Historia polskiej edukacji seksualnej za wesoła nie jest. Zwłaszcza obecnie, za rządów Zjednoczonej Prawicy, można mówić raczej o ideologizacji, straszeniu seksem, wypaczaniu pojęcia seksualizacji, kuriozalnych projektach ustaw jak „Stop pedofilii″, które mają chyba na celu zastraszenie osób zajmujących się rzetelną, nowoczesną seksedukacją. Więc może dobrze, że wychowanie do życia w rodzinie (bo tak się ten przedmiot od dawna nazywa, co pokazuje, że w polskim społeczeństwie myśli się o seksie przede wszystkim w kontekście prokreacji, uznaje, że jest on dozwolony w heteroseksualnym związku uświęconym przysięgą małżeńską złożoną podczas ślubu kościelnego...) nie jest przedmiotem obowiązkowym, bo w większości wypadków mogłoby to wyrządzić więcej złego niż dobrego.

Seks w polskich domach

Edukacja seksualna w polskich domach dotychczas wyglądała tak: „nie wróć z brzuchem″, „nie zrób dzieciaka″ czy nakazywanie zasłaniania oczu podczas scen seksu w filmach. Naszych rodziców nikt nie uczył, jak rozmawiać z dziećmi o seksie, więc w większości nie wiedzieli, jak to robić. Sami przecież wyrośli na stereotypach i tabu wokół seksu. Dziś powoli to się zmienia, miejmy nadzieję, że kolejne pokolenia będą miały świadomość, że seks to naturalna sprawa, że może nieść przyjemność, kiedy jest chciany, konsensualny, zgodny z potrzebami. Chcemy przyłożyć rękę do tej pozytywnej edukacji seksualnej, której obecnie potrzebujemy niezależnie od wieku: zarówno jako młodzi ludzie, którzy dojrzewają i czują budzące się pożądanie seksualne, jak i starsze osoby, którym nikt nie przekazał odpowiedniej wiedzy o seksie i pewne rzeczy mają w tym temacie wciąż niepoukładane. 

Sexed, o jakim marzymy

Marzymy o tym, aby w polskich szkołach odbywały się lekcje uczące samoakceptacji, jak i akceptacji różnorodności, tolerancji, pokazujące, jak pokochać swoje ciało i jak mądrze czerpać z niego przyjemność, a nie będące straszeniem, że seks to grzech, niechciana ciąża (antykoncepcja to też niby grzech...), infekcje przenoszone drogą płciową – słowem kiła i mogiła. Bo i tak uprawialiśmy, uprawiamy i będziemy uprawiać seks. Mimo straszenia. Ale w stresie, bez odpowiedniego zabezpieczenia, niekonsensualnie. A w XXI wieku nie powinno to już mieć po prostu miejsca.

Jeśli zaś chcecie dowiedzieć się więcej o historii polskiej edukacji seksualnej, o jej próbach, trudnościach w jej wprowadzeniu, to sięgnijcie po książkę Agnieszki Kościańskiej „Zobaczyć łosia″ (wydawnictwo Czarne).