„Tego prezentu nie zapomnisz do końca życia”. Kim są i jak działają gwałciciele?

Niedawno było głośno o historii Ewy zgwałconej przez przyjaciela, z którym znała się od piaskownicy. Chłopak zrobił to w jej osiemnaste urodziny. Do spółki z kolegą. Całe zdarzenie uwiecznił na zdjęciach zrobionych jej telefonem. Dzięki nim dziewczyna następnego dnia dowiedziała się, co się stało. Po sześciu godzinach robienia z nią wszystkiego, co widzieli na stronach porno, chłopcy nieprzytomną dziewczynę wrzucili jak worek śmieci do bagażnika pobliskiej ciężarówki. W środku siedzieli robotnicy. W domu podczas gwałtu byli rodzice chłopaka. Nikt się niczego nie domyślał, nikt nie zareagował.

On wszystko sobie dokładnie zaplanował. Krok po kroku. Z premedytacją. Zaproponował jej, że urządzi imprezę. Wcześniej postarał się o pigułkę gwałtu, którą podał jej w drinku. Umówił się z kumplem, z którym wspólnie ją zgwałcili. Od początku do końca zrealizował swoją fantazję.

Przed urodzinami powiedział: „Tego prezentu nie zapomnisz do końca życia”. Czy to jest możliwe, żeby dziewczyna nie zorientowała się wcześniej, że coś z jej kolegą jest nie tak?

Oczywiście, że możliwe. Znała go przecież od lat. Prawdziwa przyjaźń opiera się między innymi na zaufaniu. Jeśli nie ufasz przyjacielowi, to komu masz na tym świecie zaufać? Pomyliła się tylko w jednym. On nie był jej przyjacielem. Z drugiej strony, jak pokazują statystyki, sprawcami zgwałcenia w 54% przypadków są osoby znane pokrzywdzonej kobiecie.

Co taki chłopak miał w głowie? Czy mógł nie mieć świadomości, jaką krzywdę wyrządza?

Pewnie wyczytał na forach internetowych, że są takie prochy, po których dziewczyna staje się „erotycznie dostępna”, chociaż nie wie, co się z nią oraz wokół niej dzieje. Więc on kupuje takie prochy, organizuje spotkanie i postanawia zrealizować wszystkie możliwe fantazje seksualne, bo pewnie jest zakompleksionym prawiczkiem, który chce już mieć swój pierwszy raz za sobą.

Ale w dzisiejszych czasach seks jest przecież na wyciagnięcie ręki. Są prostytutki, dziewczyny, które sypiają za darmo z chłopakami. Jest masa aplikacji temu służących.

Jeżeli był zakompleksiony i lękowy, to nie miał śmiałości iść do prostytutki. Natomiast przyjaciółkę znał. Podobała mu się. Fantazjował o niej od lat. Łatwiej mu się było przełamać. Są to oczywiście wyłącznie robocze hipotezy, ponieważ go nie badałem.

Nawet kiedy ta ewidentnie niewinna ofiara próbowała się zabić, wieś wciąż stała po stronie gwałciciela. Grzegorz G. osiemnaste urodziny obchodził w areszcie. Żeby dodać mu otuchy, lokalny ksiądz odprawił w jego intencji mszę.

Trudno mi o rzetelny komentarz, ponieważ nie wiem, w jakiej intencji ksiądz odprawił tę mszę. Czy chodziło o to, żeby chłopak jak najszybciej został skazany za zgwałcenie zbiorowe, czy też o to, aby dla niego czas pobytu w zakładzie karnym nie był przedsionkiem piekła na ziemi. W subkulturze więziennej gwałciciele są najgorzej traktowani przez współwięźniów. Nie wyobrażam sobie, że msza mogłaby być odprawiona w intencji jego uniewinnienia i szybkiego powrotu do domu. Jeżeli jednak tak było, to ksiądz powinien porzucić stan kapłański, ponieważ minął się z powołaniem.

Ta historia znalazła się na pierwszych stronach gazet, ale znam świeższą, zdecydowanie mniej spektakularną, o której pewnie nikt nie usłyszy i może dlatego wydaje się jeszcze straszniejsza. W zeszły weekend mój znajomy wracał z imprezy do domu. Była północ. Szedł na przystanek autobusu nocnego koło mostu Poniatowskiego w Warszawie. W pewnym momencie zauważył młodą dziewczynę. Była cała poobijana. Miała starte łokcie i kolana. Była zapłakana. Próbowała pożyczyć telefon od starszego pana. Ten jej nie pomógł, bo – jak później wyznał – bał się, że go okradnie. Dziewczyna miała tatuaże, kolczyki, kabaretki i jego zdaniem wyglądała podejrzanie. Chciała zadzwonić do mamy. Mój kolega pożyczył jej telefon, a z rozmowy, której fragmenty słyszał, dowiedział się, że właśnie została zgwałcona w przejściu podziemnym. Chciał zadzwonić na policję, ale dziewczyna się nie zgodziła. Jej mama w końcu po czterdziestu minutach przyjechała i ją zabrała. Pewnie ani na komisariat, ani do szpitala nie dotarły. Dziewczyna była w szoku, więc miała prawo nie myśleć trzeźwo. Co w takiej sytuacji można było więcej zrobić? Jak pomóc?

Kolega zareagował empatycznie, zgodnie z prośbą pokrzywdzonej dziewczyny. Owszem, jako prawy obywatel powinien był zgłosić policji fakt popełnienia przestępstwa, ponieważ zgwałcenie przestało być ścigane w trybie wnioskowym (czyli na wniosek ofiary), a od jakiegoś czasu jest ścigane obligatoryjnie. Szybka akcja policji mogła doprowadzić do zatrzymania potencjalnie niebezpiecznego gwałciciela, a tym samym ochronić przyszłe ofiary. Oczywiście możliwe, że sprawcą był znajomy dziewczyny i dlatego nie chciała interwencji policji.

Z gwałtem w przejściu podziemnym od razu kojarzy mi się film "Nieodwracalne" Gaspara Noego.

Tak, jest tam scena wyjątkowo brutalnego gwałtu analnego dokonanego na bohaterce filmu granej przez Monicę Bellucci. Scenę nagrano w jednym ujęciu i ciągnie się ona przez kilkanaście minut, co nie pozwala widzom uciec od drastycznego widoku przemocy seksualnej.

Najbardziej przerażająca w tym filmie jest właśnie ta tytułowa nieodwracalność. Jeszcze chwilę wcześniej bohaterka, którą gra Monica, jest zmysłową, pewną siebie, beztrosko flirtującą na imprezie kobietą, a chwilę później jej życie rozpada się na milion kawałków.

Pod wpływem emocji podejmuje decyzję o samotnym powrocie metrem do domu. To powoduje, że znajduje się w złym czasie w złym miejscu. Tysiące innych kobiet bezpiecznie przechodziły przez to przejście, niestety splot okoliczności powoduje, że tym razem znajduje się tam również gwałciciel. Na kobiecie nie ciąży żadna wina ani odpowiedzialność za to, co się jej przydarzyło. Gwałt jest niestety najczęściej kwestią niefortunnego zbiegu okoliczności. Niestety nie jesteśmy w stanie przewidzieć, gdzie czai się niebezpieczeństwo.

Pamiętam, jak przed kilkoma laty opiniowałem pewnego sprawcę zgwałcenia. Tamto zdarzenie utkwiło mi w pamięci, bo pokazuje właśnie znaczenie przypadku w naszym życiu. Młoda dziewczyna przyjechała pociągiem z Łodzi do Warszawy, żeby odwiedzić koleżankę. Była szósta rano. Wysiadła na Dworcu Centralnym i poszła na przystanek. Dosłownie zaraz podjechał autobus o odpowiednim numerze, więc wsiadła i pojechała. Po chwili zorientowała się, że nie rozpoznaje okolicy, więc zapytała kierowcę, czy nie pomyliła kierunków. Okazało się, że zamiast na Wolę pojechała na Pragę. Zgodnie z radą wysiadła na najbliższym przystanku i poszła na po drugą stronę ulicy. Niestety, tak się nieszczęśliwie zdarzyło, że tam właśnie czekał na swoją ofiarę sprawca, który chwilę później zawlókł ją w pobliskie krzaki, po czym przez kolejne trzy godziny gwałcił.

Gdyby wysiadła na przystanku wcześniej albo zapytała kierowcę chwilę później, jej życie wyglądałoby inaczej…

I wtedy opiniowałbym tego samego sprawcę za zgwałcenie innej kobiety. Tamten osobnik zaplanował sobie wszystko już wcześniej i czaił się w krzakach za przystankiem niczym drapieżnik. Ofiarą stała się kobieta, która pojawiła się wcześniej od innych w jego polu widzenia i spełniała jego kryteria dotyczące wyglądu i wieku.

Jakim typem gwałciciela był mężczyzna z przystanku autobusowego?

On był akademickim wręcz przykładem seryjnego gwałciciela typu psychopatycznego. Kiedy go opiniowałem, miał pięćdziesiąt osiem lat. Po raz pierwszy zgwałcił w wieku lat osiemnastu. To była jego inicjacja seksualna. Od tamtej pory zgwałcenie było dla niego jedyną formą zaspokojenia seksualnego. Z więzienia wyszedł w połowie kary za dobre sprawowanie i zgwałcił kolejny raz. Odsiedział połowę wymierzonej kary, wyszedł na wolność, znowu zgwałcił. Otrzymał wyższy wyrok za recydywę i znowu wyszedł po odbyciu połowy kary. I znowu zgwałcił. Tak przeżył czterdzieści lat swojego życia.

Kto wpadł na pomysł, żeby go tyle razy wypuszczać?!

Wypuszczano go na wolność, ponieważ działo się to w latach, kiedy wymiar sprawiedliwości przed podjęciem decyzji o wypuszczeniu sprawcy nie wymagał opinii biegłych psychiatrów i seksuologów oceniającej, czy skazany nadal nie stanowi zagrożenia dla społeczeństwa. Próbowałem zainteresować tą sprawą osoby kompetentne pracujące w organach wymiaru sprawiedliwości. Ale nic z tego. W tamtych czasach nikogo to zbytnio nie interesowało. Nie było żadnego przymusu leczenia. Przestępca miał odsiedzieć swoje i tyle. Obowiązywał pogląd, że kara pozbawienia wolności jest optymalnym sposobem resocjalizacji.

Resocjalizacji i terapii więźniów skazanych za przestępstwa seksualne poświęcimy osobny rozdział. Tymczasem wróćmy do klasyfikacji gwałcicieli.

W literaturze specjalistycznej istnieje wiele typologii zgwałceń. W swojej praktyce biegłego posługuję się tą zaproponowaną przez Nicholasa Grotha, a zmodyfikowaną przez Juliana Godlewskiego, który był moim nauczycielem i który uczył mnie rozumowania oraz wnioskowania sądowo-seksuologicznego. Wolę ją od późniejszych amerykańskich klasyfikacji zaproponowanych przez psychologów z FBI. Godlewski podzielił zgwałcenia na trzy podstawowe grupy: motywowane głównie pozaseksualnie, czyli: represyjne, władcze oraz gniewne. Motywowane seksualnie niespecyficznie lub kombinowane, czyli: psychopatyczne lub socjopatyczne oraz impulsywne. Motywowane seksualnie: czyli sytuacyjne, instrumentalne, w służbie innych dewiacji (oprócz sadyzmu), sadystyczne i raptofilne.

Oj, to będzie długa rozmowa. Sama liczba typów gwałcicieli przytłacza. Zacznijmy od końca, od tych motywowanych seksualnie – sytuacyjnych.

Zgwałcenie typu sytuacyjnego to takie, w którym ofiara zna sprawcę i z własnej woli rozbudza jego podniecenie seksualne. Daje się zaprosić do niego do domu, pije razem alkohol, przytula się, daje się całować. To całowanie, dotykanie i głaskanie jest tym, czego w danym momencie ona oczekuje. Z jej punktu widzenia to początek budowania relacji emocjonalnej lub intymnej. Myśli, że jeżeli spotkanie spełni jej oczekiwania, to następnym razem może posunie się dalej. Jednak ten mężczyzna uważa, że skoro przyjęła jego zaproszenie, wypili butelkę wina, a potem się głaskali i całowali, to ona ma ochotę na więcej. Zatem jej opór błędnie interpretuje jako wyraz przekory, kokieterii lub gry na zwłokę. Może też ocenić jej opór właściwie, lecz silne podniecenie zaburza jego zdolność lub gotowość powstrzymania się od dalszego działania. Niektórzy mężczyźni mają problem z kontrolowaniem własnej impulsywności, kiedy są podnieceni.

Opiniowałeś kiedyś takiego gwałciciela? Tego typu sprawy nie są pewnie często zgłaszane.

Są one najrzadziej zgłaszane, ponieważ kobiety często czują się współwinne i boją się, że ktoś uzna, że same się o to prosiły. Pamiętam właśnie taką sprawę o zgwałcenie, w której pokrzywdzona flirtowała z partnerem, świadomie budując napięcie seksualne. Jednak w kluczowym momencie sobie przypomniała, że ma dni płodne. Żadne z nich nie miało prezerwatywy, więc powiedziała, że się nie zgadza na seks. Niestety on nie potrafił się powstrzymać i impulsywność wzięła górę. Oczywiście to, że kobieta miała ochotę na seks i zmierzała w tym kierunku, zupełnie go nie usprawiedliwia. Tylko zgoda wyrażona w warunkach wolnych od przymusu, strachu czy zakłócenia świadomości stanowi przyzwolenie na seks. „Nie” zawsze oznacza „nie”.

A gwałt sadystyczny? Czy takim gwałcicielem jest np. Mariusz Sz., polski Fritzl z Kaszub? Podobno przed ślubem był kochanym i łagodnym mężczyzną, ale kiedy tylko zamieszkał z żoną, zamienił się w potwora. Zaczął ją bić, gwałcić, głodzić, znęcać się nad nią psychicznie i fizycznie. Później znęcał się również nad ich dwiema córeczkami. Starszą również gwałcił. Miała wtedy kilka lat. W końcu zamknął żonę w piwnicy. Raz na jakiś czas zakładał jej worek na głowę, przykuwał łańcuchami do haków i za drobną opłatą 20 zł pozwalał swoim braciom ją gwałcić.

Przywołana przez ciebie historia Mariusza Sz. to przykład zgwałcenia typu psychopatycznego lub socjopatycznego dokonanego przez osobę z zaburzeniami osobowości lub organicznym uszkodzeniem mózgu. Tu motywacją sprawcy jest uzyskanie satysfakcji seksualnej oraz narzucenie swojej woli. On potrzebuje dysponować drugim człowiekiem, również w sferze seksualnej. Napaści czasami są planowane, ale zdarza się, że są efektem nadarzającej się okazji. W zależności od stanu psychicznego sprawcy, u ofiary może dojść do ograniczonych, ale czasem też znacznych uszkodzeń ciała, aż do zabójstwa włącznie, mimo że początkowo nie było ono zamierzone. Taka napaść trwa raczej krótko, a napastnik znajduje się w stanie podniecenia, po prostu puszczają mu hamulce. Często jest pijany. Napaści mogą się powtarzać, a nawet stanowić określony styl funkcjonowania sprawcy.

To co jest w takim razie zgwałceniem sadystycznym?

A właśnie, trochę wybiegliśmy do przodu. Wróćmy do kategorii zgwałceń motywowanych seksualnie. Zgwałcenie sadystyczne jest wyrazem nieograniczonej władzy nad kobietą i jej ciałem. Taką władzę symbolizuje okaleczanie, znęcanie się lub nawet zabijanie ofiary. Sprawca jest zawsze silnie podniecony, a jego napaści są dobrze zaplanowane, przemyślane i powtarzane. Pragnie zaspokojenia seksualnego, ale może to zrobić wyłącznie w drastyczny sposób. W trakcie napaści nie zawsze dochodzi do stosunku seksualnego. Czasami sprawca podejmuje kontakt seksualny ze zwłokami. Napaści mogą być zrytualizowane przez nakładanie węzłów, torturowanie, realizowanie różnego rodzaju udziwnień, czasami bardzo wymyślnych, ponieważ to one zapewniają uzyskanie i utrzymanie podniecenia seksualnego.

Jakich na przykład?

Przypalanie ciała, nacinanie skóry ostrymi przedmiotami, odcinanie piersi, warg sromowych lub łechtaczki, wkładanie do pochwy lub odbytu różnych przedmiotów, np. butelek. Przebieg zgwałcenia jest potem odtwarzany w wyobraźni podczas normalnych stosunków seksualnych z inną partnerką, zapewniając gwałcicielowi sprawność seksualną. Jedna z ofiar opiniowanego przeze mnie sprawcy tak zrelacjonowała przebieg gwałtu:

„Zaatakował mnie w lesie. Przewrócił mnie. Wyrywałam się, ale trzymał mnie mocno za ręce i za gardło. Najpierw ściągnął mi bluzkę, a potem związał mi ręce. Zaciągnął do drzewa i tam sznurek zawiesił o gałąź. Byłam tyłem do drzewa. Bił mnie w twarz i w brzuch pięścią. Potem zdjął mi spodnie, majtki i buty. Byłam cała nago. Tak jakby wisiałam na drzewie. Nie było zimno. Później odbył ze mną stosunek płciowy. Zgwałcił mnie. Potem mnie odwiązał od drzewa, rzucił mnie na ziemię i ponownie zgwałcił, tym razem od tyłu. Bił mnie, szczypał i wkładał mi brudne palce do buzi. Przez cały czas krzyczałam i płakałam. Najpierw mnie dusił, żebym przestała, a w końcu zatykał mi buzię rajstopami. Po wszystkim zabrał mi rajstopy i majtki, ale pozwolił mi się ubrać. Jak się już ubrałam i myślałam, ze to koniec, kazał mi się znowu rozebrać. Musiałam to zrobić. Znowu wiązał mi ręce i nogi. Byłam na ziemi. Zapalił papierosa i zaczął przypalać mi krocze, sutki brzuch i żebra. Strasznie bolało. Kiedy mu się skończył papieros to go zgasił na mnie. Tam na dole… O ciąży nie myślałam. Nie chciałam tylko, żeby mnie zabił.”

I te wspomnienia sprawców są warunkiem koniecznym do uprawiania „normalnego” seksu, tak?

Dokładnie tak. U gwałcicieli sadystycznych wspomnienia umożliwiają osiągnięcie stanu podniecenia i odbycie stosunku płciowego z inną kobietą bez potrzeby realizacji swoich makabrycznych preferencji.

A gwałty raptofilne?

Raptofilia, inaczej gwałcicielstwo, polega na czerpaniu przyjemności z przełamywania oporu ofiary. W tym rodzaju zgwałcenia agresja ma wyłącznie charakter erotyczny, a ewentualne uszkodzenia ciała kobiety są przypadkowe. Czas trwania czynu jest krótki, a zachowanie sprawcy powtarzalne i planowane. Chodzi mu oczywiście o uzyskanie sprawności i zaspokojenie potrzeby seksualnej oraz zapewnienie sobie materiału do fantazjowania.

W świetle współczesnych ustaleń ten typ zgwałcenia jest dyskusyjny – nie jest wpisany do któregokolwiek systemu klasyfikacyjnego. Nie ma aktualnie jednoznacznych kryteriów do postawienia takiego rozpoznania, aczkolwiek niektórzy biegli seksuolodzy nieśledzący aktualnego piśmiennictwa nadal posługują się tym terminem w swoich opiniach sądowo-seksuologicznych.

Gwałty w służbie innych dewiacji brzmią dość militarnie.

Są to zgwałcenia motywowane chęcią zdobycia partnera nieosiągalnego lub trudno osiągalnego za pomocą powszechnie akceptowanych lub nieakceptowanych metod, połączonych z potrzebą uzyskania zaspokojenia seksualnego. Zachowanie napastnika zależy od rodzaju jego parafilii oraz od osobistego skryptu. Zachowanie jest zaplanowane, poprzedzone fantazjami, ale zdarzają się również sytuacyjne, sprowokowane sposobnością, która pobudziła wyobraźnię sprawcy.

Tyle definicja. A teraz mi to wytłumacz. Pamiętasz przykład takiego typu gwałtu ze swojej praktyki?

Trzydziestoczteroletni kawaler napadał na dziewczynki w wieku dziesięć–czternaście lat. Groźbami słownymi wymuszał uległość, po czym gwałcił je genitalnie lub analnie. Ponieważ jako osoba z pedofilią nie mógł realizować swojego popędu seksualnego z dorosłymi partnerkami, dokonywał napaści na dziewczynki. W tym przypadku mamy do czynienia z pedofilem dokonującym zgwałcenia.

Kto jeszcze dla sprawcy może być takim nieosiągalnym lub trudno osiągalnym celem?

Partnerka, która nie zgadza się na seks oralny, analny lub inne zachowania seksualne, które jej zdaniem są perwersyjne.

Jakie inne dewiacje oprócz pedofilii i sadyzmu występują u gwałcicieli?

Właściwie każdy rodzaj parafilii. Podczas rozwoju psychoseksualnego różnego rodzaju czynniki środowiskowe mogą spowodować utrwalenie się określonych sposobów uzyskiwania podniecenia seksualnego, np. sadyzm seksualny. Aby uzyskać zaspokojenie seksualne, sprawca podczas zgwałcenia będzie celowo zadawał ból i cierpienie swojej ofierze. Fetyszysta może gromadzić elementy bielizny swoich ofiar. Preferujący kontakt z moczem (urofilia) mogą w trakcie zgwałcenia oddawać mocz na swoją ofiarę, kazać go pić lub wydalać go do pochwy lub odbytu ofiary.

A gdzie leży granica między dewiacją a niedewiacją? Bo przecież seks oralny czy analny to nie dewiacja, prawda?

Aktywność seksualna oraz zdolność do przeżywania seksualnego zmieniają się dynamicznie w rozwoju osobniczym. Mnogość sposobów seksualnego zachowania i jego plastyczność sprawiają, iż łatwiejsze do klasyfikacji są te zachowania, które zdecydowanie odbiegają od normy niż mieszczące się w jej granicach. W dużym uproszczeniu dla łatwiejszego zrozumienia istoty tego zagadnienia przyjmijmy, że do zachowań parafilnych będziemy zaliczać zachowania naruszające zdrowie własne lub innego człowieka. Gdybyśmy chcieli za parafilię uznać zachowania, które naruszają system moralny danego społeczeństwa (wyznaczający pożądane i niepożądane społecznie zachowania), to seks oralny lub analny byłby oczywiście zaliczany do parafilii.

A czym jest „osobisty skrypt”, o którym wspomniałeś wcześniej?

To utrwalony zespół uwarunkowań, według którego przebiega cykl reakcji seksualnych danego człowieka, np. uzyskiwania podniecenia i satysfakcji seksualnej podczas obnażania się w parku lub ocierania się o współpasażerów w środkach komunikacji miejskiej. Seks w sypialni ze stałym partnerem lub partnerką nie daje równie silnej przyjemności. Reakcje seksualne będą przebiegały prawidłowo tylko wtedy, gdy określone bodźce seksualne będą działały w sposób planowy i zsynchronizowany zgodnie z osobistym skryptem. Każde odstępstwo od skryptu będzie hamować reakcje lub je zniekształcać, np. wyzwolenie orgazmu będzie uzależnione od przyjęcia przez partnera lub partnerkę określonej pozycji seksualnej lub konkretnego ubrania.

Następne w kolejności są gwałty impulsywne.

Tego typu zgwałcenie ma bardzo zróżnicowane cechy. Często sprawia wrażenie czynu niezrozumiałego czy wręcz absurdalnego. Popełniają je zazwyczaj mężczyźni z niepełnosprawnością intelektualną, którzy mają znaczne zmiany organiczne w mózgu (np. zanik, uszkodzenie czy nowotwór), lub mężczyźni upośledzeni fizycznie w sposób utrudniający im funkcjonowanie społeczne. Przykładem może być zgwałcenie młodej kobiety w Poznaniu. Podeszła ona do dwóch mężczyzn pijących piwo w pobliżu szpitala i poprosiła o puste puszki. Mężczyźni najpierw obrzucili ją wyzwiskami, a potem zaciągnęli do szpitalnego prosektorium, w którym pracował jeden z nich. Tam kobieta została w wyjątkowo bestialski sposób skatowana i zgwałcona. Nieprzytomną porzucili w okolicy w odludnym miejscu.

Sprawca przed zgwałceniem nie analizuje tego, co się wokół niego dzieje. Działa gwałtownie, bo chce uzyskać natychmiastową gratyfikację. W związku z tym może zaatakować w miejscu publicznym mimo ryzyka, że zostanie złapany. Wobec swojej ofiary przejawia dużo agresji i przemocy. Na jej ciele często widoczne są liczne ślady duszenia lub uderzeń. Czas trwania napaści jest przeważnie krótki. Sprawca atakuje zazwyczaj epizodycznie. Ataki są niezaplanowane jako zgwałcenie lub nieplanowane w ogóle. Sprawca gwałci, by odreagować poczucie krzywdy wywołane odrzuceniem (np. z powodu jego upośledzenia) bądź przekonaniem o odrzuceniu.

To przejdźmy do zgwałceń motywowanych głównie pozaseksualnie.

Są to zgwałcenia gniewne, władcze i represyjne.

Gniewne, czyli takie, w których gwałt jest rozładowaniem złości.

Tak. Motywacją do popełnienia czynu jest potrzeba zadośćuczynienia sobie za krzywdy wyrządzone przez życie w ogóle lub przez kobiety. Sprawca jest wściekły. Napaść jest nagła, impulsywna i spontaniczna. Agresja ma charakter wyładowania, a uszkodzenia ciała kobiety są zamierzone i dotyczą wszystkich jego okolic. Czasami sprawca nie usiłuje odbyć stosunku seksualnego, wystarczy mu dotykanie lub okaleczanie genitaliów.

Ale czym ten gwałt różni się od impulsywnego? Tu też jest poczucie krzywdy, agresja i potrzeba rozładowania frustracji.

Wytłumaczę ci na przykładzie. Opiniowałem takiego gwałciciela z opolskiego. Sprawca wracał do domu z Warszawy podmiejskim busem. Jechał z kolegami z budowy. Był piątek, trzeba było zwilżyć gardło, więc całą drogę pili wódkę. Tak się złożyło, że wcześniej tego dnia ten pan próbował załatwić chwilówkę, ale przez tą „głupią lafiryndę” mu się nie udało. W pewnym momencie jego wzrok skupił się na kobiecie siedzącej z przodu busa. Była podobna do pani z firmy pożyczkowej, która mu odmówiła. Z każdym kilometrem i każdym łykiem alkoholu rosła w nim złość. Cały czas widział z przodu auta kobietę winną jego niepowodzenia. Wysiadł na tym samym przystanku co ona i gdy poszła na przełaj przez pole do domu, napadł ją i brutalnie zgwałcił. Całe szczęście jej mąż wiedział, o której godzinie wsiadła do busa i gdy nie dotarła o czasie dp domu, zaniepokoił się i postanowił sprawdzić, co się stało. Znalazł ją i dzięki temu przeżyła.

Co się dzieje, jak taki ktoś nie znajdzie odpowiedniego obiektu pod ręką? Jak rozładowuje napięcie? Masturbuje się kompulsywnie?

Jeżeli nie znajdzie odpowiedniego obiektu, może rozładować napięcie przez agresję na zwierzęciu lub inicjując bójkę z przypadkowym mężczyzną. Zgwałcenie gniewne nie jest motywowane podnieceniem seksualnym sprawcy, tylko przepełniającą go złością i potrzebą odwetu.

A typ władczy?

Ten typ gwałciciela ma problemy z niską samooceną oraz poczuciem niepewności. Jest przekonany, że nie szanują go kobiety, dzieci, żona.

W związku z tym musi to sobie jakoś zrekompensować?

Tak. Poprawić własny wizerunek, poszukać uznania. Zanim taki osobnik zgwałci swoją ofiarę, musi jej pokazać, kto tu rządzi. Nie zależy mu na uszkodzeniach ciała kobiety. On chce ją przesłuchiwać, zadawać wiele czasami poniżających pytań dotyczących jej zachowań seksualnych, np. jak często uprawia seks oralny lub analny. Chce być jej panem i władcą. Napaści takiego osobnika mogą się powtarzać, z czasem mogą też być coraz bardziej agresywne.

Jego ataki są planowane, dokonywane z premedytacją i przeważnie poprzedzają je fantazje erotyczne. Napastnik może być pijany.

Pamiętam takiego sprawcę. W chwili popełnienia czynu miał czterdzieści lat, wykształcenie podstawowe i był kawalerem. Napadł na wracającą do domu kobietę, dwudziestoczterolatkę. Jego zachowanie napadnięta kobieta opisała tak:

„Zaatakował mnie nagle, od tyłu. Próbowałam krzyczeć, ale trzymał mnie mocno ręką za usta. Krzyczał, że jak się nie zamknę, to mnie zabije. Uderzył mnie w głowę. Chyba na ostrzeżenie i popchnął do przodu. Przewróciłam się. Kazał mi się rozebrać. Byłam na kolanach. Robiłam to wolno, bo mi się strasznie trzęsły ręce, więc się zdenerwował i rozerwał mi bluzkę. Nie miałam stanika. Zaczął mnie obłapywać i ściskać mocno piersi, a potem pośladki. Potem kazał mi zdjąć spodnie. Majtki zerwał mi siłą. Byłam sparaliżowana. Wtedy wyjął ze spodni penisa i zapytał czy jestem dobra w obciąganiu i czy lubię to robić. Cały czas klęczałam. Wepchnął mi go do buzi, głęboko do gardła, a potem się spuścił i kazał połknąć jego spermę. Potem odbył ze mną stosunek dopochwowy i doodbytniczy. Trwało to długo. Nie wiem, ile dokładnie. Zrobiło się ciemno. Przewracał mnie w różnych pozycjach. Ciągle rozkazywał mi, co mam robić. Był bardzo brutalny i agresywny. Gryzł mnie i ściskał. Też wyzywał. Potem cała byłam w siniakach. Pytał, czy mi dobrze i czy jest najlepszy, jakiego miałam. Kiedy drugi raz doszło do wytrysku kazał mi się ubrać. Potem pozwolił mi pójść. Pamiętam, że mężczyzna śmierdział potem i papierosami”.

Czy takiemu sprawcy faktycznie w jego urojeniach może się wydawać, że sprawia przyjemność zaatakowanej kobiecie?

Jemu zależy wyłącznie na przekonaniu samego siebie, że jest podziwiany. Nie zależy mu na sprawianiu przyjemności zaatakowanej kobiecie.

Przyszła mi do głowy jedna rzecz. Podobno ponad połowa mężczyzn po czterdziestym roku życia miewa problemy z erekcją. Czas nikogo nie oszczędza. Co się dzieje, kiedy gwałciciel staje się impotentem?

Do zgwałcenia może użyć substytutu wzwiedzionego prącia: butelki, gałęzi, kołka. To zależy od rodzaju zaburzeń osobowości lub zaburzeń psychotycznych sprawcy. Jeśli z powodu zaburzeń erekcji nie dochodzi do stosunku płciowego, napastnik może rekompensować również swoją niedyspozycję przez wymuszenie seksu oralnego lub realizowanie innych pomysłów, których celem będzie erotyczne upokorzenie ofiary.

Jeden z opiniowanych przeze mnie sprawców tak opisywał swoje zachowanie: „Ja nie pamiętam ani miejsc, ani twarzy. Czułem potrzebę, żeby wyjść w nocy z domu. Wieczorem kładłem się spać i o pierwszej wstawałem, i wychodziłem. Czułem, że muszę wyjść, czasami codziennie, czasem, co dwa–trzy dni. Nie myślałem o tym, że coś jest nie tak. Jest we mnie coś takiego, że jeżeli z kobietą nic się złego nie dzieje w czasie gwałtu (uraz fizyczny), to nie jest nic złego. Fizycznie nie czuję, że to jest zły czyn. Ofiarami moich działań były kobiety przypadkowe… Nigdy nie używałem prezerwatywy, działałem z zaskoczenia i przykładałem kobiecie do gardła nóż lub trzymałem je w ręku, co było moim argumentem, aby kobieta była uległa. Musiały robić mi loda, bo ja tego chciałem”.

Gwałt represyjny – brzmi podobnie do gniewnego. Też kojarzy się z kumulacją frustracji.

Bo jest. Tutaj też motywacją jest ukaranie ofiary przez jej poniżenie. Różnica jest taka, że mimo iż sprawca planuje dokonanie gwałtu zaraz po tym, jak doznał krzywdy, realizuje to w późniejszym czasie, kiedy nadarzy się odpowiednia okazja. Czasami zapowiada ofierze, że za swoje zachowanie zostanie ukarana, a czasami czyn jest natychmiastową reakcją na frustrację. Napady są epizodyczne. Nie dochodzi do uszkodzenia ciała kobiety. A oto przykład.

W 2008 roku w Kaliszu dwudziestosześcioletnia kobieta została zgwałcona przez męża, z którym była w separacji. Wyszła z pracy i mężczyzna siłą wciągnął ją do samochodu, a następnie wywiózł do wynajętego mieszkania, w którym ją przetrzymywał. Na nogę założył jej obrożę przymocowaną łańcuchem do ściany. Dwukrotnie ją zgwałcił. Miesiąc przed uprowadzeniem kobieta złożyła do prokuratury zawiadomienie, że mąż się nad nią znęca. Po przedstawieniu zarzutów prokurator zastosował wobec jej męża dozór policji i zakazał mu zbliżania się do żony. Swoją krzywdę odreagował, dokonując zgwałcenia żony.

Czy zdarza się, że okazja czyni gwałciciela?

Tak się dzieje w przypadku zgwałceń sytuacyjnych, gniewnych, psychopatycznych, impulsywnych oraz zgwałceń w służbie innych parafilii.

Czy gwałciciel każdego z typów, o których rozmawialiśmy do tej pory, może być seryjny?

Seryjnymi sprawcami mogą być osobnicy dokonujący zgwałceń władczych, motywowanych psychopatycznie, dokonujący zgwałceń instrumentalnych w służbie innych dewiacji oraz sadystycznych.

Ile gwałtów musi mieć na koncie osoba uznana za seryjnego gwałciciela?

Co najmniej trzy.

A czy gwałcenie wielokrotne tej samej osoby to również gwałt seryjny?

Nie spotkałem się jeszcze w swoje praktyce z tym, aby gwałciciel wielokrotnie czaił się wciąż na tę samą osobę, żeby zgwałcić ją kolejny raz. Do takiego przypadku można by zaliczyć zgwałcenie małżeńskie lub kazirodcze. Taki czyn Kodeks karny kwalifikuje jako zgwałcenie wielokrotne, ale nie seryjne.

Zakładając, że gwałciciel nie zna ofiary, jak ją sobie wybiera?

Typ gniewny i represyjny wybierze ofiarę przypadkowo, ale już sprawca sytuacyjny albo taki, który dopuszcza się zgwałcenia w służbie innych dewiacji, może szukać kobiety o konkretnych cechach, np. takiej o odpowiednim wzroście, rysach twarzy albo określonym kolorze i długości włosów lub figurze.

Czy osobowość, zawód albo cokolwiek innego oprócz wyglądu ofiary może mieć znaczenie?

Decydującymi kryteriami wyboru są zachowanie kobiety, jej wiek i wygląd. Z danych statystycznych wynika, że sprawcy wybierają młodsze kobiety, najczęściej w wieku około dwudziestu lat.

Ofiara musi dokładnie spełniać określone kryteria dotyczące wieku czy cech wyglądu? To chyba takie poszukiwanie czasem trochę trwa.

Każdy sprawca ma inaczej. Ofiarą może zostać kobieta zupełnie przypadkowa, spotkana niedługo po podjęciu decyzji o potrzebie dokonania zgwałcenia lub wybrana po długim okresie poszukiwania.

Czytałam kiedyś o przypadku, w którym kobieta podczas gwałtu zaczęła udawać, że jej to sprawia przyjemność. Myślała, że w ten sposób odstraszy gwałciciela. Tak go to wkurzyło, że ją zabił, mimo że wcale tego nie planował. Co zaatakowana kobieta może zrobić, a czego absolutnie nie powinna, żeby sobie pomóc, a przynajmniej nie pogorszyć sytuacji? Są jakieś wytrychy na różne typy gwałcicieli?

Można spróbować nawiązać kontakt ze sprawcą, żeby jak najszybciej skrócić dystans i przestać być bezimienną ofiarą. Doprowadzić do sytuacji, w której gwałciciel dostrzegłby w tobie człowieka. Nie można dać się uprzedmiotowić. Można np. przedstawić się, powiedzieć coś o sobie, zapytać, czy jest coś, co możesz zrobić, żeby on poczuł się lepiej. Sprawca też jest zestresowany. Niestety przy typie gniewnym i władczym lub sadystycznym atak następuje tak szybko, że kobieta nie jest w stanie zareagować – chyba że była na kursie samoobrony albo ćwiczyła sztuki walki.

Czy ofiary mogą odczuwać przyjemność w czasie gwałtu?

Jeżeli tak by się wydarzyło, to wyłącznie w skrajnie rzadkim przypadku, statystycznie nieistotnym.

Jeszcze coś mnie nurtuje: czy miesiączka może powstrzymać gwałciciela?

Nie. On wyznaczył sobie cel i go realizuje.

Ma już klapki na oczach, no tak. A co za typ człowieka w ogóle taki gwałciciel? Da się opisać jego mentalność?

Sprawcy bardzo się różnią pod względem osobowości i motywacji do popełnienia takiego czynu. Czynnikami sprzyjającymi są: doświadczanie przemocy w rodzinie, wykorzystania seksualnego, negatywne postawy wobec kobiet w środowisku rodzinnym oraz to, że ktoś – jak to się mówi w psychologii
– nie zinternalizował norm społecznych i prawnych i już wcześniej łamał prawo, popełniając różnego rodzaju przestępstwa. Osoby takie częściej zażywają narkotyki lub nadużywają alkoholu, mają pogardliwy stosunek do kobiet i osób słabszych.

Co z popędem seksualnym? Gwałciciele mają ponadprzeciętne libido?

Właśnie nie. Ośmiu na dziesięciu ma przeciętny poziom popędu seksualnego. Często zgwałcenie służy wzmocnieniu poczucia ich własnej wartości i sprawdzenia się w roli mężczyzny. Jak już wspominałem – jako silny bodziec seksualny występuje u nich określony szczegół w zachowaniu ofiary
lub jej wyglądzie. Sprawcy mają problem z kontrolowaniem swojej impulsywności. Kiedy na przeciętnego człowieka zadziała jakiś bodziec, np. krągłe pośladki kobiety w krótkiej sukience, to on, oceniając sytuację, potrafi wyhamować, zastanowić się, nie dać się sprowokować. A sprawcy zgwałceń reagują impulsywnie, gdy tylko poczują podniecenie seksualne.

Czym właściwie jest ta impulsywność?

To pojęcie, które często jest używane w języku potocznym, natomiast ma ono całą koncepcję naukową. Wyróżniamy dwa jej rodzaje: impulsywność poznawcza i behawioralna. Poznawcza to podejmowanie działania przed rozważeniem potencjalnie negatywnych skutków jej działania. Behawioralna oznacza działanie, które musi być podjęte w momencie, kiedy jest taka potrzeba, ale nie ma możliwości przerwania go, kiedy już zostanie rozpoczęte. W uproszczeniu, ten pierwszy typ cechuje to, że zanim ktoś się zastanowi, to już coś zrobi, a ten drugi, że jeśli ktoś zacznie to robić, to już nie może przestać.

Co jeszcze decyduje o tym, czy ktoś zostanie gwałcicielem?

Nasilenie cech, które mają charakter antyspołeczny, utrudniający nawiązywanie relacji. Każde przestępstwo seksualne jest wynikiem zakłócenia korelacji między agresją a seksualnością. O stylu zachowania się decydują cechy osobowości. Niektóre osoby z uwagi na typ osobowości są bardziej predysponowane do popełnienia czynów zabronionych niż inni. U niektórych sprawców przestępstw seksualnych może dochodzić do eskalowania ich zachowań. Czasem tylko krok dzieli zgwałcenie od zabójstwa na tle seksualnym.

Czy drapieżca to zawsze psychopata?

Najczęściej. Nie czując empatii i współczucia, łatwiej jest krzywdzić.

Czy są mężczyźni, którzy nigdy nie posunęliby się do przemocy seksualnej lub gwałtu, ale fantazjują na ten temat? Czy już same fantazje są niebezpieczne?

Jeżeli ktoś fantazjuje o różnych, nawet „dziwnych” aktywnościach seksualnych, to ma parafilię. Nie oznacza to jednak, że chciałby kogokolwiek skrzywdzić. Fantazje parafilne stają się potencjalnie niebezpieczne, jeżeli pojawiają się regularnie i są wyłącznym warunkiem osiągnięcia satysfakcji seksualnej, bo po pewnym czasie zarządzają człowiekiem, a nie człowiek nimi. Na przykład człowiek nie osiągnie orgazmu bez wyobrażenia sobie, że kogoś gwałci.

Co to znaczy „regularnie”? Regularność to pojęcie względne.

Kumulowanie się napięcia seksualnego i różnego rodzaju czynników stresowych zależy od poziomu hormonów płciowych oraz sprawności układu nerwowego. To drugie przekłada się na przetwarzanie bodźców wewnętrznych i zewnętrznych i odpowiedź organizmu. U jednych odpowiedź na bodźce występuje szybciej, u innych wolniej. To sprawa bardzo indywidualna. Każdy człowiek reaguje inaczej, bez względu na to, czy ma parafilię, czy jej nie ma.

Czyli dla każdego coś innego znaczy „regularnie”. A kiedy trzeba się zacząć martwić?

Przestępstwo zawsze jest wynikiem kilku czynników. Do osiągnięcia punktu krytycznego potrzebne są fantazje, impulsywność, zaburzenia internalizacji norm, traumatyczne doświadczenia z dzieciństwa, a czasami jeszcze jakiś czynnik wyzwalający. Może to być alkohol, który tłumi wyrzuty sumienia i odhamowuje popęd seksualny. On sprawia, że słabnie lęk przed konsekwencjami prawnymi, które normalnie powinny zniechęcić do podjęcia określonego zachowania przestępczego. Osoba, która zgwałciła pod wpływem alkoholu, gdy już wytrzeźwieje i uświadomi sobie, że postąpiła niezgodnie z deklarowanym systemem wartości, może bardzo żałować tego, co zrobiła.

Co niekoniecznie powstrzyma ją przy następnym pijaństwie od zgwałcenia po raz kolejny. Jak to jest z tym alkoholem? Niektórzy mówią, że in vino veritas, a inni, że zupełnie nie są sobą. Co badania naukowe mówią o wpływie alkoholu na zachowanie? Czy na każdego alkohol działa w ten sam sposób?

Alkohol działa jednakowo na każdego człowieka. To toksyna ośrodkowego układu nerwowego. W zależności od tego, jaką ktoś ma osobowość, takie jego cechy wyjdą na wierzch. Redukuje on zahamowania, wyzwala agresję, zachowania przestępcze oraz parafilne. Może powodować hipoglikemię i zaburzenia fazy REM snu, co z kolei sprzyja rozwojowi drażliwości i agresywności. A alkoholizm przewlekły prowadzi do dysfunkcji kory mózgu, a szczególnie jej płata skroniowego, co również sprzyja patologicznym zachowaniom.

Jakim?

Uszkodzenie płata skroniowego powoduje pojawienie się zaburzeń parafilnych. Po czymś takim u osób, które nigdy wcześniej nie wykazywały zaburzonych preferencji seksualnych, występują pedofilia, kazirodztwo, fetyszyzm, agresja seksualna.

Trudno to sobie wyobrazić, ale każdy, nawet najpodlejszy gwałciciel kiedyś był dzieckiem. W jakim wieku zaczynają się kształtować mechanizmy patologiczne?

Dzieciństwo to czas, w którym przed dzieckiem stoi wiele zadań rozwojowych ważnych dla jego funkcjonowania seksualnego w przyszłości, o innych aspektach życia nie wspominając. Ten okres odgrywa decydującą rolę w rozwoju psychoseksualnym, ponieważ wtedy rozwijają się właściwości psychiczne decydujące o postawach wobec „świata płci”: szacunek dla własnej i cudzej cielesności, akceptacja odmienności płci przeciwnej, umiejętność czerpania radości z własnej płciowości.

Sieci neuronowe w mózgu uczą się określonych zachowań. Dochodzi do tego za pośrednictwem neuroprzekaźników dopaminy i serotoniny, które pobudzają lub hamują reakcje na bodźce erotyczne. Doznania z nimi związane stają się przyjemne, obojętne lub przykre. Różnego rodzaju doświadczenia, od okresu wczesnego dzieciństwa, przez okres dojrzewania, po późniejsze interakcje ze środowiskiem, determinują to, co kogo najbardziej pociąga i podnieca.

Czego doświadczył gwałciciel jako dziecko?

Najczęściej wychowywał się w niewydolnym wychowawczo środowisku rodzinnym. Jego rodzice nie opiekowali się nim, nie chronili, a często stosowali wobec niego „środki dyscyplinujące”. Więź w tych środowiskach rodzinnych była patologiczna lub odbiegająca od normy. Istniały w nich takie poważne problemy społeczne jak: alkoholizm, choroba umysłowa lub przestępczość. Z tego też względu cechą gwałcicieli sadystycznych jest często trwałe zerwanie więzi emocjonalnej, jak ma to miejsce w psychopatii. Antyspołeczne zachowania z czasów dzieciństwa i okresu dojrzewania mogą odzwierciedlać przeniesienie agresji pochodzącej od rodziców (zarówno matek, jak i ojców) na inne dzieci, zwierzęta oraz własność innych ludzi. Podczas okresu dojrzewania płciowego te zachowania wzbogaca pierwiastek seksualny. Natomiast eskalacja zachowań antyspołecznych o podłożu seksualnym następuje u osób, o których mowa, w dorosłym życiu.

Kilka lat temu opiniowałem młodego, żonatego mężczyznę, sprawcę pięciu zgwałceń. W czasie wywiadu okazało się, że od czwartego do szóstego roku życia był regularnie gwałcony przez kolegę ojca. Jego ojciec świadomie i celowo prowadził go na stadion, który był za wsią, tuż obok lasu, tam zostawiał go pod opieką swojego kolegi, a sam wracał do domu. Jeśli chłopak uciekał, dostawał lanie, więc miał do wyboru: albo zostać na stadionie i być wykorzystanym przez kolegę ojca, albo otrzymać karę cielesną od ojca w domu. Gdy dorósł, sam dopuścił się przemocy seksualnej i stał się przestępcą.

Opiniowałem też słynnego „Szklarza”, sprawcę około czterdziestu zgwałceń, który zastraszając swoje ofiary kawałkiem szkła lub stłuczonej butelki przystawianymi do gardła albo brzucha, zmuszał do odbycia stosunku seksualnego. Opowiadał mi, że kiedy był nastoletnim chłopcem, bardzo chciał się dowiedzieć, jakie są w dotyku kobiece piersi. W wieku czternastu–piętnastu lat dopadał na ulicy kobiety i je obmacywał. Niestety często spotykał się z agresją fizyczną ze strony oburzonych kobiet, więc wyciągnął wnioski i zmienił taktykę. Od tej pory brał ze sobą nóż i najpierw przykładał go kobiecie do gardła, a dopiero potem macał piersi. Po pewnym czasie, gdy już zaspokoił tę ciekawość, postanowił zgłębić drugą tajemnicę kobiecego ciała.

Przypuszczam, że każdy niehomoseksualny czternastolatek jest bardzo ciekawy, jakie w dotyku są piersi czy cipka, ale nie przychodzi mu do głowy, żeby atakować dziewczyny na ulicy.

Pamiętaj, że mówimy o latach, kiedy nie było internetu, gazetek porno i sex-shopów, więc nie było skąd zdobyć takich informacji.

Drugim istotnym elementem jest oczywiście osobowość takiego chłopaka, która determinuje jego motywacje, umiejętność nawiązywania relacji, ogólne problemy z kontrolowaniem swoich zachowań.

Czy sugerujesz, że gdyby taki „Szklarz” miał czternaście lat dziś i miał dostęp do pornografii w smartfonie, to mógłby zaspokajać ciekawość w inny sposób, nie atakując kobiet?

Pornografia z pewnością skanalizowałaby wiele jego napięć. Jeśli porównamy liczbę zgwałceń w czasach PRL-u i po zmianie ustrojowej, okazuje się, że ich liczba się zmniejszyła. Pomimo tego prawicowe media i autorytety głoszą, że pornografia jako taka wpływa na wzrost zachowań agresywnych i zgwałceń. To nieprawda. Wręcz przeciwnie – masturbacja podczas oglądania pornografii zmniejsza napięcia i taki delikwent, potencjalny gwałciciel, traci motywację, żeby gdzieś wychodzić.

A czy nie jest tak, że każdy kij ma dwa końce? Pewnie porno takim ludziom pomaga rozładować napięcia, ale z drugiej strony może uzależniać od przemocy i rozwijać parafilie.

Jasne, że zbyt wczesny dostęp do pornografii może powodować nadmierne erotyzowanie psychiki młodego człowieka i przyczynić się do rozwinięcia się nietypowych preferencji seksualnych, czyli parafilii. Parafilii nie należy jednak utożsamiać z przestępczością seksualną. Jedną z parafilii jest np. sadomasochizm, czyli czerpanie przyjemności z zadawania (sadyzm) lub odczuwania (masochizm) bólu psychicznego bądź fizycznego podczas aktywności seksualnej. Te dwie parafilie, pomimo swojej stygmatyzującej nazwy, nie są niebezpieczne. Zaspokajają konkretne potrzeby, na ściśle określonych zasadach, a podejmowane przez partnerów zachowania są obwarowane hasłami bezpieczeństwa. To szczególnego rodzaju gra między nimi, która w specyficzny sposób doprowadza do uzyskania satysfakcji. Czym innym jest sadyzm seksualny rozumiany jako parafilia, a czym innym jest agresja seksualna. Jeśli ktoś nie potrafi kontrolować swojej agresji, ignoruje hasła bezpieczeństwa, wymusza zachowania seksualne, na które nie zgadza się druga strona, powoduje cierpienie lub krzywdę, to takie zachowanie przekracza normę partnerską i staje się zaburzeniem parafilnym. Zaburzenie parafilne jest rozpatrywane jako choroba, gdyż narusza wolność seksualną drugiej osoby. Ten sam mechanizm działa u sadystycznego gwałciciela napadającego na ulicy przypadkową dziewczynę. Cierpienie drugiej osoby wyzwala lub wzmacnia w nim podniecenie, powoduje utratę kontroli nad zachowaniem oraz zubożenie jakości doznań psychicznych i fizycznych. Przez krótką chwilę uzyskuje zaspokojenie, które szybko zamienia się w niedosyt i motywuje do popełnienia kolejnego czynu. Osoba z parafilią seksualną oraz osoba z zaburzeniem parafilnym to są dwie zupełnie inne osoby.

Czy zauważyłeś jakiekolwiek prawidłowości, np. typy zbrodni, które są częstsze lub rzadsze w danych okresach? Zastanawia mnie, czy czasy i warunki, w jakich wychowują się przyszli przestępcy, kształtują ich w jakiś konkretny sposób.

Nie ma takich zależności. Gdy się patrzy na statystyki z ostatnich dwudziestu lat, to liczba zabójstw na tle seksualnym, liczba zgwałceń czy liczba ofiar wykorzystania seksualnego małoletnich jest tak naprawdę na podobnym poziomie. Częste oglądanie pornografii rozładowuje napięcia, które skumulowane mogłyby być czynnikiem motywującym do poszukiwania możliwości ich rozładowania poza domem. W 1991 roku opublikowano badania B. Kutchinsky’ego, których celem było zbadanie, czy pornografia wywiera rzeczywisty wpływ na wzrost agresji w stosunku do kobiet. Analiza statystyk zgwałceń z ostatnich dwudziestu lat wykazała, że w żadnym z analizowanych państw (Dania, Szwecja, Niemcy, USA) liczba gwałtów nie wzrosła bardziej niż liczba innych przestępstw popełnianych z użyciem siły. Co więcej, krzywe zgwałceń wzrastały wolniej niż krzywe innych nadużyć fizycznych, w Niemczech zaś liczba odnotowanych przez policję gwałtów od czasu depenalizacji pornografii nie zwiększyła się wcale.

To może wpływ ma nie samo oglądanie pornografii, ale jej rodzaj? Albo częstotliwość oglądania? Głośno myślę. Niedawno policja w Anglii testowo wdrożyła system monitorowania zachowań młodocianych kryminalistów. Do tego celu powstał specjalny algorytm, który ma analizować zachowania przestępcze oraz ich częstotliwość, tak żeby przewidywać kolejne wykroczenia. Zastanawiam się, czy informacje o typie oglądanego porno mogłyby pomóc przy tworzeniu podobnego algorytmu dla przestępców seksualnych…

Nie bardzo rozumiem, skąd taki algorytm będzie czerpał wiedzę na temat tego, co konkretna osoba robi w danym momencie. Do algorytmu można wprowadzić dane początkowe obejmujące wiele zmiennych uzyskanych podczas badania psychiatrycznego, psychologicznego czy kryminologicznego, ale potem te dane trzeba aktualizować. Rozumiem, że można wprowadzać informacje o mandatach, wykroczeniach, zatrzymaniach, ale jak przewidzieć, kiedy dana osoba ma zamiar nadużyć alkoholu, który może wyzwolić jej antysocjalne zachowania?

Moim zdaniem takie algorytmy to przyszłość. Będą w stanie analizować szybciej i sprawniej niż jakikolwiek człowiek. Gdyby taki „Szklarz” był śledzony przez algorytm, to można by stworzyć model jego zachowań i przeciwdziałać przemocy, zamiast walczyć z jej skutkami. Oczywiście jest i druga strona medalu, czyli prawo do prywatności. W Chinach technologia rozpoznawania twarzy jest już tak daleko zaawansowana, że może rozpoznać w tłumie osobę, której należy się mandat za rzucenie papierka.

Załóżmy, że w Polsce jest około dwóch tysięcy osób, którym udowodniono, że dopuściły się zgwałceń. Są to ludzie w różnym wieku, pochodzący z różnych grup społecznych. Studenci politechniki, lekarze, policjanci, właściciele agencji modelek, pracownicy korporacji, robotnicy i pewnie kolejnych pięć tysięcy, którym nie udało się niczego udowodnić. Trudno wszystkich kontrolować. Zrobiłoby się z tego państwo totalitarne.

1984.

Coś takiego. Zresztą pewnych rzeczy nie da się przewidzieć. Przykładem może być chociażby ten przypadek zgwałcenia. Spokojny, kulturalny mężczyzna dał ogłoszenie do prasy, że wynajmie mieszkanie studentowi. Odpowiedziała na nie młoda dziewczyna. Umówili się i gdy tylko weszła do środka, facet rzucił się na nią, obezwładnił i związał. Następnie ją rozebrał i przez kolejne trzy godziny realizował swoje różne fantazje seksualne. Dla dodatkowej podniety puszczał filmy pornograficzne. Gdy dziewczyna ze strachu zanieczyściła się kałem, zabrał ją do wanny, dokładnie umył, a potem dalej się nad nią pastwił. Po wszystkim ubrał ją, posadził na tarasie, zrobił jej kawę i zaczął z nią rozmawiać.

O walorach mieszkania, które ma wynająć, i rachunkach za wodę?

Ogólnie o życiu i swoich problemach. Po kolejnej godzinie ją wypuścił. Dziewczyna od razu poszła na policję.

To przecież kompletny absurd.

Nie jesteś w stanie zrozumieć, co się dzieje w głowie drugiej osoby. Co myśli, co czuje, jakie ma potrzeby, jakie motywacje i jaką ma kontrolę nad swoim zachowaniem. Stereotypowe myślenie o zgwałceniu to: Praga Północ–melina–libacja alkoholowa. Inny scenariusz to: centrum Warszawy–klub nocny–miniówka–pigułka gwałtu. Tymczasem rzeczywistość jest o wiele bardziej zróżnicowana.

Ile gwałtów jest zgłaszanych rocznie w naszym kraju?

Jak wynika ze statystyk publikowanych przez Komendę Główną Policji, w ostatnich pięciu latach zgłaszano blisko tysiąc trzysta zgwałceń rocznie. Z raportu „Przełamać tabu” opracowanego przez Fundację na Rzecz Równości i Emancypacji STER wynika, że najczęstszym sprawcą jest były partner (34%), kolega lub przyjaciel (27,2%), mężczyzna znany „z widzenia” (20,4%) lub dopiero co poznany (18,4%).
W 12% przypadków sprawca to współpracownik, w 9% – szef. Tylko nieco ponad 16% przypadków stanowiły próby zgwałcenia dokonywane przez mężczyznę nieznanego kobiecie.

Co grozi sprawcy zgwałcenia?

Grozi mu kara pozbawienia wolności, której zakres określa charakter dokonanego czynu. Kodeks karny przewiduje karę za zgwałcenie w przedziale od lat dwóch do dwunastu. Za doprowadzenie do poddania się innej czynności seksualnej albo jej wykonania przewidziana jest kara pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do lat ośmiu. Inne czynności seksualne to np. seks oralny, ocieranie się, obmacywanie, masturbacja. Jeśli sprawca zgwałcenia działał ze szczególnym okrucieństwem, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy niż pięć lat. Za szczególne okrucieństwo uważa się sadystyczne znęcanie się nad ofiarą. O przestępstwie zgwałcenia mówimy, jeżeli w wyniku przemocy, groźby lub podstępu doszło do stosunku waginalnego lub analnego.

Podobno jedna trzecia spraw o zgwałcenie kończy się wyrokami w zawieszeniu. Dlaczego?

To nie jest pytanie do biegłego. Pewnie dlatego, że sprawcy mają bezwzględnych i skutecznych obrońców, którzy są pozbawieni skrupułów i są w stanie przekroczyć granicę przyzwoitości na sali sądowej, żeby tylko zdyskredytować ofiarę. Poza tym sędziowie nie mają na studiach zajęć z psychopatologii i przy decydowaniu o wyroku kierują się swoim doświadczeniem życiowym i subiektywną oceną zdarzenia.

Ciekawa jestem, na ile precyzyjnie można ocenić ryzyko recydywy, czyli popełnienia kolejnego przestępstwa.

Powstało wiele narzędzi diagnostycznych służących ocenie ryzyka wystąpienia kolejnego przestępstwa seksualnego. Są to specjalne kwestionariusze, które wspomagają proces diagnostyczny i rokowanie.

Co się robi, jeśli ryzyko recydywy jest wysokie?

Jeżeli jest bardzo wysokie lub wysokie, jeszcze w czasie odbywania kary pozbawienia wolności sprawca jest zobligowany do leczenia na oddziale terapeutycznym. Po wyjściu na wolność i zakończeniu terapii, jeżeli ryzyko recydywy nadal jest oceniane jako wysokie, leczenie jest kontynuowane w ośrodku zamkniętym lub w Gostyninie. O tym miejscu jeszcze później porozmawiamy.

Moja koleżanka z klasy w liceum kumplowała się od dziecka z sąsiadem. Mieszkali drzwi w drzwi. Był od niej trochę starszy. Miły chłopak. Taki cichy, uczynny. Kiedy się ożenił, został w tym samym mieszkaniu. Kilka lat później dowiedziała się, że był seryjnym gwałcicielem. Powiedziała, że w życiu by jej nie przyszło do głowy, że ten chłopak, z którym przegadała niejeden wieczór na podwórku, może być przestępcą.

To jest właśnie dowód na to, że wizerunek przestępcy seksualnego jest kształtowany przez wiele stereotypów, mitów i przekonań, które budują nam fałszywy obraz rzeczywistości.

Przeraża mnie to podwójne życie niektórych gwałcicieli. To, że z jednej strony mogą być szanowanymi obywatelami, czułymi mężami i wspaniałymi ojcami, a z drugiej – gdzieś pod powierzchnią czai się w nich zło, które nie wiadomo kiedy wydostaje się na zewnątrz.

Dlatego bardzo trudno ich złapać. Potrzeba gwałcenia jest wpleciona w ich w normalne, czasem przykładne życie. O ile zazwyczaj prosto jest złapać sprawcę zgwałcenia wywodzącego się z aspołecznego środowiska, który dokonuje czynu w swoim otoczeniu, w którym alkohol i przemoc są na porządku dziennym, to o wiele trudniej jest złapać prawdziwego drapieżnika seksualnego. Przestępcę zorganizowanego, dokładnie planującego swój czyn, u którego potrzeba parafilna występuje okresowo. Nie jest łatwo wytypować, z jakiego środowiska wywodzi się taka osoba, i przewidzieć, kiedy kolejny raz popełni swój czyn.

Są też tacy, którzy korzystają z tego, co mają pod ręką, i gwałcą żony lub partnerki. Niektóre kobiety są w związkach gwałcone regularnie. Całymi latami. Jak wpływa na kobietę fakt, że sprawca jest osobą, którą zna i z którą – o zgrozo – mieszka pod jednym dachem? To musi być koszmar.

Kobiety, które są gwałcone w małżeństwie, nazbyt często nie postrzegają zachowania męża jako przestępstwa. Wynika to pewnie ze stereotypu dotyczącego istoty zgwałcenia. Jeżeli wiele razy zostały pobite lub zastraszone, gdy odmawiały stosunku seksualnego, to w kolejnych tego typu sytuacjach ulegają sprawcy – z obawy przed przemocą fizyczną. Nierzadko mąż sprawca straszy kobietę np. tym, że zrobi krzywdę jej lub dzieciom. One nie chcą prosić nikogo o pomoc, bo boją się jego zemsty. Czasem nie chcą mówić o tym, przez co przechodzą w związku z tym, że są zależne finansowo od partnera, mają z nim dzieci. Bywa i tak, że milczą, bo obawiają się, że spotkają się z niezrozumieniem i brakiem wsparcia.

Masz wiedzę o tym, jak taki przemocowy mąż tłumaczy sobie swoje zachowanie?

Może być kilka przyczyn tego, że mężczyzna dokonuje gwałtu na partnerce: od egoistycznego dążenia do rozładowania pożądania seksualnego („Należy mi się”), przez próbę podporządkowania sobie współmałżonki („Musi wiedzieć, gdzie jest jej miejsce”), po działanie ukierunkowane na poczęcie dziecka („Musi dać mi syna”). W każdej z tych sytuacji sprawca postrzega kobietę instrumentalnie, jako środek realizacji zamierzonego celu.

W tej pierwszej grupie, mężów dążących do egoistycznego rozładowania własnego napięcia seksualnego, są trzy rodzaje zachowań. Pierwsza to gwałt z maltretowaniem, w którym sprawca stosuje jednocześnie przemoc fizyczną i seksualną. Przemoc fizyczna może poprzedzać zgwałcenie lub mieć miejsce jednocześnie z przemocą seksualną. Gwałt sadystyczny to z kolei sytuacja, w której zachowaniom seksualnym towarzyszą tortury lub przemoc fizyczna. Tutaj sprawca często inspiruje się motywami zaczerpniętymi z filmów pornograficznych. Z kolei gwałt z przymusem to taki, w którym sprawca stosuje przemoc fizyczną po to, by wymusić współżycie – gdy mu się to uda, zaprzestaje przemocy fizycznej.

Wielu mężczyznom się wydaje, że jeśli kobieta nie krzyczy, nie wyrywa się i nie ucieka, to daje przyzwolenie na seks. Gdzie jest granica między zmuszaniem a gwałtem?

Zmuszanie do seksu może polegać na przemocy fizycznej, ale też presji psychicznej. To drugie także narusza wolność seksualną kobiety/żony/partnerki. Ślub wprawdzie pociąga za sobą zobowiązanie i prawo do współżycia seksualnego, ale przecież nie wynika z niego to, że można egzekwować tzw. obowiązek małżeński na drodze zabronionej przez prawo karne, czyli przez stosowanie przemocy, gróźb bezprawnych lub podstępu.

Często taki gwałt małżeński nie jest brutalny. Przez brak widocznych obrażeń trudno cokolwiek udowodnić, więc kobiety czują się podwójnie bezsilne.

Niestety tak. A tymczasem sprawca przemocy seksualnej w związku małżeńskim podlega takiej samej odpowiedzialności karnej. Małżeństwo czy związek intymny nie jest okolicznością łagodzącą dla zgwałcenia.

Skutki małżeńskiego zgwałcenia są zbliżone, a nawet poważniejsze, niż gdyby dokonała go obca osoba. Kiedy sprawcą jest ktoś bliski i znany, ofiara nie tylko się boi, lecz także czuje się zdradzona, oszukana i rozczarowana. Kobiety zgwałcone przez męża lub partnera czują się w dodatku winne zaistniałej sytuacji i – tak jak wspomniałaś – bezsilne. Warto w tym miejscu przytoczyć konkluzję dwojga amerykańskich badaczy Davida Finkelhora i Kersti Yllo: „Kobieta zgwałcona przez nieznaną osobę żyje ze wspomnieniem przerażającej napaści, kobieta zgwałcona przez męża żyje ze swoim gwałcicielem”.

Wiele kobiet, nie tylko żon, nie zdaje sobie sprawy z tego, że doświadcza przemocowego seksu. Zostały nauczone, że seks wcale nie musi być przyjemny. Dopiero gdy czytają jakieś artykuły w gazetach czy internecie, zaczynają sobie uświadamiać, że są wykorzystywane.

To jest konsekwencja braku edukacji seksualnej. Ludzie w naszym kraju mają poważne braki w wiedzy o tym, czym jest przemoc seksualna. Parafrazując, powiem: „Czego się Jasia nie mogła nauczyć, tego Janina nie będzie wiedziała”.

Zupełnym tabu są gwałty na mężczyznach. Istnieją polskie statystyki na ten temat? Zapewne mężczyźni jeszcze rzadziej niż kobiety zgłaszają się po gwałcie na policję.

Zgwałcenie mężczyzny rzeczywiście nadal stanowi temat tabu, nie ma badań tego zjawiska. Jak wynika ze statystyk opublikowanych przez Komendę Główną Policji, w 2016 roku zgwałcono w Polsce 1383 osoby. Niestety, ani Komenda Główna Policji, ani Ministerstwo Sprawiedliwości nie prowadzą statystyk dotyczących płci. Wiem jednak, że w 2016 roku w podanej liczbie było stu zgwałconych mężczyzn.

Czy motywy gwałtów na mężczyznach są takie same jak gwałtów na kobietach?

Zgwałcenia mężczyzn mają nieco szerszy kontekst. W 99% przypadków sprawcy to inni mężczyźni. Są one motywowane seksualnie, często dokonywane podczas zabaw w klubach gejowskich. Nierzadko po wcześniejszym podaniu pigułki gwałtu. Zgwałceń mężczyzn homoseksualnych dokonują również mężczyźni heteroseksualni w celach „naprawczych”. Sprawcy wychodzą z błędnego przekonania, że takie doznanie uzdrowi orientację seksualną osoby pokrzywdzonej. Ostatnią grupą są dokonywane w więzieniach na współosadzonych zgwałcenia psychopatyczne i represyjne.

Szczególną formą gwałtu jest zoofilia. Opiniowałeś takie przypadki?

Nie opiniowałem, ponieważ zachowania zoofilne nie są zaliczone do kategorii przestępstw seksualnych. Zoofilię uznaje się za formę znęcania się nad zwierzętami.

Jaka jest odpowiedzialność prawna w Polsce za takie przestępstwo?

Obecnie za zabijanie zwierząt lub znęcanie się nad nimi górna granica zagrożenia karą pozbawienia wolności wynosi do trzech lat, a w przypadku dokonania tego ze szczególnym okrucieństwem – do pięciu lat.

Czy wiadomo coś o skali tego zjawiska? I czy dotyka kobiet, czy mężczyzn?

Wyniki różnych badań wskazują, że tego typu preferencje dotyczą niecałych 5% mężczyzn i około 2% kobiet.

Czyli historie o kozach i owcach to nie do końca żarty. Wyobrażam sobie, że na wsiach ta parafilia występuje częściej.

Zachowania seksualne ze zwierzętami mogą być zachowaniami zastępczymi, wynikającymi z dużej pobudliwości seksualnej i braku pożądanego partnera seksualnego. Środowisko ułatwiające łatwy dostęp do zwierzęcia skłania do podjęcia zachowań zastępczych. Na przykład taki przypadek. Siedemnastoletni chłopak mający dostęp do małego cielaczka zaspokajał swoje wysokie libido, podsuwając zwierzęciu prącie do ssania. Cielaki spośród wszystkich ssaków cechuje najsilniejszy odruch ssania. Zamiast się masturbować w samotności, chłopak wolał wykorzystać do zaspokojenia zwierzę. Gdy dorósł, podjął zachowania seksualne z kobietami.

Jakie są przyczyny zoofilii?

Zachowania zastępcze w wyniku regularnej powtarzalności mogą doprowadzić do trwałego uwarunkowania się na uzyskiwanie podniecenia i satysfakcji seksualnej przez kontakt ze zwierzęciem. Staje się to dominującą formą aktywności seksualnej. Jeden z moich pacjentów jako młody chłopak zaspokajał swoje potrzeby ze swoją suką, co doprowadziło do utrwalenia się jego preferencji. Obecnie mając do wyboru współżycie z partnerem, z którym mieszka (pacjent ma orientację homoseksualną), czy też kontakt seksualny z ich wspólnym psem, preferuje seks z psem.

Nie rozmawialiśmy jeszcze w ogóle o kobietach sprawcach.

Nie rozmawialiśmy, ponieważ jest to zjawisko bardzo rzadkie. Liczba kobiet podejrzanych o przestępstwo zgwałcenia oscyluje w granicach 0,9–1% w ciągu roku. W latach 2000––2010 w całym kraju odnotowano 130 przypadków, w których to kobiety podejrzewano o gwałt – wobec 13 000 sytuacji, gdy mężczyzna był sprawcą.

No właśnie, a jak kobieta może zgwałcić mężczyznę?

Jeśli kobieta zmusza mężczyznę do kontaktu seksualnego na drodze szantażu, to dokonuje zgwałcenia.

Ale kobieta nie musi być podniecona, żeby odbyć stosunek seksualny. Mężczyzna musi. Chyba że mówimy o zgwałceniu analnym.

Pamiętam sytuację, która wydarzyła się kilkadziesiąt lat temu. Pewien pan wyjechał na weekend z koleżanką z pracy. W pięknych okolicznościach przyrody wypili butelkę whisky. Ona piła radośnie, on raczej ostrożnie. Następnie odbyli jeden stosunek płciowy, po czym on zasnął snem sprawiedliwego. Ponieważ jego partnerka czuła się nadal niezaspokojona, więc w dobrej wierze podeszła do sosny, zerwała gałązkę, poodrywała igiełki i włożyła panu patyczek do cewki, żeby doprowadzić prącie do tak pożądanej przez nią sztywności. Gałązka trwale uwięzła w cewce moczowej i całe przedsięwzięcie skończyło się operacją urologiczną.

O nie! Trochę ją poniosło. Bo trudno to chyba uznać za parafilię. A właśnie, czy są kobiety z zaburzeniami parafilnymi?

U kobiet motywem zabronionej aktywności seksualnej rzadko są zaburzenia parafilne. Prawie nie są one opisywane. Zdecydowanie dominuje współsprawstwo oraz pomocnictwo w dokonaniu zgwałcenia. Motywem seksualnym kieruje się tylko jedna trzecia kobiet, pozostałe przypadki to zemsta lub chęć wymuszenia określonego działania. A jeśli chodzi o parafilie, to ponad 90% osób z parafilią to mężczyźni. Tylko jedna parafilia występuje cztery razy częściej u kobiet niż mężczyzn. Jest nią masochizm.

Na pewno są sytuacje, w których kobieta wykorzystuje stosunek zależności.

W obecnych czasach dzieje się tak pewnie coraz częściej. A mężczyźni wstydzą się zgłaszać takie przypadki na policję.

Czy historia zna przypadki kobiet gwałcących inne kobiety albo kobiet seryjnych gwałcicielek?

Kobiety częściej dopuszczają się zgwałceń innych kobiet lub osób małoletnich niż mężczyzn. Nie słyszałem o przypadku seryjnej gwałcicielki. Myślę, że ma to związek z tym, że przemoc seksualna nie mieści się w schemacie kobiecej roli płciowej. Seksualna ekspansywność i skłonność do przemocy seksualnej są elementami męskiej roli płciowej.

Z innej beczki. Nieraz słyszałam o tym, że są kobiety, które marzą o byciu zgwałconą.

Nawet wczoraj była u mnie pacjentka, która przyszła z prośbą o to, żeby – jak to ujęła – coś zrobić z jej głową, ponieważ od dłuższego czasu fantazjuje o byciu zgwałconą. Tak bardzo ją ta wizja kręci, że wymusiła na swoim aktualnym partnerze, żeby to zrobił.

I co on na to?

Nie miał ochoty, ale go przekonała do tego, żeby się na nią rzucił, podarł na niej ubranie, uderzył ją kilka razy, zdarł majtki i odbył stosunek bez żadnej gry wstępnej. Tak ją to podnieciło, że nie potrafi przestać o tym myśleć. Chciałaby jeszcze raz, ale on odmawia.

To brzmi jak takie bardziej hardcorowe role play, a nie gwałt. Wszystko jest pod jej kontrolą i według ustalonego wcześniej scenariusza.

Dlatego jej wytłumaczyłem, że zgwałcenie i fantazja o zgwałceniu to dwie różne rzeczywistości. W fantazji nie dzieje się nic, na co nie miałaby ochoty, a zasadniczym celem jest jej przyjemność. W zgwałceniu ona jest potraktowana przedmiotowo, a nie podmiotowo, jak w fantazji. Podczas zgwałcenia kobiecie towarzyszy przede wszystkim lęk przed utratą życia.

Pamiętam taki film sprzed kilku lat "To właśnie seks", który składał się z historyjek opisujących różne parafilie. W jednej z nich była dokładnie taka sytuacja. Żona fantazjowała o gwałcie, a mąż próbował na różne sposoby zaspokoić jej pragnienie.

Uwielbiam ten film. Pozwala lepiej zrozumieć różnorodność uwarunkowań ludzkiej seksualności i nabrać do nich dystansu. To doskonała ilustracja powiedzenia biskupa Ignacego Krasickiego: „I śmiech niekiedy może być nauką”.

Nancy Friday w swojej książce o fantazjach seksualnych kobiet "Zakazany owoc" opisała odwrotną sytuację. Dwudziestotrzyletnia kobieta wracająca z pracy została porwana z parkingu pod supermarketem. Sprawcy wywieźli ją za miasto, a następnie przez jedenaście godzin zbiorowo gwałcili, na różne sposoby. Nigdy nie fantazjowała o zgwałceniu, uważała się za zahamowaną seksualnie. Była samotna. Po całym zajściu została odwieziona na parking. Gdy wróciła do domu, spała bez przerwy przez osiemnaście godzin, a potem przez trzy kolejne dni nie chodziła do pracy, tylko leżała w łóżku i z detalami odtwarzała, szczegół po szczególe, całe zdarzenie. Cały czas się masturbując. Po trzech dniach zamiast iść do teatru z przyjacielem, zaprosiła go do siebie do domu, opowiedziała mu o tym wydarzeniu i o pozytywnych emocjach, jakie w niej wywołało. Pobrali się po roku i są szczęśliwym małżeństwem. Cecile, bo tak miała na imię autorka listu do Nancy Friday, uznała, że czuje się teraz wyzwolona seksualnie i całkowicie zaspokojona.

Fascynujące i niewiarygodne.

Seksualność człowieka kształtuje się pod wpływem różnorodnych uwarunkowań. Ich zróżnicowanie sprawia, że każdy ma niepowtarzalną drogę rozwoju seksualnego. Nie można wykluczyć, iż scenariusz opisany przez jedną z czytelniczek Nancy Friday może się przydarzyć innym kobietom. W mojej praktyce klinicznej nie spotkałem się co prawda z takim przypadkiem, ale nie mogę go wykluczyć.

To jednak skrajny przypadek. Generalnie gwałt to trauma, z której niektóre ofiary nie wychodzą nigdy. Kiedy tak ciebie słucham i kiedy czytam o tych wszystkich mrożących krew w żyłach historiach, poza okrucieństwem sprawców uderza mnie jeszcze jedna rzecz. Społeczne przyzwolenie na to okrucieństwo. Tak jakby kobieta była pozbawioną uczuć rzeczą, mało wartościowym przedmiotem, który można sobie używać i wyrzucać wedle własnego widzimisię.

Nie zgodzę się z tobą. Nie ma społecznego przyzwolenia na gwałcenie kobiet. Pojedyncze przypadki bagatelizowania tych dramatycznych zdarzeń nie powinny być interpretowane jako społeczna akceptacja. Zmieniają się przepisy Kodeksu karnego, zmienia się nastawienie organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości. Zacytowany przez ciebie komentarz odnoszący się do wysokości odszkodowania świadczy wyłącznie o osobie komentującej, a nie o całym społeczeństwie. Można czasem natknąć się na ludzi, którym brakuje umiejętności społecznych, wykazujących deficyty socjalizacji, czyli wychowanych w środowisku, w którym nie przykładano wagi do znaczenia empatii w relacjach międzyludzkich. Im często brakuje fundamentalnej ludzkiej wrażliwości, stąd takie beznadziejnie głupie wypowiedzi. Na szczęście jest to margines. Uważam, że ogólnie jako społeczeństwo mamy wysoki poziom empatii dla ofiar zgwałceń. Zdecydowana większość Polaków potępia też sprawców. Osoba dopuszczająca się zgwałcenia jest stygmatyzowana i wykluczana. Nawet w więzieniu zalicza się ją do najgorszego sortu przestępców, naraża na pogardę i przemoc ze strony innych więźniów. Oczywiście w każdym społeczeństwie znajdą się jednostki, które będą z sobie znanych pobudek starały się chronić takich osobników. Na szczęście są w zdecydowanej mniejszości.

 1 ZBRODNIA I SEKS plaska 

Fragment pochodzi z książki Dellfiny Dellert i Andrzeja Depko "Zbrodnia i seks. Kim są i jak działają przestępcy seksualni" (Wydawnictwo Agora), która od 13 listopada dostępna będzie w księgarniach. 

 

Fot. materiały prasowe