Uchodźczynie z Ukrainy mają wiele twarzy. Kiedy myślimy o osobie uciekającej z Ukrainy najczęściej przed naszymi oczami ukazuje się matka z dziećmi na ramionach, zagubiona i potrzebująca pomocy. Ten obraz, choć częściowo prawdziwy, bywa bardzo krzywdzący - osoby z Ukrainy to silni ludzie z własnymi pasjami, celami i marzeniami i tak też powinniśmy ich postrzegać.

Arina Bilai to szesnastolatka, która musiała wraz z mamą uciekać z bombardowanego przez rosyjską armię Kijowa. Arina to młoda, zaangażowana osoba - w Ukrainie była aktywistką Fridays For Future Ukraine (Młodzieżowego Strajku Klimatycznego), a także działała na rzecz zwiększania świadomości dotyczącej zdrowia psychicznego oraz w wszelkich obszarach skupiających się na walce  z nierównościami.

Obecnie mieszka w Warszawie, jej rodzice musieli wrócić do Ukrainy. Jej życie dawno nie jest życiem „przeciętnej nastolatki”. Czas młodej osoby, która dopiero co uciekła przed wojną i jest w zupełnie nowym miejscu, powinien składać się z budowania nowych relacji, odnajdywania się w nietypowej sytuacji oraz odzyskiwania poczucia bezpieczeństwa. Jednak nawet teraz, a może szczególnie teraz, Arina działa jeszcze mocniej o przyszłość, pokój i bezpieczeństwo dla Ukrainy i nas wszystkich. Dzięki zdalnemu trybowi nauczania wciąż uczy się w ramach ukraińskiego liceum, a w wolnych chwilach” sprzeciwia się dalszemu finansowaniu wojny w Ukrainie przez państwa UE, współtworząc inicjatywę „Stop finansowaniu wojen”. 

Wciąż domaga się sprawiedliwości ze strony krajów zachodnich, które widziane jako wysoko rozwinięte, dużo mówią, apelując o zatrzymanie wojny, jednocześnie wciąż finansując bomby spadające na Kijów, Mariupol, czy Charków. Deklaracje wsparcia i hashtagi solidarności nie wystarczą, dopóki wciąż płacicie Rosji miliard dolarów dziennie za ropę i gaz jesteście współwinni, bo finansujecie tę wojnę, a także napędzacie kryzys klimatyczny” – mówi Arina. 

Młoda kobieta zdaje sobie sprawę z politycznych powiązań, których zdaje się nie dostrzegać nasza i europejska klasa polityczna. W ciągu tych pięciu tygodni nastolatka spotkała się z Ursulą Von Der Leyen, Justinem Trudeau, Andrzejem Dudą, europosłankami i europosłami i wieloma innymi politykami. Arina wie, że nie może marnować czasu, każdy dzień dłużej, w którym zachód płaci pieniądze Putinowi za jego paliwa, to o dzień więcej cierpienia i tragedii dla jej bliskich i rodaków. 

– Uciekłam z mojego kraju i miasta ze względu na wojnę, do której przyczynili się ci, z którymi zasiadam przy stole. Wojna zaczęła się osiem lat temu i w ciągu tych ośmiu lat świat zaakceptował tę wojnę, prowadził interesy z Rosją – mówi nastolatka do Ursuli Von der Leyen i polskiego prezydenta. – To błąd Europy, nie Ukrainy, że uzależniła się od rosyjskich paliw. Dlaczego to my mamy płacić naszym życiem za czyjś błąd i ignorancję? – wyrzuca w rozmowie z Gazetą.pl.

Miesiąc temu, Arina wraz z innymi zaangażowanymi członkiniami społeczności ukraińskiej i polsko-ukraińskiej, wystosowała apel do europejskich decydentów. Żądania Ukrainek i Ukraińców są proste: Zatrzymajcie wszelki handel i inwestycje z Gazpromem, Rosnieftem, Transnieftem, Surgutneftegasem, LukOilem, Russian Coal i innymi rosyjskimi podmiotami. Zamroźcie aktywa tych spółek poza Rosją. Zachodnie firmy muszą także powstrzymać produkcję paliw kopalnych w Rosji. Należy jak najszybciej zlikwidować przepływy dochodów Putina, w tym bezpośrednie i pośrednie inwestycje w przemysł paliw kopalnych w Rosji (np. poprzez gwarancje kredytów eksportowych).

Jak wesprzeć Arinę i inne młode osoby w swojej walce? Tak jak wspominają, bojkot rosyjskiego majonezu nie wystarczy. Przede wszystkim trzeba naciskać na decydentów, by jak najszybciej przestali skupować rosyjską ropę, gaz i węgiel. Możecie to zrobić między innymi na demonstracji w Warszawie 22. kwietnia o 18:00 pod Ambasadą Niemiec, ale podobne wydarzenia będą odbywać się w całej Polsce i na świecie. 

Ilustracje: Aleksandra Jasionowska