Śniadanie na trawie

W ramach projektu „Pod włos” fotografka Lena Krzepina postanowiła poddać reinterpretacji klasyczne dzieła sztuki przedstawiające kobiety. W jej wersji  „Danae” Klimta jest miejsce na kobiecy wytrysk i to brokatowy, w „Narodzinach Wenus” Botticellego Afrodyta dumnie prezentuje tatuaże i włosy pod pachami, a w „Pochodzeniu świata” Courbeta wzgórek łonowy przybrał kolor gumy balonowej. „Pod włos” wprowadza świeżą, igrającą z tabu, niepozbawioną poczucia humoru narrację na temat kobiecego ciała i naszej seksualności. Więcej o projekcie opowiada nam Lena Krzepina.

Zacznijmy od tego, skąd w ogóle pomysł na ten projekt i czemu nadałaś mu nazwę „Pod włos”?

Lena Krzepina: Wszystko zaczęło się od namalowania minimalistycznego obrazu przedstawiającego kobietę z plamą brokatowego wytrysku. Gdy patrzyłam na niego codziennie przy śniadaniu (wisi w kuchni), włączył mi się artystyczny strumień świadomości i coraz więcej pomysłów na rozwinięcie tematu. Oliwy do ognia dolewały zajęcia z historii sztuki, aż w końcu urodził się pomysł na ten projekt. Nazwę wymyśliłyśmy wspólnie z uczestniczkami projektu, była to najbardziej chwytliwa i w dwóch słowach zabawnie opisująca zamysł projektu propozycja.

 

Jestem ciekawa bohaterek twoich zdjęć. Czym się kierowałaś, gdy je wybierałaś, jak wyglądała współpraca z dziewczynami, czy miały okazję przemycić do sesji swoje pomysły, jak czuły się przed obiektywem?

Lena Krzepina: Początkowo z rozpędu myślałam, że skrzyknę do projektu bardziej otwarte i świadome modelki. Ten pomysł jednak wydawał mi się nieco sztuczny. Postanowiłam zaprosić przez ogłoszenie w mediach społecznościowych i na "girlpowerowych" grupach zwykłe (mam tu na myśli nie modelki), lecz świadome siebie i swojego ciała kobiety. To był wspaniały pomysł! Zgłosiło się około 10 bohaterek, każda inna, każda o innym statusie, wieku, urodzie, figurze i doświadczeniach życiowych. Wszystkie uczestniczki były pełne zapału do stworzenia czegoś niecodziennego. Na planie współpracowałyśmy ramię w ramię, każda starała wczuć się w swoją rolę – siebie jako bohaterki obrazu czy rzeźby, nie tylko pozą, ale i domniemanymi emocjami towarzyszącymi. Część z kobiet pewnie stawała przed obiektywem, z pewnym spojrzeniem, z którego emanowała duma i siła. Dzieląc się po sesji swoimi przeżyciami, niektóre jednak wyznawały, że mimo tego, że nie wstydzą się swojego ciała, było to jednak wewnętrzne wyzwanie. 

 1 Synchronizacja okresow trzech Gracji

Trzy Gracje

Ta seria to ukłon w stronę „odczarowania” kobiecej fizjologii, która wciąż bywa tabuizowana. A tymczasem w pracach artystek jest to często podejmowany temat, dziś coraz częściej widoczny choćby na Instagramie, gdzie pojawiają się np. zdjęcia z krwią okresową, choć grozi im zbanowanie. Dlaczego twoim zdaniem tak trudno nam wciąż, jako społeczeństwu, tę fizjologię oswoić?

Lena Krzepina: Jestem przeszczęśliwa, że to coraz częściej podejmowany temat! Czasy, w których żyjemy nadal przesiąknięte są starymi wzorcami kulturowymi. Media krzyczą do nas, żebyśmy były gładkie, pachnące i mięciutkie, wielkie korporacje mydlą oczy obietnicami o podbiciu świata i serc z ogolonymi nogami – wydaje mi się, że współczesne artystki posiadają nieco więcej odwagi w pokazywaniu w swoich dziełach tematów „brzydkich”, ich sztuka jest częściej „bez filtra”. Podoba mi się naturalizm, który widać u ilustratorek i rysowniczek w szczególności. Ciężko mi porównać to z męską twórczością, bo tak wsiąknęłam w kobiecą, że z tym, co robią panowie, nie jestem na bieżąco.

 

„Pod włos” to hołd dla różnorodności, podważenie sztywnego, opresyjnego kanonu piękna. Ciekawi mnie, jak układa się twoja własna relacja z ciałem, na ile zmieniała się z upływem lat, jak odnajdujesz się w rzeczywistości, która wciąż jednak mocno bombarduje nas obrazami wpisującymi się w ten sztywny kanon piękna?

Lena Krzepina: Z moim ciałem czuję się wspaniale, nigdy nie miałam większych problemów z jego akceptacją. Przyznam, że natura obdarowała mnie ciałem, które akurat całkiem wpisuje się w kanon naszych czasów, więc powiedzmy, że mam szczęście. Kiedyś zmagałam się z brakiem pewności siebie przez małe piersi i problematyczną cerę, ale od kilku lat przepełnia mnie pełna akceptacja. Chodzę zazwyczaj bez stanika, nie farbuję włosów, nauczyłam się swojej skóry oraz jak się z nią obchodzić. Jestem fotografką i wiem, że to, co dziewczyny widzą w mediach, na billboardach, to w 99% kłamstwo. Znam potęgę Photoshopa oraz innych tego typu narzędzi. Nie należy w to wierzyć i porównywać się. Mam wokół siebie wspaniałe kobiety, jestem w bliskiej koneksji z naturą, mój chłopak kocha moją naturalność, a nieogolone pachy nie są dla niego żadną tragedią. Do tej wewnętrznej emancypacji potrzebowałam oczywiście dojrzeć, szkoda, że dopiero w wieku 29 lat czuję się całkowicie wyzwolona z opresji kanonów naszych czasów. Życzę dużo siły wszystkim młodszym dziewczynom, które dopiero wchodzą na ścieżkę samoakceptacji!

 2 Pochodzenie swiata Courbet

Narodziny świata

Chyba najbardziej ujęła mnie twoja reinterpretacja „Danae” Klimta i brokatowa plama po kobiecym wytrysku. Skąd pomysł, by tak przedstawić ten obraz?

Lena Krzepina: To przekorna reinterpretacja nie tylko samego obrazu, ale i mitu o Danae, który opowiada, że spadł na nią „złoty deszcz” Zeusa, po którym urodziła Perseusza. Chciałam sfeminizować tę dość brutalną historię oprószoną złotem, zmienić ją w historię kompletnie odwrotną: kobieta po satysfakcjonującej masturbacji, skulona po finale, jakim jest wytrysk, może nie złoty, ale bardziej współczesny, bo brokatowy.

 

Czy możesz też opowiedzieć coś więcej o pomysłach na reinterpretację konkretnych dzieł?

Lena Krzepina: Jasne! Na zdjęciu „Trzy Gracje” widzimy 3 kobiety, w przyjacielskim kręgu, z którego bije dużo empatii, przyjaźni i zrozumienia. Kobietom sobie bliskim często synchronizują się okresy, tak działamy, to jest piękne zjawisko kobiecej fizjologii. Na innym zdjęciu widzimy Laurę, która wciela się w postać Matki Boskiej z Dyptyku z Melun, jedną z bardziej rozpoznawalnych Matek Boskich karmiących, z piersią dosłownie „wypadającą” z gorsetu. Zdjęcie pokazuje w hologramowych kolorach laktację i kobietę jako świadomą, dzielną matkę, która odważnie i dumnie patrzy w obiektyw. Bardzo się cieszę, że miałam w swoim projekcie matki, bo macierzyństwo, to stan, którego nie doświadczyłam na własnej skórze i jestem go bardzo ciekawa.

Na kolejnej fotografii zapewne rozpoznajecie kompozycje układu trzech postaci z dzieła „Śniadanie na trawie”. Ta reinterpretacja to ukłon w stronę równości płci żeńskiej i męskiej, jak i równości kobiety z kobietą. Wszystkie postaci są w bieliźnie, bez gadżetów, technologii i drogiej biżuterii, ekskluzywnych ubrań. Kasia zasłaniająca się muszelką, spod której wychodzą bujne, złote włosy łonowe, to kolejna reinterpretacja obrazu „Narodziny Wenus” jako odczarowanie zjawiska wstydu związanego z włosami na cipce. Nadal często piętnowane, nadal uważane za ohydę i brak higieny, a przecież to naturalna część nas. Ale uważam, że powoli zmierzamy jako społeczeństwo w dobrą stronę. Mam przyjaciółkę kosmetolożkę, która zajmuje się też depilacją i która zauważyła, że od jakiegoś czasu kobiety nie chcą już golić się „tam” na zero, wolą wyjść z salonu z ładnie przyciętą intymną fryzurą – uważam to za super wiadomość.

 

Rzeczywistość przedstawiona na twoich zdjęciach to z jednej strony świat pełnych naturalności, emanujących wewnętrzną siłą i spełnieniem kobiet, które nie wstydzą się swojego ciała, ale to też świat trochę polukrowany – pełen plastiku, brokatu, pasteli. Co chciałaś w ten sposób powiedzieć o współczesności?

Lena Krzepina: Chciałam osiągnąć pewien delikatny kompromis poprzez błyszczącą symbolikę, dotrzeć w ten sposób do osób, którym nadal ciężko przełknąć naturalistyczne zobrazowanie tematu, dać małego kuksańca, żeby rozluźnić zakłopotanie tą tematyką. Ludzie, nie tylko kobiety, zamiast zgłębiać swoją naturę, rozumieć i akceptować swoje ciało, kamuflują się pod warstwą syntetycznych upiększaczy, kolorów, filtrów z aplikacji i błyskotek. Sądzę, że nawet 1/4 energii, czasu i zdrowia poświęconego na ten kamuflaż i dostosowywanie się do współczesnych kanonów, wystarczyłaby na naukę samoakceptacji, samoświadomości, powrotu do korzeni i scalenie się z naturalnym środowiskiem wokół, by osiągnąć wewnętrzny spokój i szczęście. Wtedy żadne lukrowanie brokatem i przystrajanie się złotem nie będzie potrzebne.

 7 Owosione pachy Wenus Bouguereau

Narodziny Wenus

Zdjęcia: Lena Krzepina

Kierownik planu: Jagoda Domańska

Asystenci: Jakub Płoszaj i Rafał Mazur

Konsultacja artystyczna: Joanna Warchał

Makijaż: Martyna Kopij

Bohaterki sesji:

Karolina Kaf

Joanna Michalik

Laura Bellini

Katarzyna Krukar

Izabela Ostrowska

Agnieszka Dąbrowska

4 Menstruacja Afrodyty z Knidos Praksyteles

Afrodyta z Knidos, Trzy Gracje

5 Menstruacja Afrodyty z Knidos Praksyteles

Narodziny Wenus, María Santísima de la Caridad

6 Orgazm Danae Klimt

Danae, Węże Morskie

8 Wosy na nogach Marii Magdaleny

Maria Magdalena

9 Pierwsze siwe wosy kobiety z lustrem Tycjan

Kobieta z lustrem

3 Narodziny Wenus Botticelliego

Narodziny Wenus