Animację „Virus Tropical” można było zobaczyć podczas tegorocznych Nowych Horyzontów, w związku z czym jakiś czas temu zaserwowałyśmy Wam wywiad z jej reżyserem – Santiago Caicedo. Teraz przyszedł czas na rozmowę z Powerpaolą, która w swojej twórczości podejmuje liczne feministyczne wątki, opowiadając w pełen humoru i szczerości sposób o nieraz trudnych doświadczeniach – swoich i bliskich jej kobiet.
Dlaczego zdecydowałaś się spisać (i narysować!) swoje wspomnienia w formie powieści graficznej „Virus Tropical”?
Powerpaola: Właściwie od zawsze w swojej twórczości obficie czerpałam z własnych doświadczeń, z codzienności. Czytałam komiksy takich artystek jak Aline Kominsky-Crumb, Julie Doucet czy Julia Wertz, które nie bały się nawiązywać do swojego życia i chciałam robić podobnie. W pewnym momencie w mojej głowie pojawił się pomysł, by stworzyć komiks, który opowiadałby moją historię od momentu poczęcia do czasu, gdy skończyłam 18 lat. Zaczęłam od mini komiksów, krótszych fragmentów historii, by zrozumieć, jak powinnam się za to zabrać. Wtedy do współpracy zaprosili mnie twórcy argentyńskiego bloga Historietas Reales, w ramach którego publikowane są różne komiksy autobiograficzne. W 2008 roku zaczęłam zamieszczać tam więc stronę komiksu tygodniowo i tak to się wszystko zaczęło. Po latach powstała powieść, później animacja na jej bazie.
W „Virus Tropical” mężczyźni są zdecydowanie na drugim planie. Wszystkie główne bohaterki to kobiety, poznajemy ich historie i ich punkt widzenia. Relacje między dziewczynami są też pokazane jako o wiele bliższe i bardziej wielowymiarowe niż te damsko-męskie. A „Virus Tropical” to opowieść o twoim dorastaniu, przez które przeszłaś głównie w otoczeniu kobiet – matki i sióstr. Co dał ci ten kobiecy krąg i jak to doświadczenie ukształtowało cię jako osobę?
Powerpaola: Kobiety wysuwają się w tej opowieści na pierwszy plan, choć jacyś mężczyźni też się pojawiają, bo tak zapamiętałam tamte lata i chciałam sportretować je zgodnie z obrazem, który pozostał w mojej głowie. Kobiety zawsze mnie słuchały, doceniały, towarzyszyły mi i pomagały. Nie tylko w okresie dorastania, ale i w całym moim życiu. Dla mnie to przebywanie w kobiecym gronie zawsze było czymś normalnym, więc trudno mi tu porównywać się z innymi, traktować to doświadczenie jako coś specyficznego. Natomiast wydaje mi się, że te relacje i doświadczenia dały mi wiele siły i przydatnych narzędzi, które pozwoliły mi odnaleźć własną ścieżkę. Na przykład kiedy zaczęłam tworzyć komiksy, stosunkowo niewiele kobiet się tym zajmowało, więc postanowiłyśmy połączyć siły jako międzynarodowy kolektyw – Chicks On Comics. W tym roku obchodzimy okrągłą, dziesiątą rocznicę naszej działalności jako kolektyw. Kocham pracować z innymi kobietami, w naszych wspólnych projektach zawsze pojawia się jakiś rodzaj synergii.
W animacji „Virus Tropical” seksualność jest pokazywana jako coś naturalnego, jednak po rozmowie z Santiago Caicedo, reżyserem animacji, zrozumiałam, że w Ameryce Łacińskiej seks wciąż traktowany jest często jako temat tabu. Co chciałabyś, by zmieniło się w sposobie, w jaki postrzegana jest tam seksualność, szczególnie ta kobieca?
Powerpaola: Chciałam pokazać seks takim, jakim jest. Nie znoszę hipokryzji. Poprzez „Virus Tropical” chciałam opowiedzieć również o tym, że kobiety mają prawo pożądać i czerpać radość ze swojej seksualności i nie ma w tym nic złego, nie powinno to nikogo dziwić.
Jak mocno kultura machismo jest obecna w krajach, w których żyłaś? Z jakimi stereotypami płciowymi musiałaś się zmagać jako kobieta i jako artystka?
Powerpaola: Gdy mówi się o kulturze machismo, od razu na myśl przychodzi Ameryka Południowa, ale prawda jest taka, że mieszkałam w wielu krajach i elementy tej kultury obecne są wszędzie. Zawsze znajdzie się ktoś, komu wydaje się, że ma prawo mówić ci, jak powinnaś się zachowywać, jak wyglądać, jak myśleć, bo jesteś kobietą. Jestem artystką, jestem kobietą, ale jestem też po prostu człowiekiem i wydaje mi się, że każdy z nas chce być wolnym. Tymczasem kultura patriarchalna wszędzie na świecie narzuca bardzo wiele sztywnych wzorców, w które każe nam się wpasować od dziecka. Bardzo trudno później pozbyć się tych przeświadczeń, które były nam wpajane, sama przez lata nad tym pracowałam.
Chciałam jeszcze spytać, dlaczego wybrałaś pseudonim Powerpaola?
Powerpaola: Historia tego pseudonimu sięga czasu, gdy mieszkałam przez 2 lata w Paryżu w La Cité Internationale des Arts. Po jakimś tygodniu odkąd się tam przeprowadziłam, zobaczyłam, jak mój chłopak na imprezie całuje się z inną dziewczyną. Wybiegłam z imprezy i zapłakana wsiadałam do metra. Tam jakiś mężczyzna zapytał mnie, jak mam na imię. Odpowiedziałam: „Paola”, ale chyba mnie nie zrozumiał i zapytał: „Power?”. „Nie, Paola” – powiedziałam i pokazałam mu swoją kartę do metra, na której widniało moje imię. Wziął kartę i zapisał słowo „Power” przed moim imieniem. Potraktowałam to jako znak i rzeczywiście dodało mi to wtedy siły. Kiedy zaczęłam później tworzyć komiksy, postanowiłam zacząć używać pseudonimu Powerpaola.
Fot. materiały prasowe