszą gotowość do dalszego działania razem.

 3

Fot. Paulina Skorupska

Z jakimi największymi wyzwaniami, czy też trudnościami spotykają się w Polsce kobiety, z którymi współpracowała Pani przy spektaklu?

Weronika Fibich: Kobiety, które spotkałam przekraczały granicę Brześć–Terespol, aby znaleźć w Polsce schronienie. Chcą tu zostać i budować swoją przyszłość. Wciąż boją się wyciągać wiadomości ze skrzynki pocztowej, nie wiedzą, czy to odmowa, czy kolejne przesłuchanie… Zbierają papiery na to, że sobie radzą, że są przydatne. Te same kobiety na ulicy bardzo często napotykają złowrogie spojrzenia, często słyszą obraźliwe słowa. Ale nie poddają się.

 

„Popytka” to nie tylko opowieść o okrucieństwie wojny i trudach układania sobie życia od nowa, ale i o kobiecej sile. Skąd czerpią ją bohaterki?

Weronika Fibich: Heda, Madina i Milana to piękne, otwarte kobiety. Czerpią siłę z bycia razem i wzajemnego wsparcia. Z tego, że mogą być przydatne i pomagać innym. A o tym, że potrafią, niejednokrotnie zaświadczyły. Z Mariną, która pokazuje, jak być przydatną w każdych okolicznościach, są opiekunkami i radością dla starszych ludzi w domach opieki, są namiastką rodziny dla bezdomnych, budują spektakle dla więźniów, szyją torby, robią motanki…

 

Co chciałaby Pani, aby „Popytka” zmieniły w polskiej świadomości na temat uchodźców? 

Weronika Fibich: Głos w tematyce dyskryminacji, lęków, stereotypów i wartości wynikających ze spotykania „innego” (czy to osoby innej narodowości, czy też rasy, kultury, religii) wydaje się być istotny. Staram się rozmawiać i zadawać pytania: Czego nie wiemy? Czego i dlaczego się boimy? Jak reagować? Jak pomagać? Jak poznawać i oswajać to, co obce, groźne, dziwne? Także o tym, dlaczego „inni” boją się nas. Nawiązując do pojęcia „wrogościnności” sformułowanego przez Jaquesa Derridę, podejmuję dyskusję na temat różnicy pomiędzy wrogiem a gościem, relacji między gościem a gospodarzem. Chciałbym zapytać o warunki gościnności i o jej granice, a także o sytuację „bycia gościem” w obcych kulturowo przestrzeniach. Czy liczę na zmiany w polskiej świadomości? Wierzę, że żywe spotkanie z drugim człowiekiem przestaje być kwestią podejmowaną tylko w sferze myśli – inny staje się nasz. Trudno wobec uścisku dłoni, spojrzenia być obojętnym, pozostać obcym.

 

Czy mogłaby Pani przytoczyć jakąś jedną zasłyszaną historię czy sytuację, która miała miejsce podczas pracy nad spektaklem, która najmocniej poruszała Panią emocjonalnie?

Weronika Fibich: Kiedy po pracy na scenie zasiadłyśmy wszystkie do stołu i długo rozmawiałyśmy, zapadło milczenie. Dobre milczenie. Dawało poczucie współobecności, bliskości. Zrozumiałam, że ten moment zawieszenia jest dla mnie bardzo ważny. Stanowi istotę spotkania. Umiejscawia się między słowami, w ciszy, bez oczekiwań. Zaświadcza o naszej obecności. Jak ten bezczas, bezruch uchwycić? Pozornie nic się nie dzieje, a zdarza się więcej niż gdyby chcieć coś wyreżyserować. Atmosfera gęsta. Intensywnie. Moje pytanie było takie, jak spowodować, żebyśmy w czasie obecności widzów choć przez chwilę wróciły do tego stanu. Heda bez większego problemu odpowiedziała, że wiesz, musisz mi powiedzieć: przypomnij sobie swoją mamę.

2

 1

Premiera spektaklu „Popytka” odbędzie się 10 i 11 maja w Scenie Roboczej. Jeśli chcecie kupić bilety lub przeczytać więcej o projekcie, zajrzyjcie na stronę Sceny Roboczej

Fot. Paulina Skorupska