Odkryłam hip-hop będąc nastolatką. Słuchałam Peji i Tedego, zupełnie ignorując fakt toczonej przez nich wojny. Pociągał mnie świat Slums Attack, pełen wyrażanego wprost gniewu i brutalności, czułam, że to siedzi także we mnie. Rap był moją formą buntu. Nie potrafiłam przekonać się do popularnej wtedy ekipy Hemp Gru, ale za to był gdzieś tam Eldo, Pezet czy Paktofonika. Parę lat temu znów przyszła do mnie hip-hopowa fala, tym razem w postaci „Supergirl” Pezeta i ogólnie rapu Sitka. „Supergirl”, oto utwór, który chciałabym, żeby ktoś mi zarapował – pomyślałam.

Dziś słucham rapu regularnie. I przypomniał mi się tamta piosenka, wciąż jedna z ulubionych w kategorii tych „miłosnych” i erotycznych. Zaczęłam się zastanawiać, na ile wciąż mogę erotycznie odnajdywać się w tej muzyce, kiedy wolę dziewczyny. I kiedy to ja sama mogłabym jakiejś zadedykować „Supergirl”.

Natchnęło mnie to do stworzenia serii kolaży interpretujących utwory Quebonafide, Miousha, Pezeta czy Małpy. Wybrałam fragmenty, które doskonale pasują do moich odczuć, pragnień, fantazji. Jednocześnie wybierałam te wersy, którym brak męskich form czasowników. Stało się to eksperymentem: wykorzystać teksty gatunku muzycznego kojarzonego nierzadko z seksizmem lub przedmiotowym traktowaniem kobiet w pracach delikatnych, pełnych uczuć, gdzie cielesność jest podmiotowa.

Postanowiłam wzbogacić technikę, której używałam dotychczas – wyłącznie papier i zdjęcia. Każda ze stworzonych prac stała się też poszukiwaniem nowej formy, zabawą, poszukiwaniem środków wyrazów, które byłyby różnorodne podobnie jak kobieca seksualność. Przez to też po raz pierwszy przy tworzeniu kolaży sięgnęłam po farby olejne, markery, folię, nici czy dym. Przeniosłam rap w przestrzeń „od dziewczyny dla dziewczyny”.

1 kolaz

2 kolaz

3 kolaz

4 kolaz

Kolaże Magdalena Sobolska