W tym roku matronujemy sekcji „Trzecie Oko” na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Nowe Horyzonty. W ramach sekcji pokazane będą filmy współczesnych twórczyń i twórców dotykające tematu duchowości, rytuałów, myślenia magicznego i pokazujące czarownice w nowym świetle, nieraz w formie dalekiej od dosłowności, oddając tym kobietom władanie nad ich własnymi historiami. Jednym z filmów, które będzie można zobaczyć we Wrocławiu jest surrealistyczny, zachwycający wizualnie obraz „Calypso” wyreżyserowany przez Rodrigo Limę i Lucasa Parente. Twórcy opowiadają nam o najważniejszych elementach tej onirycznej opowieści.
Wasz film był inspirowany m. in. postacią Luz del Fuego. Ta śmiała, fascynująca artystka w Polsce jest niezbyt znana. Czy możecie więcej o niej opowiedzieć?
Luz del Fuego, a właściwie Dora Vivacqua była brazylijską artystką, która cieszyła się dużą popularnością w latach 30., 40. i 50. ze względu na swoje występy, podczas których tańczyła nago w towarzystwie węży. Później stała się ikoną wczesnego feminizmu, wydała nawet książkę o swoim życiu, w której poruszała m.in. temat gwałtu i aborcji. To wszystko w połączeniu z jej nagimi występami sprawiało, że w tamtym czasie Luz del Fuego była otoczona aurą skandalu. W pewnym momencie artystka zdecydowała opuścić Rio de Janeiro i zamieszkać sama na niewielkiej wyspie w Zatoce Guanabara nazywanej Ilha do Sol, czyli Wyspą Słońca. Tam wprowadziła zasadę, że każdy, kto ją odwiedzał, musiał pojawić się nago. Z czasem wyspa stała się więc kolebką naturyzmu w Ameryce Łacińskiej. Luz del Fuego została brutalnie zamordowana właśnie na Ilha do Sol w roku 1967, w czasach militarnego reżimu, gdy w siłę urósł skrajny konserwatyzm. Jej zabójcami byli dwaj lokalni mężczyźni, z którymi Luz wdała się w kłótnie po tym jak zauważyła, że łowią ryby, stosując środki wybuchowe. W obrębie ówczesnej, patriarchalnej, nasyconej bezwzględnością mentalności nie było miejsca na akceptację dla tak silnej, nieszablonowej kobiety, która nie bała się stawać w obronie wolności i natury. Ta mentalność niestety do dziś ma się dobrze.
Luz del Fuego
Dlaczego postanowiliście w filmie spleść właśnie historię Luz del Fuego i nimfy Kalipso? Bo także tą mityczną bohaterką, jak sugeruje sam tytuł, inspirowany jest film.
Jakąś forma intuicyjnej ciekawości, fascynacji, zainteresowania, popchnęła nas do tego, by lepiej poznać te kobiety o wyjątkowych osobowościach. Nieustraszone rewolucjonistki, które ze względu na swoją niekonformistyczną, buntowniczą postawę wobec religijnych i patriarchalnych konwencji zostały naznaczone jako czarownice, w ten sposób opowiadano ich historie. Zaczęło się od postaci Kalipso, która występuje m.in. w „Odysei” Homera. Kiedy przeanalizowaliśmy mit o Kalipso, zaczęliśmy interpretować jej postać jako reprezentantkę odwiecznej tradycji kobiecego oporu. W książce nimfa zamieszkuję małą wyspę – Ogygię, co zasugerowało nam, by lokacją do naszego filmu również była wyspa. Trafiliśmy na Ilha do Sol, która idealnie odpowiadała naszym potrzebom i niskiemu budżetowi. Przypadek chciał, że była to również wyspa, którą zamieszkiwała legendarna Luz del Fuego. Już na miejscu zaczęliśmy więc przyglądać się dokładniej także historii Luz i dostrzegać bardzo dużo podobieństw między tymi dwiema kobietami. Nie sposób byłoby nie nawiązać do figury Luz del Fuego, która symbolizowała dla nas łącznik między światami – z jednej strony uosabiała nimfę, miała szczególny kontakt z przyrodą, zwierzętami, wyzwalała skojarzenia z czymś antycznym, przywodziła na myśl biblijną Ewę czy Lilith, z drugiej – była brazylijską kobietą XX wieku. Dla nas Luz del Fuego reprezentuje mityczną przeszłość, którą film przywołuje. Obraz odwołuje się do najbardziej pierwotnych prawideł związanych z kobiecością, z naturą, światem podziemnym, życiem, śmiercią… Opowiada o sile wynikającej ze świadomości, rodzaju oświecenia i o wyborze przed którym stajemy, o tym, na ile ludzcy okażemy się, zbliżając się do krawędzi przepaści związanej m.in. z degradacją środowiska naturalnego.
Zatrzymajmy się na chwilę przy środowisku. Bohaterka waszego filmu ma bardzo szczególny, bliski kontakt z przyrodą. Ale natura, pokazana w tak zachwycający sposób w „Calypso”, sama również wydaje się być bohaterką filmu. Oglądamy różne jej twarze, bo dzikie, piękne, rajskie krajobrazy zestawione są z oznakami uprzemysłowienia czy zanieczyszczenia. Dlaczego zdecydowaliście się wyeksponować ten kontrast?
Zarówno Zatoka Guanabara, jak i Ilha do Sol stały się równoprawnymi bohaterkami filmu. Musieliśmy sfilmować zarówno samą wyspę, jak i widoki z niej widoczne. Naturalny krajobraz przeplata się z elementami miejskimi i niszczycielskimi śladami pozostawianymi przez przemysł petrochemiczny. Pokazaliśmy rafinerie, platformy, statki. Przypominają one przeciwpole złożone z gigantycznych struktur, z którymi bohater będzie musiał zmierzyć się po opuszczeniu wyspy, podobnie jak Ulisses z potworami. W filmie bohater jest w pewien sposób mocniej związany z miastem – stamtąd pochodzi i tam chce wrócić, by toczyć walkę z tyranią świata mężczyzn, świata doczesnego, industrialnego i postindustrialnego. Zatoka Guanabara to miejsce bardzo szczególne, w którym unaocznia się władza człowieka, miejsce, w którym spotyka się apokalipsa i raj, piekło i niebo. Nie moglibyśmy nakręcić tam filmu i zignorować tych faktów, w żaden sposób o nich nie opowiedzieć, nie pokazać brudów. Kiedyś zatoka była obszarem, do którego przypływały wieloryby, by łączyć się w pary. Później wybito wieloryby, ale delfiny, żółwie czy nawet pingwiny wciąż tu migrują. Z tym, że dziś obserwujemy żółwie, które umierają od udławienia plastikowymi torbami, podobnie uduszone ryby, zrujnowane osiedla rybackie i załamanie całego ekosystemu. Mało które miasto dorównuje Rio de Janeiro w produkcji odpadów i braku sanitarnej higieny. Chcieliśmy nakręcić film, w którym przyszłość naznaczona zanieczyszczeniem, zaśmiecona, splata się z tym, co najbardziej archaiczne. Te dwie czasoprzestrzenie funkcjonują obok siebie. Wierzymy też, że aby świadomie mówić o zaśmieceniu nie można zaprzeczać rzeczywistości, trzeba ją przyjąć, a nawet w pewien sposób pokochać. Dlatego założyliśmy, że w naszym filmie pokażemy ślady przemysłu w sposób, który też jest w pewien sposób estetyczny, co też jest naszym zdaniem na swój sposób ludzkie.
Rzeczywiście wasz film jest bardzo estetyczny. Przywodzi na myśl piękny, ale i niepokojący sen, wypełniony licznymi symbolami. Jak staraliście się osiągnąć taką atmosferę?
Obydwoje jesteśmy marzycielami i od czasu do czasu korzystamy z substancji psychoaktywnych. Jednak przede wszystkim bardzo często po prostu milkniemy i oddajemy się naturze, jej tajemnicom, kontemplujemy, obserwujemy światło. W trakcie pracy nad filmem wręcz rygorystycznie ćwiczyliśmy się w obserwacji i słuchaniu. Rdzenna nazwa Wyspy Słońca to Tapuama – termin ten oznacza kamienie, które śpiewają. A kamienie na wyspie rzeczywiście wydają określone dźwięki, tworzą melodie zależne od kierunku i intensywności wiatru. W filmie znalazło się dużo miejsca na ciszę, obserwację i szacunek, które odzwierciedlały naszą relację z wyspą. Nasze próby wsłuchania się w jej melodię, poznania tańca światła, struktury skalnych formacji, wejścia w dynamikę codzienności i ślady przeszłości. Wszystko zawdzięczamy wyspie. To ona nadała kierunek naszym działaniom. Co ciekawe, ta okolica leży na trasie, którą przemycane są narkotyki, w związku z czym wielu ludzi boi się odwiedzać wyspę. Myślę, że ten rodzaj niepokoju, napięcia, jest w filmie odczuwalny, kino jest bardzo delikatną powierzchnią, na której tego typu rzeczy zostawiają ślad. Na szczęście nam nie przydarzyło się nic złego. Wierzymy, że szacunek, z jakim traktowaliśmy to miejsce sprawił, że wyspa odwdzięczyła się, zapewniając nam ochronę i dobrą passę.
Rodrigo Lima
Lucas Parente
Podczas Nowych Horyzontów wasz film zostanie zaprezentowany w sekcji „Trzecie Oko”, skupiającej się na pokazaniu różnych obliczy duchowości, magii i sylwetek czarownic czy po prostu kobiet niezależnych, wiedzących więcej. W związku z tym chciałam was zapytać, co figura czarownicy we współczesnym kinie czy sztuce może nam dziś zaoferować na poziomie symbolicznym, jakie nowe sposoby rozumienia rzeczywistości mogą podsuwać takie historie?
Głęboko wierzymy w to, że potrzebna jest zmiana perspektywy, przełamanie paradygmatów, które do tej pory wiązały się z historiami czarownic. Potrzebne są nowe narracje na temat tych mistycznych bohaterek. Mówiące o ich pozycji w społeczeństwie, odsłaniające znaczenie ich działań, gestów, sposobów postrzegania rzeczywistości, które związane są z ich magicznymi mocami, które wcale nie muszą być rozumiane dosłownie. W starożytnych mitach herosom towarzyszyły potężne czarownice – przeważnie kobiety, czasem istoty androginiczne. Miały one w sobie zarówno coś ludzkiego, jak i nadprzyrodzonego, często zwierzęcego. Postaci takie jak Medea, Ariadna, Enkidu czy Lilith na którymś etapie podróży bohatera były przez niego opuszczane. W końcu bohater miał przed sobą jasny cel: wyciąć las, by zbudować bramę, zdobyć skarb, zabić minotaura itp. I wypełnienie zadania było dla niego najważniejsze. Jednak nie wypełniłby go bez pomocy czarownic, które jako łączniczki między światem ludzkim a nadprzyrodzonym, pomagając herosowi, musiały przeważnie zniszczyć coś bardzo sobie bliskiego (np. umożliwiając zgładzenie innego magicznego stworzenia). Dla miłości poświęcały jakąś część siebie. Sprawiało to, że dla swojego świata, świata natury czy magii, stawały się zdrajczyniami, w świecie ludzi były natomiast tymi porzuconymi. Bohater zawsze zostawiał je, by sam podążać za wieczną chwałą. Dokonywały więc jakby podwójnego samobójstwa, zostały odrzucone przez obydwa światy, zyskiwały za to wolność. Nadszedł czas, by te czarownice, oszukane przez swoich herosów, zastrajkowały. By to one przejęły kontrolę nad swoimi historiami, opowiedziały je samodzielnie. Wracają do swojej pierwotnej, dzikiej natury, znacznie przekraczającej to, co ludzkie i to, co zwierzęce, prawdziwie boskiej, nadprzyrodzonej. Zwracają się przeciwko bohaterom, którzy je wykorzystali, ponownie stają się czarownicami, podwajając swoją siłę i wkraczają na społeczną arenę, z której przez wieki były wypychane.
plakat filmu
Fot. materiały prasowe, wikipedia.com