Choć zdaję sobie doskonale sprawę z tego, jak wiele jest jeszcze nierówności między mężczyznami a kobietami, jak bardzo świat urządzony jest pod tych pierwszych, to jednak lektura „Niewidzialnych kobiet” i tak była dla mnie stosunkowo mocna. Tym bardziej że to książka napisana z precyzją, pełna konkretnych argumentów. A przy tym lektura wciągająca, choć na każdej kolejnej stronie pojawiają się kolejne dość ponure dane.

Jako kobiety generalnie jesteśmy przyzwyczajone do tego, że otaczający nas świat nie jest dla nas – łagodnie mówiąc – komfortowy. Wydaje nam się normalne, choć tak być nie powinno, że idąc nocą przez park, trzymamy w rękach klucze na wypadek, gdyby trzeba było się bronić. Że autobusów nie ma o tych porach, kiedy ich najbardziej potrzebujemy. Że przystanki są zlokalizowane w odludnych, nieoświetlonych miejscach. Że miejska infrastruktura nie jest przystosowana do potrzeb wózków dziecięcych, osób z niepełnosprawnościami czy starszych, którymi zwykle właśnie my, kobiety, się opiekujemy. Albo klimatyzacja w biurach ustawiona jest tak, że drżymy z zimna przez cały dzień. Albo smartfony wypadają nam z dłoni, bo są za duże w stosunku do naszych gabarytów… To nasza codzienność. Niewygodna, ale przywykłyśmy do tego, że zawsze mamy pod górkę i jesteśmy nauczone, żeby troszczyć się przede wszystkim o innych a nie o siebie. Co jest jednak bez sensu, gdy się nad tym zastanowimy, bo przecież rozwój cywilizacyjny dąży do ulepszeń. Powinno nam się żyć coraz lepiej. A jednak tak nie jest. Dlaczego? Być może dlatego, że o sprawach, które mają istotny wpływ na życie kobiet decydują głównie panowie oderwani od naszej rzeczywistości, urządzający nam życie według tego, jak wydaje im się najsłuszniej. Bo oni wiedzą lepiej. A wystarczyłoby nas zapytać o zdanie, o nasze potrzeby, przeprowadzić konsultacje…

Doskonały przykład tego mamy aktualnie w naszym kraju – gdzie mężczyźni u władzy chcą decydować o życiu osób z macicami. Choć nie mają ich doświadczeń. Zupełnie gdzieś mają to, że zakaz aborcji nie działa. Są zadowoleni, bo mają go na papierze. Ich sumienia czy fundamentalistyczne zapędy są zaspokojone. Tymczasem my i tak przerywamy ciąże, jeśli tego chcemy, ale wymaga to od nas dużo zachodu, stresu, naraża często na niebezpieczeństwo nasze zdrowie i życie.

No właśnie. Criado Perez podkreśla w swojej książce, że pomijanie kobiet, uznawanie, że człowiek = przeciętny mężczyzna, naraża żeńską część ludzkości, czyli jej połowę, na utratę zdrowia lub życia. A zaczyna się już od języka! Bo to jeden z najbardziej podstawowych budulców społecznych. To, jak opisujemy rzeczywistość, wpływa na jej kształt. A kiedy kobiet nie widać w języku, kiedy dominuje rodzaj męski tudzież męskoosobowy dla opisu ogółu, to utrzymuje się panującą od wieków niesprawiedliwość, urządza wszystko na modłę mężczyzn. Na przykład takie testy zderzeniowe samochodów. Skoro mamy kierowców, to do testów wykorzystujemy manekina o wymiarach przeciętnego mężczyzny i wystarczy. Co z tego, że kobiety mają inną budowę, są zwykle drobniejsze. Po prostu podczas wypadku będą miały mniejsze szanse na przeżycie. No trudno. A jak nie motoryzacja, to seksualność. Najbardziej orgazmiczne miejsce na ciele kobiety, czyli łechtaczkę, przebadała dokładnie dopiero w 1998 roku doktor Helen O’Connell ze swoim zespołem. Wcześniej skupiano się przede wszystkim na badaniu męskich genitaliów czy męskiego modelu pożądania. A że u kobiet jest inaczej? Kto by się przejmował ich przyjemnością, skoro za bardzo się nie przejmujemy w ogóle ich życiem. I jeszcze medycyna. Na przykład, jeśli jakiś lek nie działa w przypadku mężczyzn, to uznaje się na ogół, że generalnie jest do niczego. Szkoda czasu i zachodu, by pochylić się nad tym, czy czasem nie był by skuteczny w przypadku kobiecego organizmu. Criado Perez pisze, że samic nie uwzględniano nawet w prowadzonych na zwierzętach badaniach nad schorzeniami występującymi głównie u osobników płci żeńskiej.

Co dopiero kiedy mowa o takich doświadczeniach, które są związane z typowo żeńską fizjologią jak właśnie ciąża czy menstruacja. Trudno się nie zgodzić z memami, według których gdyby to faceci zachodzili w ciążę, to antykoncepcja i aborcja byłyby dostępne od ręki. A skoro ciąża, to i miesiączka, a co za tym idzie – środki higieniczne za darmo. I fakt krwawienia byłby powodem do męskiej dumy, tymczasem kobiety się zawstydza, sprawia, że czujemy, że powinnyśmy ukrywać fakt miesiączkowania, przemykać cichaczem do toalety z tamponem czy podpaską.

Caroline Criado Perez już na wstępie podkreśla, jak w bardzo niesprawiedliwym świecie żyjemy: „Większość udokumentowanej historii ludzkości skrywa ogromną lukę informacyjną. (…) Przyjmuje się, że perypetie mężczyzn odzwierciedlają los całej ludzkości. (…) Filmy, serwisy informacyjne, literatura, nauka, urbanistyka, ekonomia. Historie, które sobie opowiadamy o naszej przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Wszystkie są naznaczone, zdeformowane – >>nieobecną obecnością<<, która ma kształt kobiety. To luka w danych dotyczących płci”.

Autorka stawia sprawę jasno – w XXI wieku czas przyjąć do wiadomości, że ludzie to nie tylko mężczyźni, ale i kobiety. Więc trzeba brać pod uwagę występujące między nami różnice, a nie sprowadzać wszystko do jednego wygodnego, męskiego wzorca. Traktować wszystkich z uwagą i szacunkiem. Wyrazem tego będzie na przykład design przystosowany do specyfiki kobiecego ciała – i nie tylko mowa tu o luksusowej technologii czy rozmieszczeniu pólek w sklepach, ale też o takich sprawach jak ubrania robocze czy ochronne. I nie chodzi tu tylko o wygląd czy komfort, to sprawa życia i śmierci! Pomijanie kobiet ma tak daleko idące skutki. Kobiety są tak samo cenne jak mężczyźni, nie istnieją tylko po to, by zadowalać tych pierwszych seksualnie, upiększać im świat.

Dla mężczyzn książka „Niewidzialne kobiety” może być szokująca. Bo kiedy mamy przywileje, to w zasadzie ich nie zauważamy, nurzamy się w naszym komforcie i trudno dostrzec to, co jest poza nim. I zarazem łatwo ganić osoby, które narzekają na swój los, mają gorzej. Nie dość tym kobietom ich praw? Widocznie nie dość, widocznie nie jest nam wygodnie i dobrze na tym świecie, skoro dopominamy się o zmiany. Dyskryminacja istnieje. Dotyczy połowy ludzkości. Świat w obecnym kształcie wciąż jest seksistowski – to diagnoza, którą stawia Criado Perez. Daje też jednak receptę. Która naprawdę nie jest szczególnie skomplikowana. Zamiast uznawać kobiety za chodzące zagadki, za trudne czy nielogiczne istoty, trzeba zacząć z nimi rozmawiać. Pytać je o ich potrzeby, odczucia. Skończyć z wyższościową postawą i zwolnić trochę miejsca, aby zwiększyć reprezentację kobiet we wszystkich strefach życia. Także facetom będzie się wtedy żyło lepiej.

1 niewidzialne kobiety

Caroline Criado Perez „Niewidzialne kobiety. Jak dane tworzą świat skrojony pod mężczyzn”, tłum. Anna Sak, Karakter 2020

 

For. materiały prasowe