Zakazany owoc krąży mi nad głową – śpiewał Krzyś Antkowiak. Taki zakazany owoc podobno krąży coraz młodszym. Badania alarmują, że wiek inicjacji seksualnej stale się obniża. Jednak uśrednione statystyki pokazują, że większość decyduje się na ten krok między 16. a 18. rokiem życia. Jest tak w obu Amerykach i Europie. W Chinach czy Indiach wiek ten jest wyższy, współżycie zaczyna się około 20. roku życia.
Wydaje się, że obecnie młodzi ludzie zaczynający współżycie mają lepiej niż ich rodzice jakieś 20 lat temu. Z jednej strony rozluźnienie norm obyczajowych, z drugiej mniejszy lęk przed pierwszym stosunkiem. Choć np. w naszym kraju brakuje rzetelnej edukacji seksualnej, to jednak chcący zdobyć wiedzę na temat seksu i antykoncepcji mają większe możliwości, internet, telefony zaufania, bardziej otwartych rodziców.
Oczywiście, wiedza czerpana z sieci nie zawsze kształtuje odpowiedni obraz stosunku seksualnego. Filmy porno czy komedie romantyczne o tym pierwszym, magicznym zbliżeniu fizycznym dalekie są od rzeczywistości. I to niezależnie od tego, czy będzie to stosunek heteroseksualny, czy homoseksualny – problemy ze wzwodem, krwawienie po przerwaniu błony dziewiczej itd. Trzeba być na to przygotowanym. Na pewno łatwiej przejść ten moment z partnerem, któremu się ufa, czuje się przy nim bezpiecznie, swobodnie.
Młodzi ludzie są jednak pod presją rówieśników, dążą więc do rozpoczęcia współżycia, jak do zdobycia kolejnego levelu w grze komputerowej, przekroczenia cudownych wrót dorosłości, świata seksu w imię twierdzenia, że ciało raz puszczone w ruch dalej puszcza się samo. Oczywiście seks jest fajny, choć nie tak od razu. Ćwiczenie czyni mistrza. A ślepe dążenie do utraty dziewictwa za wszelką cenę nie zawsze dobrze się kończy. Zbyt duże oczekiwania i niewspółmierne efekty pierwszego stosunku mogą, przynajmniej na jakiś czas, odbić się na życiu seksualnym. Presja nigdy nie jest dobrym doradcą, warto słuchać siebie i swoich potrzeb, nie robić nic wbrew sobie. Wtedy przyjemność będzie gwarantowana.
Kadr z filmu Ukryte pragnienia – materiały prasowe
Trzeba też przyznać, że w naszej kulturze przywiązujemy sporą wagę do utraty dziewictwa, traktujemy to jako symboliczny krok, choć raczej nie świętujemy tego z całą rodziną jak np. w niektórych plemionach afrykańskich. Choć oczywiście zdarzają się rodzice dopingujący swoje dzieci (nawet śmielej niż pamiętny ojciec z American Pie). Na Trobriandach badanych przez Bronisława Malinowskiego kwestia dziewictwa nie jest istotna, młodzi mają się wyszaleć, mogą swobodnie uprawiać seks z różnymi partnerami dopóki nie zawrą małżeństwa. Trobriandczycy oswojeni ze swoją seksualnością jakoś bardziej płynnie i bez większych obaw zaczynają współżyć (czy też, jak to oni mówią, spółkować).
Mamy też na mapie świata państwa muzułmańskie, gdzie czystość należy zachować do ślubu (podobnie normy reguluje doktryna chrześcijańska, choć sami wiemy jak daleko, w tym przypadku, jest praktyka od teorii). To kobieta ma przede wszystkim być czysta w dniu ślubu, czyli posiadać błonę dziewiczą i splamić prześcieradło krwią, inaczej przyniesie hańbę całej swojej rodzinie. Kłopoty zaczynają się oczywiście wtedy, kiedy błony dziewiczej nie ma, bo można się i bez niej urodzić, można ją uszkodzić podczas uprawiania sportu, nieodpowiedniego aplikowania tamponu, badania ginekologicznego, masturbacji… Może być też tak elastyczna, że dopiero interwencja chirurgiczna doprowadza do jej przerwania. W razie potrzeby można skorzystać z pomocy ginekologii plastycznej i poddać się hymenoplastyce, czyli chirurgicznemu odtworzeniu błony.
Kadr z filmu Świntuch – materiały prasowe
Biologia jest mniej sprawiedliwa wobec kobiet, których dziewictwo można sprawdzić. Za biologią poszła kultura, która i w tym temacie wykreowała nierówność. Choć mówiliśmy o zmianach obyczajowych zachodzących w naszym społeczeństwie, w cywilizacji zachodniej, to jednak wciąż spotykamy się z oczekiwaniami, że kobieta zachowa dziewictwo aż do ślubu, do złożenia przysięgi przed kościelnym ołtarzem. Podobnie jak z wiernością – kobiece zdrady to kurewstwo, a za męskie odpowiada testosteron. Taka „natura”.
Pamiętając o presji odnoszącej się do jak najszybszego rozpoczęcia współżycia, weźmy też pod uwagę kwestię wstydu przed przyznaniem się do dziewictwa. Niezależnie od wieku, płci, orientacji. Bo choć przykładamy tu przede wszystkim heteroseksualny (ograniczający, niestety) filtr ze względu na krwawe konsekwencje, to moment inicjacji, przejścia dotyczy wszystkich. I zawsze, kiedy decydujemy się na stosunek, warto grać w otwarte karty, ustalić zasady gry, metody zabezpieczenia, oczekiwania. Tym bardziej, że niektórych rozdziewiczanie naprawdę podnieca. No i oszczędzimy partnerowi ewentualnych niespodzianek w trakcie.
Pojęcie dziewictwa jest w ogóle względne. Uzależnione od wielu czynników kulturowych, religijnych, społecznych, rodzinnych itd. Jedni przywiązują do niego większą wagę, inni mniejszą. Jedni zapamiętają pierwszy seks na całe życie, innym zatrze się w pamięci. Może nie warto mieć zbyt wielkich, romantycznych oczekiwań rodem z filmów Cruel Intentions czy Ukryte pragnienia, lepiej się miło rozczarować. A na pewno warto się dobrze przygotować do tego pierwszego stosunku, pamiętać o tym, co stale podkreślają przedstawiciele Grupy Edukatorów Seksualnych Ponton, a co wciąż nie jest dla wszystkich oczywiste z winy systemu: podczas pierwszego stosunku można zajść w ciążę, zarazić się chorobami przenoszonymi drogą płciową. I zrobić ten krok, kiedy faktycznie jest się na to pod każdym względem gotowym.